Kiedy piekarze deklarują, że nie stosują polepszaczy, włącza mi się lampka kontrolna. Przecież historia piekarstwa to dzieje udoskonalania walorów organoleptycznych chleba, czyli stosowania różnego rodzaju substancji polepszających jakość wyrobów – począwszy od dodatku serwatki, ziół, poprzez zaparzaną mąkę, na enzymach kończąc.
Podobne artykuły
Rola fermentacji w produkcji pieczywaJak pogodzić wysoką jakość pieczywa z odpiekiem w sklepie?Automatyzacja odpieku pieczywa poddanego długiej fermentacjiJak wygląda cała prawda o polepszaczach, celowości ich stosowania i robieniu tego z głową?
Proszę przypomnieć sobie pod-płomyk z grubo mielonej śruty jęczmiennej i wody. Wypiek prymitywny, niespulchniony, o dużej zawartości wody. W miarę upływu czasu twardniał, więc z pewnością nie był poszukiwanym smakołykiem. Kiedy zaczęto wypiekać chleb z coraz jaśniejszej, pozbawionej otrąb mąki, a jęczmień i żyto zastąpiono pszenicą, pojawiła się potrzeba dodawania środka spulchniającego, gdyż uboga mikroflora pszennej mąki nie wystarczała do przeprowadzenia szybkiej, intensywnej fermentacji. Wtedy właśnie w produkcji pieczywa zaczęto wykorzystywać drożdże browarnicze, które po wielu modyfikacjach znalazły w niej swoje stałe miejsce. Podobnie jest z polepszaczami piekarskimi, ich stosowanie jest koniecznością z racji niskiej jakości podstawowego surowca piekarskiego, czyli mąki pszennej. Gdybyśmy mieli do dyspozycji mąkę mocną, czyli o wysokiej wartości wypiekowej, dodawanie polepszacza byłoby bezcelowe.
Polepszacze w pieczywie – wynalazek współczesności?
Niewielu z nas ma świadomość, że polepszaczem można nazywać każdą substancję spełniającą wymogi przepisów o dodatkach do żywności, dodawaną do ciasta w celu podniesienia jego walorów technologicznych, organoleptycznych i żywieniowych. Dlaczego ich stosowanie to konieczność, a nie kwestia wyboru? Dzieje się tak dlatego, że w Europie mąka, która bez dodatkowych zabiegów nadaje się do wypieku, pochodzi jedynie z pszenic włoskich (dolina Padu), węgierskich (dolina Panonii) i kaukaskich. Pozostałe regiony mają pszenice o gorszych walorach technologicznych, z których uzyskuje się mąkę wymagającą ingerencji piekarza.
Polska nie jest tu wyjątkiem. Warunki glebowe i klimatyczne panujące w naszym kraju nie sprzyjają uzyskaniu ziarna o pożądanych cechach technologicznych. Jeśli podczas żniw jest sucho i słonecznie, to pszenica jest nie najgorsza. Należałoby ją wówczas magazynować i stosować jako polepszający składnik mieszanek przemiałowych. Jeżeli natomiast podczas zbiorów jest wilgotno i chłodno, to pszenica jest słaba, praktycznie nie nadaje się do piekarstwa. Jakość pszenic pogarsza też stosowanie nawozów azotowych powodujących wzrost zawartości białka w mące, niestety jest to białko słabe, raczej paszowe, nieprzydatne w piekarstwie. Często słyszy się, że przed wojną i długie lata po niej nie trzeba było nic dodawać, a pieczywo było wyśmienite. W pewnym sensie jest to prawda. Warto pamiętać, że wówczas na polskim rynku dominowały pszenice ukraińskie o bardzo dobrych właściwościach wypiekowych. Z kolei już w latach powojennych ciągłe podnoszenie wysokości plonów z 1 ha wpłynęło ujemnie na przydatność technologiczną pszenic. Jeśli ktoś myśli, że nie stosowano wówczas zabiegów polepszających, jest w błędzie. Dla celów konsumpcyjnych kupowano pszenicę amerykańską i kanadyjską. Ziarno o słabym glutenie w młynie poddawane było procesowi kondycjonowania ciepłego (nawilżanie i ogrzewanie), w wyniku czego następowało jego wzmocnienie. Stosowano też zabiegi wybielające mąkę (np. ozonowanie), co z jednej strony poprawiało barwę, z drugiej zaś – przez utlenienie – wzmacniało gluten. Któż nie pamięta wiejskiego chleba utrzymującego świeżość do 2 tygodni? Osiągano to, dodając do ciasta zsiadłe mleko lub serwatkę, a także produkty ziemniaczane, co sprzyjało zatrzymaniu wilgoci w miękiszu. Również dodatek pewnej ilości zaparzonej mąki powoduje, że ciasto wchłania więcej wody, a miękisz dłużej zachowuje elastyczność i świeżość.
Jak widać, zawsze zabiegano o poprawę jakości i przedłużenie świeżości pieczywa, choć osiągano to metodami naturalnymi. Niestety nie były one tak efektywne jak typowe polepszacze. O ich coraz powszechniejszym stosowaniu zdecydowały względy ekonomiczne – dodawanie polepszaczy w celu uzyskania smaczniejszego pieczywa jest po prostu tańsze.
Rodzaje polepszaczy
Substancje polepszające stosowane w piekarstwie można podzielić na dwie grupy:
a) produkty spożywcze korzystnie wpływające na jakość pieczywa:
• hydrolizaty skrobiowe i inne węglowodany – wśród nich maltodekstryny, dekstryny, dekstroza, glukoza, sacharoza, cukier gronowy itp. – ich działanie polega na przyspieszaniu procesu fermentacji, dobrym wiązaniu wody i współtworzeniu zabarwienia skórki;
• przetwory ziemniaczane, jak płatki ziemniaczane, grysik ziemniaczany mączka kartoflana, purée ziemniaczane itp. – powodują przedłużenie świeżości pieczywa i wpływają korzystnie na właściwości miękiszu;
• produkty zbożowe częściowo przetworzone, m.in. mąka pszenna diastatyczna (słodowa), ekstrakt słodowy, mąka pszenna zaparzona i gluten witalny (suchy) – dwa pierwsze produkty stabilizują aktywność enzymatyczną, przyspieszają fermentację, korzystnie wpływają na jakość miękiszu i skórki. Z kolei mąka zaparzona posiada zwielokrotnioną zdolność chłonięcia wody i pęcznienia, co w efekcie daje lepszą elastyczność miękiszu i przedłuża jego świeżość. Gluten witalny pochodzący z pszenic „mocnych”, którego proces suszenia przebiegał prawidłowo, potrafi wchłonąć od 180 do 200% wody w stosunku do swojej masy. Jego dodatek do ciasta wzmacnia gluten zawarty w mące, co w decydującej mierze wpływa na wzrost objętości pieczywa;
• mąki z nasion strączkowych, szczególnie sojowa, łubinowa, mąka z bobu lub fasoli – ich działanie związane jest z dużą zawartością białka i enzymów utleniających, które wzmacniają gluten;
• tłuszcze i ich pochodne, przede wszystkim lecytyna – działanie polepszające tłuszczów polega na zwiększaniu zdolności wytwarzania emulsji ze składników ciasta i na wprowadzaniu lipooksydaz, które poprzez proces utleniania wzmacniają gluten. Lecytyna jest typowym emulgatorem, dzięki niej ciasto jest bardziej elastyczne, a pieczywo posiada miękisz o odpowiedniej porowatości i delikatną, chrupiącą skórkę;
• przetwory mleczne, jak mleko w proszku i serwatka – szczególnie serwatka ma pozytywny wpływ na pieczywo, gdyż poprawia jego smak, sprzyja zbrunatnieniu skórki i przedłuża świeżość pieczywa dzięki zatrzymaniu wchłoniętej wody;
b) typowe polepszacze to związki chemiczne najczęściej pochodzenia organicznego, reprezentowane przez następujące grupy:
• emulgatory – estry kwasów organicznych z mono- i diglicerydami. W Polsce największe zastosowanie w piekarstwie mają estry kwasu mono- i dwuacetylowinowego (E 472e), zwane też DATA. Ich działanie polega na elektrostatycznym wzmacnianiu białek glutenowych w trakcie tworzenia się ciasta, a podczas wypieku łączeniu się w kompleks ze skrobią. W efekcie powstaje ciasto o wzmocnionej strukturze, dające pieczywo o większej objętości i przedłużonej świeżości;
• utleniacze – substancje wzmacnia-jące gluten poprzez tworzenie między jego włóknami wiązań (mostków) siarczkowych, usztywniających strukturę. Jedynym utleniaczem dozwolonym w produkcji piekarskiej jest kwas askorbinowy (E 300) – popularna witamina C. Dodaje się ją w mikroskopijnych ilościach, gdyż przedawkowanie grozi uzyskaniem efektu odwrotnego, niż oczekujemy. Jak wiadomo, kwas askorbinowy jest typowym reduktorem (antyutleniaczem), w cieście pobiera tlen wprowadzany podczas miesienia i przenosi go na włókna glutenowe. Natomiast jeśli wprowadzony jest do ciasta w nadmiarze, to brakuje dla niego tlenu i wówczas działa jak reduktor, rozrywając mostki siarczkowe i rozluźniając ciasto. Obecnie jest on na szeroką skalę dodawany do mąki pszennej przez za-kłady młynarskie, które w ten sposób podwyższają i stabilizują jej jakość;
• preparaty enzymatyczne – można je też nazwać biologicznymi katalizatorami. Są to „inteligentne” białka, do których przypisane są konkretne funkcje, np. rozkład skrobi, rozkład białek, utlenianie tłuszczów itp. Pośrednio biorą udział w reakcjach chemicznych, bez nich przeprowadzenie tych reakcji w normalnych warunkach byłoby niemożliwe (należałoby wówczas wielokrotnie podnieść temperaturę i ciśnienie). Mąka jako produkt naturalny posiada własne enzymy. Uaktywniają się one szczególnie podczas kiełkowania ziarna. Jednak ich działanie nie jest wystarczająco intensywne, dlatego stosuje się preparaty enzymatyczne pochodzenia pleśniowego i bakteryjnego o bardzo energicznym działaniu. Najczęściej stosowane są .-amylazy, bo rozkładają skrobię na cukry proste, które zwiększają zdolność mąki do fermentacji, a więc wspomagają pracę drożdży i stwarzają dobre warunki do wytwarzania emulsji, czyli wspomagają zastosowane emulgatory.
• kwasy organiczne – kwas mlekowy (E 270), cytrynowy (E 330) i w mniejszym zakresie octowy (E 260) – mają one przede wszystkim zastosowanie w produkcji pieczywa żytniego i mieszanego. Ich dodatek zakwasza ciasto, co wpływa hamująco na aktywność enzymów mąki i zwiększa zdolność chłonięcia wody przez układy koloidalne ciasta (np. białek i pentozanów oraz skrobi).
Najpopularniejsze w piekarstwie są tzw. polepszacze kompleksowe, które w swym składzie posiadają kilka substancji polepszających. Ich działanie jest zwielokrotnione, tj. wypadkowa ich skuteczności jest wyższa, niż gdyby zsumować efekty działania pojedynczych preparatów.
Efekty stosowania polepszaczy
W wyniku dodawania do mąki i ciasta preparatów polepszających uzyskuje się:
• poprawę cech organoleptycznych i fizycznych pieczywa, a wśród nich: smak i aromat, objętość, wygląd ogólny, a w szczególności barwę skórki, poprawę struktury miękiszu i jego pojaśnienie,
• zwiększenie zdolności wchłaniania wody przez mąkę i zatrzymanie jej w cieście podczas wypieku,
• przedłużenie trwałości i świeżości pieczywa,
• zwiększenie tolerancji ciasta na obróbkę mechaniczną,
• zwiększenie tolerancji ciasta na przedłużoną fermentację.
Oprócz zalet stosowanie polepszaczy ma też wady. Pieczywo pszenne z takim dodatkiem zachowuje świeżość, tj. aromat i chrupiącą skórkę oraz delikatny miękisz, tylko przez parę godzin. Jeśli w warunkach domowych nie zabezpieczymy takiej bułki lub chleba przed wysychaniem, szybko twardnieje i nadaje się tylko do przerobu na tartą bułkę. Jeśli natomiast świeże pieczywo pszenne z polepszaczem chcemy zabezpieczyć przed wyschnięciem i umieścimy je w plastikowym woreczku, skórka zmięknie, a miękisz stanie się gumowaty. Te dwie negatywne cechy można w dużym stopniu ograniczyć, jeśli do przechowywania pieczywa zastosujemy papierowe torby, które z jednej strony zabezpieczą przed nadmiernym obsychaniem, a z drugiej – umożliwią swobodne oddychanie.
Zmiany niezbędne w technologii przy zastosowaniu polepszaczy
Dodatek polepszaczy do ciasta winien pomóc w uzyskaniu dobrego pieczywa. Nie zastąpi on jednak ani mąki, ani drożdży. Aby uzyskać oczekiwany efekt zastosowania polepszacza, szczególnie takiego, który w swoim składzie posiada emulgator, należy dokonać następujących zmian w technologii wytwarzania ciasta:
– zwiększyć intensywność miesienia ciasta przez zastosowanie miesiarek spiralnych szybkoobrotowych lub w przypadku miesiarek zwykłych – wydłużyć czas miesienia o 50% do 100%. Ciasto z dodatkiem polepszacza jest mocne, więc do jego wytwarzania wymagana jest większa dawka energii. Niektóre technologie francuskie zalecają wydłużenie czasu miesienia do 30 minut przy jednoczesnym zastosowaniu miesiarek spiralnych. Wytwarza się przy tym tyle ciepła, że do ciasta dodaje się lód, aby zapewnić prawidłową temperaturę fazy;
– stosować chłodne prowadzenie ciasta poprzez dolewkę zimnej wody – temperatura ciasta nie powinna przekroczyć 28°C. W przeciwnym przypadku osłabione zostanie działanie emulgatora, do całkowitej jego eliminacji włącznie. Pamiętać należy, że emulgator topi się już w 40°C, a wraz ze zmianą postaci modyfikacji ulegają jego właściwości;
– przedłużyć czas rozrostu końcowego kęsów – chłodne prowadzenie ciasta powoduje spowolnienie fermentacji drożdżowej. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że ciasto z polepszaczem jest mocne, nie powinno nas zdziwić, że rozrost końcowy kęsów należy przedłużyć do 60, a nawet 90 min. Im mniejszą dawkę polepszacza zastosujemy, tym krótszy będzie ten czas. Rozrost powinien przebiegać w temp. 35-40°C przy zachowaniu wilgotności względnej otoczenia na poziomie 80-95%. Idealne są tu komory rozrostowe, ale nie wszystkie piekarnie je posiadają. W takim przypadku ważne jest, aby pomieszczenie, w którym odbywa się rozrost, było odpowiednio nagrzane i by nie dopuścić do skórzenia kęsów. Wystarczy okryć deski z kęsami lub całe wózki folią – ten zabieg zabezpieczy przed obsychaniem powierzchni ciasta. Jeśli dopuścimy do powstania zaschniętej powierzchni na kęsie, nie będzie miał on „siły” na pokonanie oporu i na powiększenie swojej objętości. Aby stworzyć optymalne warunki kontynuacji wzrostu jeszcze w komorze wypiekowej, przed załadunkiem zaleca się górną powierzchnię kęsów zwilżyć, a po załadunku dobrze zaparować komorę pieca. Jest jeszcze jeden ważny warunek stosowania polepszaczy – dodaje się je tylko do ciasta. Dodawanie do innych faz, np. do pod-młody, poważnie osłabia efekt ich działania.
Czy bać się polepszaczy?
Tematu na pewno nie należy lekceważyć. Nie jest przecież obojętne, czy środki dodawane do żywności są szkodliwe dla zdrowia i czy czasem nie bierzemy udziału w podtruwaniu siebie i naszych bliźnich. Składnikiem pełniącym rolę nośnika w polepszaczach jest mąka i tu nikt chyba nie ma wątpliwości, że to naturalny produkt organiczny. Podobnie zastosowanie lecytyny, glukozy lub sacharozy, mąki słodowej aktywnej enzymatycznie, słodu dla polepszenia smaku i innych produktów spożywczych daje nam pewność, że to składniki naturalne, które w ogólnym pojęciu nie mają związku z tzw. chemią. Głównymi „podejrzanymi” są natomiast dodatki powstałe w procesach chemicznych lub biochemicznych sterowanych przez człowieka. Najmniej „szkodliwym” składnikiem jest kwas L-askorbinowy, inaczej witamina C, którą w naturalnej postaci spożywamy w owocach i warzywach, a w postaci syntetycznej zażywamy w tabletkach. Jako związek termolabilny (nieodporny na działanie temperatury) ulega całkowitemu rozkładowi, a więc nie ma obawy, że jedząc chleb z polepszaczem, przedawkujemy tę substancję. Ważnym i obecnie najczęściej stosowanym w polepszaczach preparatem są enzymy, biologiczne katalizatory, z których jedne przyspieszają rozkład skrobi, białek i innych składników mąki, a inne m.in. zastępują emulgatory i witaminę C. W czasie wypieku enzymy jako substancje białkowe podlegają denaturacji, a więc ich działanie całkowicie i nieodwracalnie ustaje.
Jedynym składnikiem, który nie ulega wówczas rozkładowi, jest główny „podejrzany”, czyli emulgator. Substancja ta jest stosowana w piekarstwie od kilkudziesięciu lat i do tej pory nie stwierdzono jej szkodliwego działania na organizm ludzki. Czego się zatem obawiamy? Przecież w naszej diecie stosujemy sól (chlorek sodu), cukier (sacharoza), ocet (kwas octowy) i przyprawy, których skład chemiczny jest wielu osobom nieznany, a u niektórych wywołują problemy trawienne i uczulenia. Na ich temat nie organizuje się alarmujących kampanii, natomiast dodatki technologiczne znajdujące się w pieczywie wywołują negatywne emocje. Wypada powiedzieć, że dawkowanie preparatów technologicznych w stosunku do mąki to maksymalnie 2%, współcześnie dostępne są polepszacze o dawkowaniu 0,1% i poniżej. Jeśli wziąć pod uwagę, że wagowo największym składnikiem polepszacza jest mąka, to zawartość tzw. chemii jest w nim naprawdę minimalna. Żaden właściciel piekarni nie zdecyduje się dodawać polepszacza w większej dawce, niż zaleca to jego producent. Jest nawet tendencja, aby jego zawartość obniżać, jeśli dysponuje się mąką o dobrej jakości. Celem stosowania dodatków technologicznych nie jest bowiem bezmyślne dosypywanie „prochów”, lecz poprawa jakości wyrobu końcowego.
Adam Melkowski, członek ICC Polska, Bydgoszcz