Kultowy punkt na słodkiej warszawskiej mapie słynący z rurek z kremem i gofrów był na skraju bankructwa. Do czasu wystosowania apelu właściciela, dzięki czemu kolejki po słodkości wciąż rosną, mimo lock downu branży.
Historia maleńkiej cukierni na warszawskiej Pradze, Rurki z Wiatraka, sięga 1958 roku, kiedy to dwa pokolenia wstecz, sprzedawano tam pączki. Po nich przyszedł pomysł na rurki z kremem, które zaskarbiły sobie sympatię mieszkańców stolicy, aż do chwili obecnej. Kolejne lata przynosiły różne zmiany i kryzysy, ale dopiero ten rok groźbę realną zamknięcia punktu. W związku z pandemicznym lock downem branży, a także restykcjami, które uskuteczniły brak ruchu na ulicach, właściciel postanowił poprzez media społecznościowe wystosować dramtayczny apel.
"Przetrwaliśmy okropne czasy PRLu, byliście z nami, kiedy zmieniał się ustrój, zaznaczyliście, że jesteśmy dla Was ważni. Kilka lat temu, kiedy zawisło nad nami widmo wyburzenia pawilonów, walczyliście o nas jak lwy i udało się wszystko odroczyć. Dziś też prosimy o pomoc. Wszyscy przedsiębiorcy liczą straty i nie zanosi się na to, by było lepiej. Nasze rodzinne, tradycyjne przedsiębiorstwo ledwo dyszy. Zakaz spożywania posiłków na ulicy wbił nam nóż prosto w serce i mimo prób wyjścia z sytuacji obronną ręką, dodawano kolejne obostrzenia. Niestety grozi nam bankructwo. Jakoś dawaliśmy radę do tej pory, ale teraz nie mamy praktycznie wyjścia, dlatego postanowiliśmy zwrócić się do Was z apelem i prośbą, by wspierać lokalne przedsiębiorstwa. Jesteśmy przygotowani by zawinąć Wam rurki w zgrabne paczki, byście mogli rozkoszować się nimi w domu. Gofry pakujemy w pojemniki żeby dotarły bezpiecznie do domu czy samochodu, bo przecież tam wolno jeść. Prosimy o pomoc, bo przyszłość jawi nam się w czarnych barwach!" - napisał na Facebooku cukierni wnuk założyciela, a obecny właściciel - Piotr Przewłocki.
Na odzew nie trzeba było długo czekać. Post udostępniono ponad 10 tys. razy! Wsparcie dotarło nie tylko w mediach społecznościowych, ale przede wszystkim realnie, cukiernię zalała fala wielbicieli kultowych słodkości. Jak deklaruje właściciel, tak długich kolejek nie było nigdy w historii. Niewielki koszt rurki 3,50 zł, sprawił, że klienci masowo zaczęli wykupywać rurki, co sprawiło, że w wprowadzono nawet limit (10 sztuk na jedną osobę). Rurki z Wiatraka trafiły na łamy lokalnej prasy, a nawet do telewizji śniadaniowej.