Żeby poznać wszystkie smaczne oblicza Gruzji, musielibyśmy spędzić tu więcej czasu, niż zaplanowaliśmy. Do Gruzji dotarliśmy w lipcu, odwiedziliśmy znane miasta i dostaliśmy tylko próbkę z bogatej kuchni, która fascynuje nie tylko Polaków. Ale i tak było warto – relacjonuje Mateusz Gajdziński.
Podobne artykuły
Podróż po smakach świata – przystanek Korea (Seul)Drożdże to życie!Dzień Piekarza i CukiernikaGruzja zachwyca wielu ludzi – pod wieloma względami. Jednym z nich jest kuchnia. Kiedy przyjechaliśmy do kraju na Zakaukaziu, zrozumieliśmy. Spotkaliśmy też wielu naszych rodaków, którzy dużo opowiedzieli nam o smakach Gruzji.
Batumi... Ach! Batumi
Po przekroczeniu granicy pierwszym miastem na naszej drodze był najsłynniejszy gruziński kurort – Batumi. To właśnie tam po raz pierwszy spróbowaliśmy znanej gruzińskiej potrawy chinkali. Chinkali to pierożki, które w wersji klasycznej są przygotowywane z mięsnym farszem, przyprawionym kolendrą. Podczas gotowania w środku pierożka robi się bulion, a cała sztuka jedzenia polega na tym, żeby ten aromatyczny rosół nie wyciekł w czasie posiłku. Stąd charakterystyczny sposób jedzenia: pierożek najpierw trzeba nadgryźć, następnie wypić (wyssać) zawarty w nim bulion i dopiero zjeść ciasto z farszem. Gruzińskie pierożki są pyszne, bardzo przypadły mi do gustu i – co ważne – są w przystępnej cenie.
W Batumi po raz pierwszy spróbowałem chleba shoti, wypiekanego w piecu tone, przypominającym studnię. Płaskie chleby w kształcie łódki mają prostą recepturę: woda, mąka i sól, bez żadnych polepszaczy. To chyba ten prosty skład, bez „dodatków”, i sposób wypiekania sprawiają, że shoti smakuje po prostu rewelacyjnie.
Droga pod górkę
Następnie drogą krajową udaliśmy się do Achalciche… Choć trudno nazwać drogą nawierzchnię bez asfaltu, która ciągnie się w wysokich górach. Po „drodze” auto się zepsuło i podróżowaliśmy na lawecie. Kiedy nasz leciwy VW stanął na nogi, ruszyliśmy do wsi Udabno, położonej niedaleko granicy z Azerbejdżanem. Wsi, która zasłynęła dzięki parze Polaków, ich restauracji i… hostelowi. Tam właśnie degustowałem najsłynniejszą gruzińską potrawę – chaczapuri. Przyrządziła ją nam miejscowa gospodyni. Danie było tak rewelacyjne, że zjadłem je ekspresowo, zapominając o zrobieniu zdjęcia. Chaczapuri to coś w rodzaju chleba z serowym farszem. Po zwiedzeniu całej Gruzji to wiejskie chaczapuri okazało się najlepsze.
Polskie akcenty... i nie tylko
Z Udabno trafiliśmy do Tbilisi. W centrum stolicy Gruzji znalazłem polską lodziarnię. Później odwiedziliśmy bar „Warszawa”, gdzie przypomnieliśmy sobie, jak smakuje polski tatar.
Ostatni postój zrobiliśmy na granicy z Rosją, gdzie kupiłem słynne w Gruzji czurczchele. Te podłużne słodycze ze względu na zawartość przypominają dobrze znanego nam Snickersa. To orzechy włoskie zatopione w zagęszczonym soku z winogron. Co prawda, słodka przekąska ma ciekawy smak, ale nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Takiego, jakie wywarły: chaczapuri, gruzińskie pierożki oraz pyszny chlebek shoti.
Następny przystanek Rosja!
Mateusz Gajdziński
***
Relacje z przebiegu podróży można śledzić na Facebooku TUTAJ.
Więcej informacji o Stowarzyszeniu Z Indexem w Podróż znajdziesz TU.
WAŻNE! Jeśli chcesz wspomóc młodych ludzi w wyprawie dookoła świata, a także pomóc w organizacji kolonii wakacyjnych dla dzieci z domu dziecka, dorzuć przysłowiową cegiełkę. Wyślij złotówkę (lub nieco więcej) na poniższe konto:
Stowarzyszenie Z Indexem w Podróży
ul. T. Sobkowiaka 30b/1
65-119 Zielona Góra
Bank BGŻ o/ Zielona Góra
nr konta: 72 2030 0045 1110 0000 0255 1170.
Tytułem: Darowizna