Czy po bezprecedensowej przerwie w nauce w szkole, od 1 września wszystko wróci do normy? Czy wraz z uczniami pojawią się też stołówki i sklepiki szkolne?
Podobne artykuły
Sytuacja ekonomiczna włoskiego świata lodów, piekarni i cukiernictwaOtwarci w lockdownieŻywność wolna od koronawirusa?12 marca szkoły i inne placówki oświatowe w całej Polsce zostały zamknięte zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia, który wprowadził nakaz w związku z pandemią koronawirusa. Dziś, 1 września, dzieci i młodzież na nowo witają szkolne mury. Czy uświadczą w nich gotowe kanapki, ciepłe przekąski i drożdżówki, w które zaopatrzony był sklepik szkolny. I co z stołówkami?
Według danych zebranych pod koniec 2019 r. w polskich szkołach działało 3541 sklepików i kiosków. Zgodnie z stanowiskiem przedstawionym przez GIS mogą one działać na ogólnych zasadach, podobnie jak sklepy spożywcze. Obowiązkowe są więc: pleksy oddzielające ladę, maseczki lub przyłbice, higiena rąk, dystans w kolejce. A jednak, wielu dyrektorów wstrzymuje uruchomienie sklepików, bojąc się, że staną się one miejscem zbyt tłocznego gromadzenia się podopiecznych placówek. Tak jest w szkole w podwarszawskim Legionowie, Kaliszu, Bydgoszczy i wielu innych miastach. Władze szkoły mają do tego prawo, podobnie jak lokalne samorządy, jak stało się w Oleśnicy, gdzie władze wstrzymały działalność sklepików we wszystkich szkołach.
Często właściciele sklepików sami wypowiadają umowy, bojąc się, że sytuacja z marca szybko może się powtórzyć, a zatowarowanie sklepu dla wielkiej szkoły to ogromny koszt, który może się w tym wypadku nie zwrócić. - Na pewno mniej dzieci odwiedzałoby sklepik, ze względu na konieczny dystans obsłużyłabym podczas przerw mniej klientów, poza tym wciąż drogie są środki odkażające, których musiałabym kupować dość dużo – mówi jedna z byłych właścicielek, która nie zdecydowała się w tym roku szkolnym na otwarcie sklepiku.
źródło: https://handelextra.pl/