Dziś mamy okazję porozmawiać z włoską dekoratorką Eleonorą „Molly” Coppini o tortach artystycznych, sztuce tworzenia i dzielenia się wiedzą, o zachodzących zmianach w stylu angielskim, a także o tym, co zaprezentuje podczas wrześniowego, pierwszego szkolenia w Polsce.
Podobne artykuły
Ciastka lukrowane na miaręListopadowy Mistrz BranżyAkademiaTortu.pl – tutaj "zarwiesz noce na tutoriale"Anna Kania: Jesteś artystką z zawodu i z zamiłowania. Czy z tej perspektywy popularyzacja stylu angielskiego, dostęp do coraz wymyślniejszych akcesoriów, które ułatwiają, ale też przyspieszają pracę w pracowni cukierniczej, nie są sprzeczne z ideą artystycznego dekorowania tortów?
Eleonora Coppini: Nie, według mnie nie jest to sprzeczne. Tort udekorowany słodkimi koronkami i dekoracjami wyciętymi za pomocą wykrawaczek nie musi tracić na artyzmie. Zauważ, że takie prace również wymagają pewnej sztuki, choćby doboru odpowiedniej gamy kolorów i rozmieszczenia dekoracji, by całość była spójna. To też trzeba zrobić z wyczuciem; wtedy tak przygotowany tort – w mojej opinii – można nazwać artystycznym. Na pewno trudno porównywać torty, w których wszystkie elementy są przygotowane własnoręcznie, z tortami, które są ładnie udekorowane, ale 90% dekoracji to efekt użycia gotowych szablonów.
Dossier
Kilka lat temu uczestniczyła w licznych zawodach dla dekoratorów cukierniczych, obecnie jest organizatorką i zasiada w jury wielu międzynarodowych konkursów. Występowała we włoskich programach telewizyjnych, m.in. w popularnym „La Prova del Cuoco” na kanale RAI 1. Ukazała się również seria DVD z jej filmami instruktażowymi. Na swoim koncie ma pięć książek: Kawaii, Love and Cakes (2012 r., książka napisana wspólnie z hiszpańską artystką i ilustratorką Charucą), ISOMOLLY L´ape In Isomalto (projekty wykonane z izomaltu), La Fattoria in Pasta di Zucchero (książka, w której Molly uczy, jak z masy cukrowej wykonać zwierzątka z gospodarstwa domowego), Molly & Jasmine (2013 r., książka stworzona razem z Jasmine Becket-Griffith – malarką popsurrealistyczną), Pasticcia Con Molly n°1 (maj 2015 r., publikacja zawiera pięć projektów figurek na różne okazje, którymi możemy przyozdobić torty, np. na Boże Narodzenie, wesele, chrzciny, walentynki). |
A.K.: Cały urok tortów w stylu angielskim tkwi jednak w ręcznym modelowaniu dekoracji…
E.C.: Oczywiście, ale taka praca jest czymś ekskluzywnym, wyjątkowym, za co trzeba więcej zapłacić. Nie wszystkich na to stać, a popularność tortów w stylu angielskim wciąż rośnie i rośnie. Wyspecjalizowane firmy prześcigają się w akcesoriach, surowcach i gotowych dekoracjach. Czasem są to sztampowe gotowce, ale pojawiają się też ciekawe linie produktów do tworzenia dekoracji, które służą do zindywidualizowanych, niepowtarzalnych projektów. I to jest fajne, bo w tych masowych rozwiązaniach jest też miejsce na odrębność.
A.K. Czy sama korzystasz z takich udogodnień?
E.C.: Mój warsztat należy raczej do skromnych (śmiech).
A.K. Z czego składa się podstawowy zestaw narzędzi i surowców, za pomocą których tworzysz swoje małe dzieła sztuki?
E.C.: Podobnie jak fryzjer czy krawiec mają swoje sprawdzone nożyczki, tak ja mam własne dłonie, które są najlepszym narzędziem do pracy. Choć pełnią wiele funkcji, mają też swoje ograniczenia. Dlatego zawsze mam przy sobie silikonowe pędzelki (przyp. red.: tzw. shapery) – używam ich, kiedy nie potrafię czegoś zrobić własnoręcznie. Tak samo jest z surowcami – im mniej, tym lepiej. Bazuję na białej masie cukrowej lub izomalcie, które barwię według potrzeb. Lubię bawić się kolorami. Nie potrzebuję całej palety barwników, ponieważ potrafię stworzyć własną gamę na podstawie bazowych kolorów. Gdybym jednak wykonywała torty na zamówienia, działała pod presją czasu, to pewnie mój warsztat pracy byłby większy.
A.K.: Jak wspominasz swoje początki z masą cukrową? Czy jako osoba o artystycznych uzdolnieniach miałaś prościej? Miałaś swojego mistrza szkolącego czy byłaś samoukiem?
E.C.: Przyznam się, że nigdy nie brałam udziału w żadnym kursie. Praca z masą cukrową od początku przychodziła mi naturalnie i nie miałam z tym większych problemów. Poza tym zawsze robię to, co lubię i co sprawia mi przyjemność. Tworzenie figurek z masy cukrowej było moim sposobem na spędzanie wolnego czasu, czymś, co mnie relaksowało, więc siłą rzeczy poświęcałam temu dużo czasu. W końcu hobby przerodziło się w zawód. Oczywiście, jak większość dekoratorek, swój pierwszy tort w stylu angielskim zrobiłam na urodziny syna (śmiech).
To, że ktoś ma większe czy mniejsze predyspozycje artystyczne, jest dużym udogodnieniem dla osób zajmujących się dekorowaniem tortów, ale nie oznacza, że można spocząć na laurach. Ćwiczenie czyni mistrza – jeżeli lubisz to, co robisz, to więcej ćwiczysz i szybciej dochodzisz do perfekcji.
A.K.: Sama jesteś perfekcjonistką. Dopracowane, filigranowe figurki inspirowane japońską sztuką rysunku rozpozna każdy miłośnik stylu angielskiego. Długo szukałaś własnej formy, w której dobrze się czujesz i najpełniej realizujesz? Jak kształtował się Twój własny styl?
E.C.: Moim zdaniem stylu nie można ani wypracować, ani wybrać – styl się po prostu ma. Pozostaje tylko kwestia doboru odpowiednich środków wyrazu – dla mnie najbliższa jest forma japońskiej mangi. Od dziecka ten rodzaj rysunku fascynował mnie najbardziej – wyidealizowane postacie z charakterystycznymi, nienaturalnie dużymi oczami zawsze przykuwają uwagę i mocno działają na wyobraźnię, zwłaszcza dziecka. Manga pozwala balansować między rzeczywistością a fantasy i tworzyć fantastyczne postaci. Ten rodzaj sztuki zawsze inspirował mnie do realizowania własnych pomysłów – już gdy byłam dzieckiem. I tak mi zostało (śmiech).
A.K.: Masz w zwyczaju rozrysowywać każdy projekt figurki, który powstał w Twojej głowie, czy od razu przystępujesz do pracy w masie cukrowej?
E.C.: Dla mnie czymś naturalnym jest przetworzenie ilustracji, myśli, marzenia w figurkę czy też tort i na tym etapie nie muszę pomagać sobie rysunkami. Moje myśli rodzą się w głowie, w sercu i – obrazowo mówiąc – przechodzą przez ręce, stając się realnymi tortami czy figurkami.
A.K.: Przejdźmy na chwilę do stylu angielskiego we Włoszech. Co u Was jest na fali?
E.C.: We Włoszech styl angielski przeżywa prawdziwy renesans. Widać to na targach branżowych, gdzie pięknie zdobionych tortów jest zatrzęsienie, a także po liczbie firm, które zaopatrują branżę cukierniczą w akcesoria i surowce do dekoracji. Widać to przede wszystkim po liczbie dekoratorów, wśród których jest sporo wielkich artystów, a każdy z nich ma swoją technikę, styl i specjalizację. Mamy wielu specjalistów od lukru królewskiego, wirtuozów w tworzeniu kwiatów z masy cukrowej czy dekoracji z papieru ryżowego lub opłatkowego. Do tego dochodzą znakomici mistrzowie czekolady i aerografu. Z tej różnorodności najwięcej korzystają konsumenci.
We wrześniu, podczas szkolenia w Polsce, Molly zaprezentuje 3 projekty tortów: baletnicę, wróżkę oraz seksowną lalkę pin-up
A.K.: W świecie, w którym chętnie oceniamy po wyglądzie, czasem zapominamy o najważniejszym, co w przypadku tortów sprowadza się do smaku. Nie masz wrażenia, że gdzieś następuje utrata równowagi i przestajemy doceniać wkład cukierników, a przesadnie gloryfikujemy pracę dekoratorów?
E.C.: Wydaje mi się, że niepotrzebne, zbędne i szkodliwe jest podsycanie antagonizmów między cukiernikami i dekoratorami. Obie profesje są równie ważne. Rozwój dekoratorstwa cukierniczego jest nieunikniony i ma swoje odbicie nie tylko w coraz ciekawszych projektach, ale też w lepszej pracy cukierni lub pracowni cukierniczych. W tej rzeczywistości profesjonalni dekoratorzy i profesjonalni cukiernicy z założenia mają się uzupełniać, a efektem tego będą piękne i pyszne torty. Cukiernik nie musi być dekoratorem, a dekorator niekoniecznie musi znać się na wypieku ciasta. To trochę tak, jakbyśmy wymagali od architekta, żeby był również konstruktorem.
A.K.: Nie masz żadnych oporów przed współpracą z ludźmi, a zwłaszcza z innymi dekoratorami. Organizujesz nawet spotkania, podczas których wspólnie tworzycie dekoracje. Co dają Ci te projekty?
E.C.: Myślę, że współpraca i dzielenie się swoimi pomysłami są bardzo ważne, bo dzięki temu powstaje wiele pięknych projektów, które inaczej nigdy by się nie zrodziły. Każdy z nas ma inne uzdolnienia, technikę pracy, czasem inny sposób patrzenia i obrazowania tych samych rzeczy, a poprzez wspólne działania można wzajemnie się uzupełniać. W takich momentach najlepiej widać kumulację tej różnorodności wielu ciekawych ludzi. Miałam okazję współpracować z wieloma artystami, nie tylko z dekoratorami tortów. Dzięki projektom z malarzami i ilustratorami powstały dwie moje książki: Kawaii, Love and Cakes oraz Molly & Jasmine.
A.K.: Czy w tej różnorodności dostrzegasz tendencje rozwoju stylu angielskiego? Czekają nas torty minimalistyczne czy bogate w szczegóły?
E.C.: Według mnie dekorowanie tortów będzie się rozwijać wielotorowo, czyli tak, jak to się dzieje od bardzo wielu lat. Zawsze jest zapotrzebowanie na torty, w których dużo się dzieje, jak np. w tortach dla dzieci, i nigdy nie zabraknie zwolenników tortów stonowanych w formie i dekoracjach. Jedno jest pewne – techniki dekorowania będą ewoluować, ale też pojawią się nowe sposoby tworzenia dekoracji i nowe surowce, które pozwolą na realizację coraz bardziej zaskakujących tortów. Kiedyś zachwycaliśmy się kwiatami z masy cukrowej, dzisiaj dekoratorzy tworzą je też z papieru ryżowego. I to jest dobre, bo poprzez szukanie nowych form, technik i stosowanie różnych surowców rozwija się dekoratorstwo cukiernicze.
A.K.: We wrześniu, na zaproszenie Akademii Słodka Pasja, przyjedziesz do Polski na pierwszy cykl szkoleń. Niektórzy już nie mogą się doczekać…
E.C.: Sama nie mogę się doczekać przyjazdu! To, co najbardziej lubię w moim zawodzie, to podróżowanie i odkrywanie miejsc, kultur, a przede wszystkim poznawanie ludzi, którzy tak jak ja pasjonują się dekorowaniem tortów. Podczas moich kursów staram się przekazać jak najwięcej wiedzy i technik, bo lubię dzielić się swoim doświadczeniem. Ale dla mnie to też są cenne godziny – zawsze uczę się czegoś nowego, podczas każdego z kursów, bo nigdy nie przestajemy odkrywać nowych rzeczy.
A.K.: Co zaprezentujesz polskim dekoratorom w ciągu trzech dni szkoleń?
E.C.: Przygotowałam trzy projekty tortów. Pierwszy to baletnica – figurka wykonana z masy cukrowej, na której pokażę technikę wykonywania ozdób z jadalnych koronek. Projekt jest bardzo ciekawy i wymagający; figurka opiera się tylko na jednej nodze, dlatego nauczymy się, jak stworzyć figurkę, która utrzyma równowagę, co jest szczególnie trudne. Drugi projekt to wróżka. Lubię wróżkę, bo dużo uwagi skupimy na twarzy i jej prawidłowym modelowaniu. Dodatkowo podczas kursu będę wykonywać elementy z izomaltu oraz ozdoby z jadalnych, słodkich koronek. Ostatni projekt to pin-up, czyli seksowna lalka z lat 50. XX w., wykonana z masy cukrowej i ustawiona na pięknej szpilce z izomaltu. W tym przypadku pokażę, jak wykonać taką lalkę i jak zrobić bucik z izomaltu (przyp. red.: technika, która dopiero pojawia się na polskim rynku).
Wszystkie szkolenia są odpowiednie dla tych, którzy chcą się nauczyć czegoś nowego i są zakochani w tej pięknej sztuce dekorowania. Liczę, że będzie to ciekawe doświadczenie dla uczestników wrześniowych szkoleń. Serdecznie zapraszam i do zobaczenia!
A.K.: Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia w Opolu.
---------------------------------------------------------------------------------------------
4-6 września br. w Opolu odbędą się 3 szkolenia prowadzone przez Eleonorę "Molly" Coppini.
ZAPISY TRWAJĄ DO 2 WRZEŚNIA.
Kontakt do organizatora: 602 733 046