Pomysł – wydawałoby się – prosty, tymczasem pierwsza piekarnia wprowadziła go w życie dopiero w lipcu 2014 r. Ten pomysł to… sprzedaż wczorajszego pieczywa, a pierwszym odważnym okazała się Piekarnia Pod Telegrafem. Outlet z pieczywem robi furorę w Kielcach, gdzie otwarto kolejny sklep.
Podobne artykuły
Wypiek z widokiem na klientaSklep piekarniczy… czy coś jeszcze?Sprzedaż, czyli relacja - czerwcowy Mistrz Branży już dostępnySieć Piekarni Pod Telegrafem rozpoczęła swoją działalność w 1990 r. Początkowo oferowała sklepom spożywczym niewielki wybór pieczywa i wypieków cukierniczych, co zmieniło się już po kilku latach. – Asortyment został znacznie rozszerzony, pojawiły się produkty z nowego działu, chociażby przekąski – mówi dyrektor handlowy Mariusz Piazdecki. Piekarnia rozpoczęła tworzenie własnej sieci sprzedaży, otwierając saloniki piekarniczo-cukiernicze w województwach świętokrzyskim i ościennych. Aktualnie firma posiada 170 sklepów, z czego w dwóch sklepach znajdują się również outlety z pieczywem. – Zainteresowanie wczorajszymi wyrobami jest coraz większe – przekonuje Piazdecki. Klientami outletu są głównie osoby starsze, najczęściej emeryci, dla których obniżki cen nawet o 60% są nie bez znaczenia. Zanim powstał pierwszy oficjalny punkt, przez dwa lata Piekarnia Pod Telegrafami handlowała wczorajszym pieczywem na kieleckim targowisku miejskim. Również tam firma nie narzekała na brak zainteresowanych.
Oferta dnia – niekształtny i wczorajszy chleb
Głównym powodem otwarcia outletu był fakt, że duże sieci przyjmują produkty jedynie w oparciu o określoną specyfikację, zawierającą szczegółowe parametry dotyczące wymiaru czy wagi. Sytuacja taka stwarza ryzyko, że produkty, które w procesie produkcji nie spełnią tych parametrów, zostaną niedopuszczone do sprzedaży przez Dział Kontroli Jakości. Nasz rozmówca uważa jednak, że również te produkty mają należyte walory smakowe. – Dzięki temu właśnie mogą one być przedmiotem oferty w sklepie takim jak outlet. Ponadto postanowiliśmy także wystawić pieczywo z dnia poprzedniego, które – z odpieku popołudniowego – jest produktem nadającym się do spożycia dnia następnego – dodaje. Dla piekarni jest to dodatkowy zysk oraz ograniczenie kosztów związanych z utylizacją niesprzedanego pieczywa. Co ważne, od strony czysto sprzedażowej outlety nie stwarzają zagrożenia dla innych sklepów firmy, które oferują produkty pełnowartościowe w regularnej cenie.
Przykładowe ceny w Outlecie |
Pozytywny efekt… medialny
Przedsiębiorczość Piekarni Pod Telegrafem spotkała się z dużym zainteresowaniem mediów, nawet tych ogólnopolskich. Piazdecki przyznaje, że było to dla niego zaskoczeniem. – My po prostu prowadzimy biznes i staramy się szukać optymalnych rozwiązań. To dlatego powstał ten outlet, nie było naszym zamysłem zrobić szum w Internecie – podkreśla. W Sieci można znaleźć również prześmiewcze i złośliwe komentarze, niemniej ogólny odbiór należy ocenić jako dobry.
W opinii dyrektora handlowego Piekarni ludzie doceniają inicjatywę choćby ze względu na sam fakt, że mniej pieczywa się marnuje. Przytacza też przykład pewnej znanej francuskiej sieci supermarketów, która jakiś czas temu zrobiła kampanię uświadamiającą dla klientów. Jej przekaz był zatrważający – mianowicie w krajach Unii Europejskiej na śmietnik trafia nawet do 30% warzyw i owoców tylko dlatego, że są… niekształtne. – Sieć ta w końcu wprowadziła do sprzedaży „niekształtne” produkty, które kosztują około połowę standardowej ceny – zauważa Piazdecki. Efekt? Francuzi, naród dużo bogatszy niż Polacy, bardzo chętnie korzystają z tej oferty.
Zdaniem dietetyka: Najlepszy czerstwy |
Czeka nas sieć outletów?
Trudno na chwilę obecną wyrokować, czy ideę outletu z pieczywem będą wprowadzać w życie kolejne piekarnie. Piekarnia Pod Telegrafem na razie poprzestaje na dwóch lokalizacjach w Kielcach – również ze względów logistycznych. Biorąc jednak pod uwagę popularność, jaką wśród klientów cieszy się wczorajsze pieczywo, oraz pozytywne głosy dietetyków, nie da się wykluczyć scenariusza, że już niedługo czeka nas prawdziwy wysyp podobnych outletów.
Jacek Baliński
Materiał z numeru wrzesień 2014