...

Szanowny Użytkowniku

25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Poniżej znajdują się informacje dotyczące przetwarzania danych osobowych w Portalu MistrzBranzy.pl

  1. Administratorem Danych jest „Grupa 69” s.c. z siedzibą w Katowicach, ul. Klimczoka 9, 40-857 Katowice
  2. W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Administratorem pod adresem e-mail: dane@mistrzbranzy.pl
  3. Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
  4. Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
  5. Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
  6. Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
  7. Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
  8. Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
  9. Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
  10. Administrator informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.

Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności.

dodano , Redakcja PS

Myślenie w kategoriach design thinking – jak zachować zdrowy balans między liczbami i emocjami – cz. I

Dziś chciałabym pokazać Państwu ideę humanistycznego podejścia do rozwoju biznesu. Ideę, która wywróciła do góry nogami moją dojrzałą filozofię biznesową, bodziec, który zmienił optykę rozwoju mojej marki osobistej, i wreszcie impuls, który spowodował gruntowne przeformułowanie mojej codziennej egzystencji.

Lubię porządkować rozproszone w głowie konstelacje doświadczeń. Tłumaczyć je na własny język percepcji, chwytając przyczyny i skutki zachodzących zjawisk.Zanim zaproszę Państwa do wspólnej podróży śladami za­rządzania przez wartości, muszę wspomnieć, jak rozpoczął się mój epizod z design thinking. Dodam, że spowodował on cały splot zdarzeń i stał się początkiem do odważnego manifestowania skuteczno­ści wdrażania zarządzania przez wartości.

Definicyjna woltyżerka
Na początku zmierzymy się z formułą zja­wiska design thinking, które w dosłownym tłumaczeniu oznacza „myślenie projekto­we”, ale nadal brzmi tak samo enigma­tycznie. Proponuję przyjrzeć się z bliska każdemu słowu z osobna, a następnie zło­żyć z tego przystępną definicję. Dla mnie design to połączenie świata piękna i co­dziennej rzeczywistości. Z tego mariażu otrzymujemy kwintesencję design, czyli estetycznych i funkcjonalnych przedmio­tów oraz rozwiązań. To niezwykle trudna sztuka tworzenia, która wprowadza do na­szej zwyczajności odrobinę funkcjonalnego uroku. Ale jest to możliwe tylko wtedy, gdy do całego procesu projektowego zaanga­żujemy myślenie.

Myślenie (nie) boli
Zdiagnozowałam trzy powody, dla których myślenie rozumiane jako aktywny proces poznawczy wykorzystywane jest w mini­malnym zakresie. Pierwszym powodem jest wygoda. Paradoksalnie lubimy trwać w niezmiennym stanie przedsiębiorczej ak­tywności. Powtarzać cyklicznie nawykowe czynności, pielęgnując złudne poczucie bezpieczeństwa. Rozwiązania na poziomie operacyjnym, które kiedyś, wykonywane z należytą starannością, gwarantowały nam sukces rynkowy, na dziś jednak nie wy­starczają. Dlatego musimy otrzepać z kurzu sprawdzone niegdyś metody i dać szansę naszym komórkom mózgowym na wypra­cowanie nowych rozwiązań.

Druga wymówka to chroniczny brak cza­su. Nigdy nie ma odpowiedniego momentu na podarowanie sobie paru chwil poświęco­nych na kreatywne myślenie i wzięcie głę­bokiego oddechu w celu złapania zdrowego dystansu. Żyjemy w matni bieżących „spraw do załatwienia”, nie dając sobie nawet szan­sy na strategiczne planowanie. Gdy odno­simy sukcesy biznesowe, najczęściej baga­telizujemy nieustannie zachodzące zmiany w bliższym i dalszym otoczeniu rynkowym. Gdy pojawiają się problemy, w pośpiechu szukamy schematycznych i stosowanych przez konkurencję rozwiązań, bo czasu na zaplanowanie lepszego od konkurencji rozwiązania z wartością dodaną nie mamy w ogóle, zajęci pośpiesznym gaszeniem mniejszego lub większego pożaru.

Trzeci, równie często stosowany, wybieg, który ma nas uchronić od bolesnej męki myślenia, to obawa przed wyróżnieniem się na tle konkurencji. Boimy się wyjść przed szereg i zrobić coś wyjątkowego dla na­szego klienta – bez oglądania się na uzna­nych w danym sektorze liderów. Wolimy ślepo naśladować sprawdzone rozwiązania i odtwarzać ze spóźnionym refleksem po­woli kończące swój cykl życia produkty, zamiast śmiało wyruszyć na podbój rynku. Powody takiego stanu rzeczy to lęk przed ryzykiem i brak cywilnej odwagi. Zamiast „wziąć po męsku na klatę” odpowiedzial­ność za podjęte decyzje, nawet te, które skutkują porażką, kopiujemy na każdym kroku, z lepszym, a częściej z gorszym re­zultatem, poczynania pozostałych graczy, skazując się na oglądanie od tyłu parady zwycięstwa. A przecież stać nas na znacz­nie więcej.
Wracając do wyjaśnienia pojęcia design thinking, uważam, że najpełniej definicję tę oddaje następująca formuła:
Design thinking (lub myślenie projektowe) to połączenie emocji i wrażliwości z logiką biznesową na drodze procesów twórczych, czyli optymalny sposób na wielopłaszczy­znowe poszukiwanie rozwiązań we wszyst­kich obszarach działalności gospodarczej, w których kluczową rolę odgrywa człowiek.

Fakty i mity
Design jako taki w polskim społeczeństwie oceniany jest metodą zero-jedynkową, co oznacza, że na dwóch przeciwległych biegunach ma zagorzałych zwolenników i kąśliwych przeciwników. Oponenci uwa­żają, że wszystko to, co jest maksymal­nie udziwnione, a w efekcie po prostu brzydkie, nosi znamiona designu, za który trzeba sowicie zapłacić. Entuzjaści do­strzegają w designie sposób na lepszy, a nawet innowacyjny styl życia, w którym przemyślanie rozwiązania projektowe nie tylko usprawniają, ale również upiększają najbliższe otoczenie użytkowania. Prawda jest taka, że dla przeciętnego zjadacza chleba ikony designu są kawałkiem ab­surdalnej sztuki, która powinna zajmować miejsce w muzealnych gablotach. Jeżeli jednak choć raz daliby artyście szansę na opowiedzenie fragmentu historii czy idei, którą wyraża, percepcja jego dzieła nie byłaby już tak stronniczo negatywna.

Przedmioty czy rozwiązania reprezentu­jące ideę design nie są dziełem przypad­ku. Powstają na drodze zaplanowanego procesu myślowego, w który zaanga­żowane są osoby o otwartych głowach i interdyscyplinarnych umysłach. Część projektów noszących znamiona designu trafia do szerokiej grupy odbiorców, po­została liczba klasyków przemawia tyl­ko do osób o wysublimowanym poczuciu estetycznym. Dla tej grupy użytkowni­ków design jest sposobem na wyrażenie własnej tożsamości, podkreśleniem sta­tusu społecznego i manifestacją prefero­wanego stylu życia. Jakie płynie z tego przesłanie dla biznesu, który pozornie tylko nie ma nic wspólnego z designem, postrzeganym jako deficytowa sztuka?
Z designu możemy, a nawet musimy czerpać inspiracje do tworzenia wyjąt­kowych rozwiązań i produktów. Najlepiej sprzedają się dziś bowiem te przedmioty i pomysły, które opowiadają prawdziwą historię, wyrażającą emocje stanowią­ce przyczynek do stworzenia trwałych relacji z klientem. W chaosie marke­tingowego bełkotu do naszej strefy zmysłowej docierają tylko wybiórcze komunikaty – wyróżniające się auten­tycznością, wywołujące interakcje i tra­fiające do uczuciowego podłoża ludzkiej natury. Na te nieuświadomione emocjo­nalne potrzeby współczesnego konsu­menta odpowiada właśnie design.

CZŁOWIEK w roli głównej
Spirytus movens zmian, które zachodzą z hiperprzyśpieszeniem w ostatnich la­tach, jest nikt inny, tylko człowiek. Funk­cjonując równolegle w dwóch rzeczywi­stościach, kreuje nieodgadnione jeszcze pragnienia klienta i tworzy świadome społeczeństwo wiedzy, nieustannie utrzy­mując w ruchu koło postępu cywiliza­cyjnego. Jego pozycja jako niekwestio­nowanego obiektu zainteresowań różni się znacząco dla przedsiębiorcy ze świata biznesu i świata designu (zob. diagram 1).

Różnice między światem biznesu a światem design

klikając na "Więcej zdjęć" można zobaczyć powiększone grafiki.

 

 

W świecie biznesu, paradoksalnie, wznio­słe hasła, stawiające człowieka na piede­stale istotności i troski, konsument od­czytuje jako puste obietnice, nazywane potocznie „chwytem marketingowym”, noszącym jedynie znamiona talentu au­tora tekstu. Narażony na nierówną walkę z narzucającymi się ze wszystkich stron obietnicami producentów i usługodaw­ców, klient miota się między skrajnymi emocjami, których szala raz przechyla się na stronę frustracji, a innym razem oscy­luje w granicach euforii. W tym gąszczu walczących o jego atencję komunikatów konsument czuje się tak, jakby za chwilę miały go rozdziobać kruki i wrony. Za­szczuty tysiącem obrazów i słów prze­nikających z odbiorników telewizyjnych i radiowych, inwigilowany w Internecie przez „łażące za nim reklamy”, kuszony promocjami ostatniej szansy i zasypywa­ny prośbami o wysokie noty oceny kon­sumenckiej, czuje się ważny tylko w ka­tegorii „aktualny lub potencjalny powód wzrostu sprzedaży”. Człowiek w tym świe­cie ma postać szeregu liczb, zestawionych w kolorowych kolumnach tabel przestaw­nych, a o jego aktywności rynkowej decy­dują amplitudy na wykresach liniowych. Zaszufladkowany w określonej grupie do­celowej, ma funkcjonować według zapla­nowanego z perspektywy opracowania komputerowego schematu.

W świecie designu obowiązuje szacunek do różnicujących społeczeństwo cech jednostek. Każda odmienność klienta indywidualisty traktowana jest przez przedsiębiorcę jak wyzwanie. Na drodze myślenia projektowego szczególną zaletą jest umiejętność zadawania pytań z per­spektywy kognitywisty1, wokół obiektu badawczego, jakim jest człowiek. Umiejęt­ność diagnozowania obszarów frustracji i poszukiwania wiążącej odpowiedzi jest istotą designu. Decyzja o wdrożeniu wy­pracowanej propozycji wartości dla klien­ta podejmowana jest w chwili uzyskania odpowiedzi na wszystkie zadane w czasie procesu tworzenia pytania.

W tym miejscu muszę wspomnieć o kul­turze organizacji firmy, w której nie uda się wdrożyć idei design thinking, jeże­li działa ona w oderwaniu od człowieka w kontekście pracownika. Od początku aż do końca procesu cała uwaga ogni­skuje się na kliencie, ale na tym samym poziomie ważności są zespół projektowy i wartości, na podstawie których funkcjo­nuje przedsiębiorstwo. Nie mamy szans na uzyskanie jakiegokolwiek sukcesu ryn­kowego, gdy między tym, co prezentu­jemy na zewnątrz, a tym, w jaki sposób działamy wewnątrz organizacji, pojawia się dysonans komunikacyjny poparty na­macalnym materiałem dowodowym.

Szkieletem kultury organizacyjnej w struk­turach design thinking jest kod DNA fir­my. Jest to sekwencja kluczowych treści odpowiadających za zbudowanie wyjąt­kowego doświadczenia z klientem. Stwo­rzony w piekarni Bogienka kod DNA jest punktem odniesienia na drodze ewolucji, drogowskazem dla wszystkich osób współ­tworzących firmę i spoiwem łączącym or­ganizację ze światem konsumentów (zob. diagram 2).

KOD DNA piekarni Bogienka

 

Upragniony złoty środek
Prawda stara jak świat głosi, że wszystkie skrajne postawy są szkodliwe. Z pokorą odnoszę się do spuścizny przodków, dlate­go pokazując w lekko przerysowanej for­mie różnice między dwoma światami, liczę na sprowokowanie Czytelnika do podjęcia próby wdrożenia tego sposobu myślenia we własnej organizacji. Najważniejsze to znalezienie zdrowego balansu między chłodną logiką biznesową i emocjonalną strefą kultywowaną w designie.

dr inż. Alina Śmiłowska, interim menadżer

 

   
 

Zarządzanie poprzez wartości
„…Lubię pracować z ludźmi o nieprzeciętnej inteligencji, opętanych pasją tworzenia i niebanalnym poczuciu humoru.”
– Jestem ambasadorem idei zarządzania przez wartości i pracuję zgodnie z metodą design thinking. Głównym założeniem mojej aktywności biznesowej jest tworzenie podstaw do budowania unikalnych relacji z człowiekiem: klientem – konsumentem – użytkownikiem. Pomagam odkryć firmom, co może stać się ich wyróżnikiem na rynku przez doskonalenie procesów biznesowych. Przekonuję, że tylko konsekwentna praca nad wspólnie wypracowanym kierunkiem rozwoju przynosi wymierne korzyści i pozwala na budowanie przewagi konkurencyjnej.

 dr inż. Alina Śmiłowska, interim menadżer
Kontakt: e-mail: alina@grupa-projektowa.com,
tel. 509 099 513

 

 


Bieżące wydanie czasopisma

Dlaczego i jak warto fotografować jedzenie? Czy istnieje idealny roślinny zamiennik jaja kurzego? Jaka kawa sprzedaje się najlepiej w cukierni?

  • Wykup prenumeratę
  • Wspieraj twórczość

  • Zobacz więcej
    Bieżący numer

    Polecamy przeczytać

    Aktualny numer Mistrza Branży, zobacz online lub pobierz PDF >>

    Mistrz Branży

    Maszyny i urządzenia do produkcji