Według raportu „Migracje zarobkowe Polaków” nawet 12% z nas myśli o emigracji zarobkowej. Sporą grupę stanowią rzemieślnicy z branży piekarsko-cukierniczej, którzy podejmują pracę za granicą nie tylko z powodu lepszego niż w kraju wynagrodzenia.
Podobne artykuły
Konferencja „Czy zmiana to nowa stała? Pracodawcy Jutra w dobie ciągłych rewolucji”Wpływ relacji pracowników na kondycję firmyWartość koordynatoraO tym, co wyjazd wniósł w ich zawodowe życie, rozmawiamy z Wiesławem Kucią, Michałem Doroszkiewiczem, Wojciechem Rzepeckim, Krzysztofem Gabelskim i Konradem Górką.
Raport Głównego Urzędu Statystycznego „Rozmiar i kierunki emigracji z Polski” podaje, że od wejścia Polski do Unii Europejskiej oraz do strefy Schengen najwięcej Polaków wyjechało do pracy za granicę w 2015 r. Czasowo poza krajem przebywało wtedy 2,4 mln naszych rodaków, z tego aż 87 proc. (2,1 mln) nie opuściło Europy. Najwięcej Polaków rozpoczęło pracę w Wielkiej Brytanii (36%), w Niemczech (33%), we Włoszech, Irlandii i Holandii (po 5%). Na lata te przypadło również emigracyjne życie naszych rozmówców, którzy „za pracą” udali się do Włoch, Anglii oraz Austrii. Po 2015 r., m.in. z powodu poprawiającej się sytuacji pracowników na rynku pracy w kraju oraz zwiększającego się zagrożenia terrorystycznego za granicą, odsetek wyjeżdżających zmalał, ale wciąż nie zmieniają się najbardziej popularne kierunki emigracji zarobkowej. Analiza Work Service z listopada 2016 r. potwierdza, że jako kraje do pracy nadal najchętniej wybierane są Niemcy (17%) oraz Wielka Brytania (14%).
Nasi rozmówcy Michał Doroszkiewicz – mistrz cukiernictwa, dwukrotny mistrz świata młodych cukierników, juror w krajowych i zagranicznych konkursach cukierniczych, właściciel Pastry Lab. Pracował jako Head Pastry Chef w Wielkiej Brytanii. Krzysztof Gabelski – mistrz cukiernictwa od 1993 r., pracował w Cafe Nowy Świat i w Hotelu Marriott w Warszawie, aktualnie szef cukierni hotelowej w Austrii. Konrad Górka – piekarz i technolog żywienia, w firmie Polmarkus zajmuje się wprowadzaniem nowych gatunków pieczywa w piekarniach oraz doradztwem technologicznym. Kilka lat spędził we włoskiej piekarni. Wiesław Kucia – wicemistrz świata w piekarstwie oraz wielokrotny laureat konkursów dla piekarzy; specjalizuje się w piekarstwie artystycznym, prowadzi Szkołę Artystyczną, zdobywał doświadczenie m.in. we Włoszech. Wojciech Rzepecki – mistrz cukiernictwa z Gdańska, szef produkcji sopockiej cukierni Cappucino Cafe, pracował m.in. w Wielkiej Brytanii. |
Kierunek praca!
Po otwarciu granic najbardziej znanym i opłacalnym kierunkiem emigracji były Wyspy Brytyjskie. Do Anglii wyjechał m.in. Wojciech Rzepecki, mistrz cukiernictwa, który tak wspomina ten przełomowy dla niego czas: – Pomysł na pracę za granicą przyszedł nagle w 2012 r. Na Wyspach byłem 3 lata i tylko ciężka choroba mojej mamy oraz chęć opieki nad nią spowodowały mój powrót do kraju.
Kraj znany nie tylko z fish&chips, ale także dobrych restauracji, wybrał Michał Doroszkiewicz. – Lata 2004-2006 spędziłem w Wielkiej Brytanii. Sześć miesięcy odbywałem staż w regionie Lake District, gdzie wprowadzany byłem w tajniki cukiernictwa restauracyjnego. Pozostały czas to już awans i praca na wyspie Jersey w zespole o bardzo wysokim poziomie kwalifikacji, w restauracji starającej się o gwiazdkę Michelin. Pierwsze zagraniczne wyjazdy odbyłem jednak w okresie szkoły zawodowej. Dzięki mojemu ówczesnemu pracodawcy, panu Wojciechowi Kandulskiemu, odbywałem wtedy wiele szkoleń we Francji, Niemczech i Włoszech – wymienia uczestnik międzynarodowych konkursów branżowych.
To właśnie nieco mniej popularne pod względem emigracji zarobkowej, ale kuszące za to stabilną pogodą oraz pozytywnym nastawieniem do obcokrajowców Włochy wybrali Wiesław Kucia oraz Konrad Górka. – W 2004 r. podczas przerwy wakacyjnej na studiach przez cztery miesiące pracowałem w małej piekarni w Cariati, w południowej części Włoch. Była to mała firma prowadzona przez Paolo Trento, który zatrudniał Rumunów, Bułgarów i Polaków – mówi Kucia. W tym samym czasie swoją emigracyjną przygodę rozpoczął również Górka. – We Włoszech pracowałem w latach 2004-2008. Wybrałem ten kraj, ponieważ miałem tam rodzinę. Początkowo zarabiałem jako budowlaniec, natomiast ze względu na fakt, że moją pasją zawsze było piekarstwo, zacząłem szukać pracy w branży – przekonuje technolog piekarstwa w firmie Polmarkus.
Mogący pochwalić się najdłuższym stażem pracy spośród naszych rozmówców Krzysztof Gabelski postawił natomiast na kraje niemieckojęzyczne. – W latach 1991-1992 mieszkałem i pracowałem w Hamburgu, dokąd wyjechałem na kontrakt z warszawskiego hotelu Marriott. Od 2013 r. mieszkam i pracuję w austriackim Tyrolu – opowiada.
Jechać czy nie?
Według autorów badania „Migracje zarobkowe Polaków” kluczowymi czynnikami, które wpływają na decyzję o podjęciu pracy za granicą, są: wysokość wynagrodzenia uzyskiwanego w Polsce (70% badanych), możliwość podróżowania i zwiedzania świata (27%) oraz lepsze perspektywy rozwoju zawodowego (23%). Dokładnie te same czynniki powodowały naszymi rozmówcami. Zetknięcie z inną kulturą czy zbieranie doświadczenia piekarskiego lub cukierniczego w obcym kraju było dla nich niezwykle istotne, ale niemal dla wszystkich z nich główną przyczyną wyjazdu była najzwyczajniej chęć poprawienia sytuacji finansowej. – Cel wyjazdu był oczywisty – chęć kupienia własnego mieszkania i rozsądny poziom życia po powrocie do Polski. Nigdy nie chciałem zostać w Wielkiej Brytanii na stałe – przekonuje Wojciech Rzepecki. O względach ekonomicznych wspomina również Krzysztof Gabelski. – Do Hamburga jechałem powodowany ciekawością świata, chęcią poznania nowych rzeczy i nauczenia się języka niemieckiego, ale w przypadku pracy w Austrii motywem wyjazdu były po prostu pieniądze. Wpadłem w pułapkę franka szwajcarskiego i musiałem szukać lepiej płatnej pracy, aby nie dać się bankowi i przeżyć. Chciałbym wrócić do kraju, ale to musi zaczekać – zapewnia.
Ciekawość świata to często pierwszy krok do… wyjazdu. – Zawsze ciągnęło mnie do pracy za granicą, nie tylko w celach zarobkowych, ale także żeby poznać inną technologię produkcji pieczywa – przyznaje Wiesław Kucia. Kwestia zdobywania doświadczenia była ważna również dla Konrada Górki, który początkowo wyjechał do Włoch w celach zarobkowych. Po dłuższym pobycie zorientował się, że takie doświadczenie może pozytywnie wpłynąć na jego dalszy rozwój. – Z tego względu podnosiłem swoje umiejętności w innym kraju, innej kulturze i technologii. Poznałem nowe procesy prowadzenia ciasta oraz nowe typy pieczywa – dodaje technolog i miłośnik piekarstwa. Na naukę od początku postawił Michał Doroszkiewicz, za granicę wyjeżdżał jako uczeń, a następnie student, który odkrył w cukiernictwie swoją życiową pasję. – Mogłem wtedy pracować za przysłowiowe „kromkę chleba i kubek wody”. Byłem zafascynowany każdą nowo poznaną recepturą i technologią, a zarobki nie miały żadnego znaczenia. Wiele czasu poświęciłem w moim rozwoju zawodowym, nie zarabiając na pracy, często musiałem sam dopłacać, aby zdobyć kolejne doświadczenie – wspomina wielokrotny laureat zagranicznych konkursów branżowych.
Staż, rodzina, agencja czy łut szczęścia?
Znalezienie pracy i mieszkania w obcym kraju stanowi przeważnie spory problem. Najlepiej szukać pracy, będąc jeszcze w kraju. Możliwe jest to m.in. przez stronę EURES (www.eures.praca.gov.pl) oferującą aktualne ogłoszenia o pracę w krajach unijnych. Można również skorzystać z pośrednictwa agencji pracy, przy czym warto sprawdzić, czy instytucja działa legalnie i figuruje w rządowym rejestrze agencji zatrudnienia. Znając języki obce, dobrze jest śledzić oferty pojawiające się w państwowych serwisach pośrednictwa pracy lub portalach ogłoszeniowych z kraju, do którego chcemy wyjechać. Osoby studiujące np. hotelarstwo i gastronomię mogą próbować załatwić płatny staż zagraniczny przez uczelnię. Warto również poprosić o pomoc rodzinę lub znajomych przebywających dłuższy czas w docelowym dla nas kraju.
Właśnie z tej ostatniej, zazwyczaj najbardziej naturalnej opcji skorzystali Wiesław Kucia oraz Konrad Górka. – Pracę we Włoszech znalazłem dzięki mojej siostrze Ani, która wcześniej – podobnie jak nasza kuzynka – pracowała w piekarni Paolo Trento – mówi Kucia. Na rodzinę i sporo fartu mógł liczyć Konrad Górka, który wyjechał z kraju razem z żoną i synem. – Bliscy, którzy mieszkali we Włoszech, pomogli mi w najtrudniejszym, początkowym etapie. Potem dopisało mi szczęście… Za każdym razem, gdy przechodziłem obok sklepu z pieczywem lub piekarni, zapach świeżego pieczywa powodował, że nie mogłem się oprzeć i musiałem wejść. Pewnego razu zapytałem piekarza, czy mógłbym się przyjrzeć, jak produkują pieczywo. Zgodził się i zaczął mnie wypytywać o moje kwalifikacje. Po dłuższej rozmowie okazało się, że jest to właściciel i szuka pracownika. W ten sposób zaczęła się moja przygoda z piekarnią we Włoszech – wspomina Konrad Górka.
Inne rozwiązanie wybrali Wojciech Rzepecki oraz Krzysztof Gabelski, którzy pracy szukali w sieci. – W ten sposób szybko znalazłem informację o naborze do polskiej cukierni w Anglii. Chociaż szczegółów było niewiele, nie martwiłem się, ponieważ czułem się pewnie, znając język angielski. Moim zdaniem warto samemu szukać pracy, ponieważ ta załatwiana przez agencje jest nieopłacalna. Niska stawka i ograniczona liczba godzin w często ciężkich warunkach nie zachęcają do podjęcia zatrudnienia. Plusem jest jedynie to, że nie jest tam wymagana znajomość języka – argumentuje Wojtek Rzepecki, cukiernik z Cappucino Cafe. Wtóruje mu szef hotelowej cukierni w Austrii Krzysztof Gabelski, który fachowców ze znajomością języka niemieckiego zachęca do skorzystania ze sprawdzonych serwisów ogłoszeniowych, takich jak: hogastjob.com, ams.at, rollingpin.com.
Staże studenckie były początkiem zagranicznych wojaży Michała Doroszkiewicza. – Uczelnia pomogła mi załatwić wszelkie formalności związane z wyjazdem na półroczny staż do Anglii. Oczywiście musiałem przejść odpowiednie testy oraz rozmowę kwalifikacyjną i ustalić szczegóły współpracy, w czym bardzo pomogła mi znajomość języka angielskiego. Po tym czasie dostałem propozycję pracy jako Head Pastry Chef w restauracji, co było docenieniem mojego doświadczenia i umiejętności – wspomina Michał Doroszkiewicz.
Kwestia finansów
Chociaż w kraju stale brakuje rąk do pracy w piekarniach i cukierniach, zarobki od kilku lat nie rosną w zadowalającym dla pracowników tempie. Według Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń piekarze i cukiernicy zarabiają średnio 2,5 tys. zł brutto, czyli 1800 zł netto. Za tę samą pracę zagraniczni pracodawcy oferują znacznie lepszą płacę, np. w Niemczech piekarz może liczyć na ok. 4 tys. zł brutto miesięcznie, w Holandii – 7 tys. zł, a w Anglii czy Norwegii na stanowisku głównego piekarza wynagrodzenie wzrasta do 12 tys. zł. Nie dziwi więc, że wielu fachowców wyjeżdża na saksy, gdzie – nawet biorąc pod uwagę większe niż w kraju koszty utrzymania czy wynajęcia mieszkania – zarobki są wystarczające, aby żyć na lepszym niż w Polsce poziomie, a nawet oszczędzać. O tym, że wyjazd znacząco poprawia sytuację finansową, potwierdza większość naszych rozmówców. – Funty w przeliczeniu na złotówki wychodzą bardzo korzystnie, więc nawet przy stosunkowo niskiej wypłacie w Anglii można spokojnie żyć. Jeśli znamy język angielski, znalezienie dobrze płatnej pracy nie jest problemem. W zawodzie cukiernika w Birmingham, gdzie pracowałem, najniższą pensją było 300-400 funtów tygodniowo, a górna granica zarobków… nie istniała – wspomina Wojtek Rzepecki. Znaczna różnica w zarobkach piekarza w Polsce i za granicą była widoczna też w 2004 r. – 13 lat temu w kraju miesięcznie można było zarobić 700-800 zł netto, a we Włoszech ok. 3-4 tys. zł – porównuje Wiesław Kucia.
Jednak warto pamiętać, że o wysokości płacy decyduje kilka ważnych czynników, na co zwraca uwagę Krzysztof Gabelski. – Zarobki w Austrii dosyć mocno się wahają. Uzależnione są np. od lokalizacji miejsca pracy. Stawki w cukierniach hotelowych zaczynają się od 1400 euro netto miesięcznie (+ darmowe wyżywienie i pokój), ale do pracy za takie pieniądze jest mało chętnych. Faktycznie cukiernik w branży hotelarskiej zarabia ok. 1600-1750 euro netto – przyznaje Krzysztof Gabelski. Nie bez znaczenia dla wynagrodzenia jest też znajomość języka urzędowego danego kraju. – Po angielsku mówi większość Austriaków, ale nie cudzoziemcy przebywający w Austrii, dlatego im lepiej zna się tutejszą mowę, tym… lepszy zarobek. Osoby niewładające językiem niemieckim zatrudniają tutaj tylko desperaci albo takie firmy, w których nikt nie chce pracować – klaruje sytuację cukiernik z długim stażem pracy w Niemczech i Austrii.
Nauka, która procentuje
Doświadczenie zebrane za granicą przeważnie korzystnie wpływa na dalszy rozwój kariery zawodowej zarówno osób, które zdecydowały się na powrót do kraju, jak i tych, dla których tzw. saksy stały się motywacją do poszerzania swojej wiedzy na obczyźnie. W przypadku piekarzy czy cukierników praca za granicą to głównie możliwość zetknięcia się z odmiennymi technologiami, recepturami czy składnikami, co jest niewątpliwym atutem przy zatrudnieniu w kolejnym miejscu. Nasi rozmówcy potwierdzają, że poza aspektem finansowym to właśnie wiedza branżowa, cenne doświadczenie oraz nauka języka obcego są istotnymi korzyściami wynikającymi z zawodowego wyjazdu za granicę.
– Wyjazd oceniam na plus. Zaznajomiłem się z odmiennymi od naszych sposobami prowadzenia ciasta oraz wypieku i obróbki lokalnego pieczywa. Poznałem także język oraz nauczyłem się jeszcze ciężej pracować. Dodatkowo poznałem ciekawy zakątek świata i kulturę Włoch – mówi Wiesław Kucia. Swojej decyzji nie żałuje również Konrad Górka, który oprócz nowych technologii, surowców i smaków nauczył się też pokory do zawodu. Ale co najważniejsze, po powrocie do Polski było mu łatwiej znaleźć pracę ze względu na większe doświadczenie, co nadal jest cenione na rynku. Oprócz tych oczywistych zalet Krzysztof Gabelski przyznaje, że za granicą najlepiej nauczył się koegzystencji z różnymi społecznościami i narodowościami. Wyjazd uczy tolerancji, ale też pozwala spojrzeć na swoją pracę z innej perspektywy, o czym przekonał się Wojtek Rzepecki: – W kontaktach z Anglikami nauczyłem się szanować pracę, czyli nie działać w pośpiechu. Przekonałem się, że praca w grupie oznacza współgranie, a nie wychylanie się ponad normę, co tam jest odbierane negatywnie. W Polsce daleko nam do zgranej zespołowej pracy.
Dla Michała Doroszkiewicza wyjazd do Anglii to zawodowy rozwój w przyspieszonym tempie. – Podczas stażu i pracy w Anglii nauczyłem się organizacji pracy w międzynarodowym towarzystwie oraz nowych smaków, kompozycji, rozumienia estetyki przez różne grupy etniczne i kulturowe. Często było bardzo ciężko, gdyż ciągła presja oraz wysokie standardy uczą człowieka pokory do tego, co się już wie, i do tego, czego się jeszcze nie wie. Wyjechałem z kraju już z międzynarodowymi tytułami, a okazało się, że moje tytuły nic nie znaczyły dla szefa zespołu. Musiałem udowodnić i pokazać moje doświadczenie w praktyce, aby być docenionym. I byłem, bo z najniżej pozycji Commis Chef w niespełna rok zostałem Head Pastry Chef – nie kryje zadowolenia właściciel Pastry Lab.
Jak się przygotować do wyjazdu? |
Dobre rady
Oprócz formalności czy dokumentów (patrz ramka) piekarz lub cukiernik planujący wyjazd na saksy powinien wziąć pod uwagę tzw. czynnik ludzki. O możliwych trudnościach w relacjach zawodowych na emigracji wspomniał Wojciech Rzepecki. – Podczas pracy w Anglii przekonałem się, jak trudny może być kontakt z innymi Polakami. Wszystkie nacje trzymają się razem, tylko my nie potrafimy się dogadać i za kilka pensów więcej w wypłacie niektórzy potrafią „utopić kogoś w łyżce wody”. Wyjeżdżając za granicę, trzeba więc liczyć przede wszystkim na siebie. Początkowo nie wychylać się i starać się zaaklimatyzować w wybranym zakładzie. Trochę później przyjdzie czas na zdobywanie pozycji w firmie, sukcesywne pokazywanie swoich możliwości i umiejętności, by piąć się po szczeblach kariery. Osobiście odradzam pracę w polskich zakładach, moim zdaniem po prostu gorzej się w nich zarabia – kwituje Rzepecki.
Na aspekt komunikacji, ale tym razem Polaków z obcokrajowcami, zwraca uwagę Michał Doroszkiewicz. – W takich krajach jak Francja, Wielka Brytania czy Hiszpania zespoły są międzynarodowe. Pracując tam, należy pamiętać o równości wszystkich, zarówno współpracowników, jak i klientów, bez znaczenia na pochodzenie czy inne osobiste preferencje kulturowe. Uważam również, że Polacy powinni być bardziej asertywni w relacjach międzynarodowych. Wielu polskich cukierników prezentuje bowiem światowy poziom pracy – podkreśla Doroszkiewicz.
Chociaż decyzja o przeprowadzce do innego kraju i zmianie dotychczasowego życia zawodowego nie jest łatwa, historie naszych rozmówców dowodzą, że warto podjąć wyzwanie. Początkowe trudności rekompensowane są bowiem nie tylko lepszymi zarobkami, ale przede wszystkim doświadczeniem, które trudno zdobyć, pracując stale w kraju.