Co to są "spróbunki", "bocianie łapy" albo "paska"? To rodzaje pieczywa obrzędowego. Miało ono ogromne znaczenie podczas poszczególnych dni roku, jak nadejście wiosny, zasiew lub Wielkanoc. A jego produkcja obwarowana była licznymi zakazami.
Pieczywo obrzędowe przez wiele lat miało wielkie znaczenie w codziennym życiu ludności, szczególnie wiejskiej. Zarówno wykwalifikowani, a więc mający stosowną praktykę piekarze, jak i wiejskie gospodynie przygotowywali figurki, które wykorzystywano w rytuałach związanych z celebrowaniem poszczegolnych okresów roku. Tak na przykład, w wielu regionach kraju przygotowywano pieczywo, które miało swoje znaczenie w symbolice nadejścia wiosny.
Północno-wschodnia część kraju, a więc Kurpie, Podlasie, to obszar, w którym znajdują się miejsca żerowania ptaków w przelotach wiosennych. Jednocześnie, Warmia i Mazury to obszar, w którym najczęściej występują bociany. Tradycyjnie, ludność wiejska przygotowywała się na przylot ptaków, przygotowując tak zwane „bocianie łapy”. Były to specjalnie przygotowywane bułki w kształcie nóg ptasich, które w wierzeniu ludności wiejskiej miały zachęcać bociany do zajmowania miejsc w gniazdach. Bułeczki te miały pośrednio zapewnić urodzaj. A to za sprawą tego, że bociany zachęcone prezentem osiedlały się w okolicy i wyłapywały myszy i nornice z pól.
Z początkiem wiosny, z rozpoczęciem prac polowych wiązała się też tradycja wypiekania bułeczek w kształcie narzędzi gospodarskich i częstowania nimi gospodarzy rozpoczynających orkę.
Wielkanoc to nie tylko czas postu i umartwienia, to także czas wspólnego przeżywania istoty umartwienia. Wspólnie przeżywano jednak nie tylko umartwienie, ale i radość Zmartwychwstania. W okresie świątecznym, w dobrym tonie było przygotować tak zwane „spróbunki”, czyli niewielkie bułki chleba, które przeznaczone były na poczęstunek dla osób, które odwiedzały, lub były odwiedzane po śniadaniu Wielkanocnym. Pieczywo to wypiekano z myślą o podzieleniu się strawą. Bywało tak, że wypiekano dodatkowe bochenki chleba, które dzielono między sąsiadów. Bywało też, że były to miniaturowe bochenki, które darowano wraz z jajkiem i kawałkiem wędliny. Tradycyjnie rytuał powinien odbyć się według pewnego schematu: "Spróbujcie świeżego chleba". Na co sąsiad odpowiadał: "Bóg zapłać sąsiedzie (lub sąsiadko) za ten Boży dar". W dobrym tonie było dodać: "Postaram się i ja wam wynagrodzić".
Dziś jemy świeży chleb każdego dnia. Kiedyś obowiązywał zwyczaj, by nie wypiekać chleba w całym tygodniu przed Niedzielą Palmową. Wiązało się to z przesądem, że chleb wypieczony w tym okresie wróży pleśnienie chleba wypiekanego w pozostałej części roku. Chleb świąteczny wolno było wypiekać dopiero pod koniec Wielkiego Tygodnia. Najczęściej ostatnim dniem na wypiek był Wielki Piątek (ze względów praktycznych). Wypiek chleba łączono zwykle z wypiekiem bab wielkanocnych. W powszechnym mniemaniu wypiek chleba po zwyczajowym terminie skutkować mógł klątwą suszy dla całej wsi. Niezależnie od tego, który dzień wyznaczono w okolicy na zakończenie wypieków, w Wielką Sobotę powinno być gotowe pieczywo wielkanocne. Wypiekane z mąki razowej pszenicznej, żytniej lub gryczanej zależnie od regionu i zasobności gospodarstwa. Pieczywo wypiekane było zwykle na kawasie z niewielkim dodatkiem drożdży. Mimo postu bywało smarowane z wierzchu słoniną i zdobione ornamentami religijnymi i kwiatowymi. W wielu częściach współczesnej Polski nazywano je „paską”. Warto wiedzieć, że po święceniu często dochodziło do kłótni o to, czyja „paska” jest piękniejsza. Każdorazowo, pieczywo poświęcone podawano na śniadanie wielkanocne wraz z dobrym słowem i kawałkiem jaja, a także wędliny i często chrzanu. Obowiązkiem gospodarza było obejście całego inwentarza i podzielenie się pieczywem.Niewielu obecnie pamięta, ale przy wypieku wielkanocnego pieczywa, czy też ciast obowiązywały liczne zakazy. Szkodliwość przebywania mężczyzn w miejscu wyrabiania i wyrastania ciasta była oczywista. W miejscu wyrastania przygotowanego ciasta chlebowego, czy też bab musiała panować bezwzględna cisza, a pierzyna wspomniana w piosence Skaldów nie jest niczym przesadnym.
Nam współczesnym wydaje się, że wielki bochen chleba jest symbolem dożynek, ale to mylne przekonanie. Chleba, w żadnym przypadku nie mogło zabraknąć przy rozpoczynaniu kluczowych prac polowych, np. przy pierwszym dorocznym siewie, pierwszym zbiorze, czy nawet pierwszym wypasie. Wraz z wiosną na place targowe we wsiach wracały targi. Żaden z nich nie mógł się obyć bez pieczywa jarmarcznego w postaci kręconych obwarzanków, kukiełek, ludzików, zwierzątek, których amatorami były dzieci.
autor: Rafał Nowakowski
autorka wypieków: Agnieszka Ganowicz-Rolbiecka (Z sercem robione)