Tylko w „Mistrzu Branży” rozmowa z włoskim szefem kuchni i mistrzem smaków, dla którego lody nie mają granic.
Podobne artykuły
Jedyne w swoim rodzaju świderkiOdświeżam branżę lodziarskąJakość rzemiosła w makro skaliTrzeba być kucharzem o dużej wyobraźni ze smykałką do cukiernictwa, żeby zrobić lodowe sushi! I taki właśnie jest Filippo Novelli, twórca rewelacyjnych lodów przypominających japońską potrawę, które robiły furorę na stoisku Arlekino podczas Expo Sweet 2014.
Z Filippo Novelli spotkaliśmy się w miejscowości Settala w pobliżu Mediolanu, gdzie zaprezentował nam lodowe sushi i wiele innych ciekawych minideserów lodowych.
Był Pan członkiem ekipy narodowej Włoch, która w 2012 r. zdobyła Puchar Świata w Lodziarstwie, Coppa del Mondo della Gelateria – najbardziej prestiżowym międzynarodowym konkursie w branży lodziarskiej. Jaka była Pana rola w drużynie?
Filippo Novelli: Byłem odpowiedzialny za lody gastronomiczne, które serwowaliśmy z ciepłymi przekąskami. Ten wybór wynikał z faktu, że z zawodu jestem kucharzem, a dodatkowo z pasji i zamiłowania cukiernikiem.
W jaki sposób zakwalifikował się Pan do udziału w mistrzostwach?
FN: Brałem udział w eliminacjach, w których przygotowałem lody gastronomiczne z trzema rodzajami przystawek na ciepło. Zaprezentowałem lody z oliwek. Wygrana w tych eliminacjach zapewniła mi miejsce w ekipie narodowej Włoch.
Czy innych członków drużyny znał Pan wcześniej, czy też było to Wasze pierwsze wspólne wyzwanie?
FN: O Erneście Knamie słyszałem już wcześniej, bo od lat był bardzo znanym specjalistą od czekolady, ale wcześniej nie miałem okazji poznać go osobiście. Leonardo Ceschina znałem bardzo dobrze od wielu lat, ponieważ to jeden z najlepszych lodziarzy we Włoszech. Francesco Falasconi, rzeźbiarza w lodzie, który jest absolwentem Akademii Sztuk Pięknych i nie był związany z naszą branżą, poznałem dopiero w trakcie przygotowań do mistrzostw.
W ekipie spotkało się czterech ludzi o silnych charakterach. Czy od razu się polubiliście, czy na początku było trudno się porozumieć?
FN: Ja i Ernst Knam jesteśmy kucharzami. Pracowaliśmy w wielkich kuchniach, w wieloosobowych zespołach, które mają swoją specyfikę. Za każdym razem, kiedy wchodzisz w nowe otoczenie, musisz dać się poznać, ale też musisz przyglądać się bacznie i analizować ludzi, z którymi pracujesz. Moje pierwsze spotkanie z Ernstem od razu wprowadziło mnie na wysokie obroty. Najpierw wysłał mi maila z niezliczoną ilością receptur, których nauczenie się zajęło mi tydzień. Potem, jak się spotkaliśmy, zapytał mnie, czy je przeczytałem – jak tylko potwierdziłem, usłyszałem od niego: „na zrobienie wszystkiego potrzebujemy 6 godzin, ty masz na to dzisiaj 3 godziny. Zrobisz to w 2 godziny?”. Odpowiedziałem „tak”, więc Ernst odparł, że za 1,5 godziny chce mieć wszystko gotowe. Koniec rozmowy (śmiech). Wszystko poszło dobrze, więc natychmiast zrozumieliśmy, że możemy pracować razem. Każdy z nas ma silną osobowość, a Ernst ma naprawdę bardzo mocny charakter. Fakt, że od początku zrozumieliśmy się bardzo dobrze, wynika z naszego podobnego doświadczenia. Obaj, jak wspomniałem, pracowaliśmy w kuchni, ale mamy też bardzo duże doświadczenie w cukiernictwie. Najmniej byliśmy przygotowani właśnie z lodów. Bilansowanie lodów, technologiczne aspekty produkcji . to było nasze wyzwanie. W ekipie w sposób naturalny utworzyły się pary, tak naprawdę byłem jedyną osobą, z którą Ernst się dogadywał.
Obserwując Pana prace, podziwialiśmy czystość i organizację pracy, naprawdę budzące podziw. Czy sposób pracy wynika z Pana charakteru, czy też musiał się Pan tego nauczyć?
FN: Prawdę mówiąc, w domu jestem bardzo nieuporządkowany (śmiech). Pracując w wielkich kuchniach, musiałem się jednak nauczyć szanowania przestrzeni i pracy innych osób oraz sprzątania po sobie. Mam wypracowany nawyk natychmiastowego sprzątania po sobie i pozostawiania czystej przestrzeni.
Co się zmieniło w Pana życiu po konkursie? Obudził się Pan następnego ranka i jak się Pan czuł?
FN: Przez dwa tygodnie zupełnie nie miałem poczucia, że coś się zmieniło, żyłem jakby w równoległej rzeczywistości. Moi przyjaciele, z którymi się spotykałem, nie mieli świadomości, jak ważne to było wydarzenie. Mówili: „to fajnie, że zrobiłeś smaczne lody”, ale nie wiedzieli, jak wiele pracy mnie to kosztowało, ile czasu musieliśmy poświęcić na przygotowania, jak mało czasu mogłem spędzać ze swoją rodziną, że brakowało mi wakacji i wypoczynku. Poza narodzinami moich dzieci, zwycięstwo w Coppa del Mondo della Gelateria było ogromnym przeżyciem, które wyzwoliło we mnie silne emocje.
Co zmieniło się w Pana życiu zawodowym po mistrzostwach?
FN: Zrezygnowałem z prowadzenia własnej lodziarni i podjąłem decyzję o stałej współpracy z firmą Comprital, która jest bardzo prężnie rozwijającym się producentem półproduktów do lodów. Mamy wspaniałe plany dokonania wielkich rzeczy w świecie lodziarskim.
Jak na przykład lodowe sushi, które już zainteresowało wielu polskich lodziarzy! Jak to się stało, że wpadł Pan na pomysł stworzenia sushi w wersji lodowej?
FN: Od zawsze interesowałem się kuchnią Orientu, jej smakami i aromatami. Pomyślałem, że ciekawe byłoby połączenie lodów, tak bardzo włoskich w swoich korzeniach, z estetyką kuchni japońskiej. Przez kilka tygodni myślałem nad pomysłem zrobienia lodowego sushi, a później . realizując pierwsze pomysły . doszedłem do wniosku, że jest możliwe. Po paru tygodniach prób, które fotografowałem i analizowałem kolejne możliwości, wypracowałem sposób wykonania, w miarę prosty i możliwy do wdrożenia w lodziarni.
Czy lodowe sushi to tylko i wyłącznie ciekawostka pokazująca możliwości kreatywnego podejścia do tematu lodów i wzbogacenia oferty, czy też można na tym zarobić?
FN: Mamy klientów, przyjaciół, którzy po kursie w firmie Comprital uwierzyli w ten projekt i rozpoczęli produkcję i sprzedaż lodowego sushi. Zainwestowali czas i miejsce w swoich witrynach i teraz sprzedają około 500 sztuk tygodniowo, w cenie 2 euro za sztukę. Odwiedzili również wiele japońskich restauracji, proponując im te desery, i spotkali się z ogromnym zainteresowaniem restauratorów. Trzeba poświęcić czas i wykazać się aktywnością, wyjść poza schematy działania, a wówczas otwierają się zupełnie nowe możliwości.
Czy zamierza Pan rozwijać projekt sushi?
FN: Tak, jak najbardziej. Pracuję zarówno nad nowymi formami sushi, jak i nad nowymi smakami. Dotychczas wszystkie propozycje były wykonane na słodko, ale już pracuję nad nowymi recepturami z lodami gastronomicznymi, w których sushi lodowe będzie również słone.
Skąd czerpie Pan inspirację w tworzeniu i odkrywaniu nowych smaków, a także połączeń smakowych w lodach?
FN: Często stołuję się w restauracjach . staram się oceniać różne smaki, również pod kątem możliwości ich interpretacji w lodach, patrzę na połączenia potraw. Na przykład lody czekoladowe z dodatkiem papryki były znane, więc pomyślałem o połączeniu lodów czekoladowych z wasabi, co dało wyjątkowo dobry efekt.
A pomysł z lodami ryżowymi?
FN: To było bardzo proste. Ryż to podstawa kuchni japońskiej, więc przygotowanie lodów z ryżu było w pewien sposób oczywiste. Kiedy miałem 20 lat, brałem udział w konkursie gastronomicznym, w którym z moim ówczesnym maestro przygotowaliśmy lody ryżowe z truskawkami, które były dodatkiem do przepiórki.
Na zakończenie pytanie zupełnie prywatne, czy gotuje Pan w domu?
FN: (śmiech) Ależ oczywiście! W ciągu 10 lat moja żona ugotowała może 2-3 razy jakąś zupę, kiedy byłem przeziębiony. Nawet się z nią założyłem, że nasza 7-letnia córka za rok będzie gotowała lepiej od niej! Lubię to robić i zupełnie mi to nie przeszkadza. W domu wystarczy jeden pasjonat gotowania!
Dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów zawodowych.
Filippo Novelli |
zaproszenie poniżej w formie PDF