Ostatnie miesiące dla Romana Ciążyńskiego były wyjątkowo intensywne. Najpierw jako organizator przygotowywał VI Ogólnopolskie Święto Chleba w Gostyniu (15 sierpnia), potem jako wystawca ruszył do Jawora. Tu, 30 sierpnia 2014 r. podczas Święta Chleba i Piernika, zdobył prestiżowy tytuł Piekarza Roku.
Mistrz Branży: Nasze gratulacje! Przed chwilą otrzymał Pan jedną z najważniejszych nagród dla piekarza: certyfikat Piekarz Roku 2014 oraz rzeźbę w kształcie bochenka chleba, jednak odebrał je Pan wspólnie z braćmi. Dlaczego?
Roman Ciążyński: Ta nagroda dużo dla mnie znaczy, ale muszę powiedzieć, że na ten sukces pracowali też moi bracia bliźniacy – Piotr i Paweł, którzy od początku prowadzą ze mną spółkę. Według mnie to nagroda dla piekarni i całego naszego zespołu.
MB: Jak rozwijała się Piekarnia Ciążyńskich i jej zespół?
R.C.: Zaczęło się ode mnie, ponieważ jestem najstarszy. W zawodzie pracuję od 41 lat. Jestem mistrzem piekarstwa i ciastkarstwa, ukończyłem technikum spożywcze o specjalności piekarnictwo, podobnie jak mój brat Paweł. Na własny rachunek zacząłem działać w 1998 r., kiedy wydzierżawiłem pierwszą piekarnię w Gostyniu. W 1995 r. wykupiłem zakład po GS-ach i wtedy zdecydowaliśmy się z bratem założyć spółkę składającą się z dwóch piekarni: piekarni przy ul. Łokietka, którą ja zarządzam, oraz piekarni-ciastkarni przy ul. 1 Maja, gdzie działa brat Paweł. Pomału „interesem” zaczynają zarządzać moje dzieci, które co rusz wprowadzają jakieś innowacje. Jest tyle nowych technik produkcji i sposobów prowadzenia zakładu, że trudno za tym nadążyć. Młodzi mają nade mną przewagę, jeżeli chodzi o nowoczesne zarządzanie i marketing. Wierzę, że w młodzieży jest przyszłość, ale w zakresie produkcji i metod wytwarzania pieczywa nie pozwolę chodzić na skróty. (śmiech)
MB: Zgodnie z zasadami konkursu Piekarz Roku piekarnia nominowanego właściciela powinna wyróżniać się zarówno pod względem liczby asortymentu, jak i innowacyjnych produktów. Jakie pieczywo znajdą u Pana klienci?
R.C.: Mamy 12 podstawowych gatunków chleba, wypiekamy chleby zwykłe mieszane, chleby żytnie, żytnie razowe, pszenne, pszenne razowe, a wszystkich rodzajów jest łącznie około 40 – wszystkie na pełnym kwasie. Do produkcji chleba wykorzystujemy maślankę, która jest jednym z lepszych naturalnych polepszaczy. Sprawia, że pieczywo jest pulchne i długo pozostaje świeże. Jednym z naszych ciekawszych produktów jest chleb biskupiański – produkt regionalny, do którego sami opracowaliśmy recepturę. Brat wymyślił z kolei chleb z orzechami i z dodatkiem naturalnego karmelu. Ciur-Ciur, bo tak go nazwaliśmy, zdobył wyróżnienie w 2011 r. podczas Święta Chleba w Jaworze. W tym roku stworzyłem recepturę bułki Edmundówki, którą wprowadziliśmy z okazji ogłoszonego w Wielkopolsce roku bł. Edmunda Bojanowskiego – działacza społecznego i twórcy ochronek wiejskich. Z założenia jest to prosta bułka z mąki graham, do której dodaliśmy smalec ze skwarkami i cebulą. Ogólnie rzecz biorąc, staramy się co jakiś czas wprowadzać nowe rodzaje pieczywa, żeby zadowolić klienta.
MB: Jakie udoskonalenia wdrożyli Państwo w produkcji?
R.C.: Zakłady mamy na wysokim poziomie; są zmodernizowane i spełniają wszelkie wymagania sanepidu, BHP. Ale co roku trzeba coś poprawiać. Dbamy też o ekologię, bo to się opłaca – prowadzimy odzysk materiału oraz energii cieplnej z pieca. Ostatnio zakupiliśmy belownicę do makulatury. W piekarnię cały czas trzeba inwestować.
MB: Udało się Panu zlikwidować nocną zmianę?
R.C.: Niestety, piekarstwo to praca w nocy. Swego czasu jeden z moich uczniów powiedział mi: „Szefie, w nocy to się z dziewczyną śpi”. Trudno się z nim nie zgodzić, ale piekarstwo rządzi się własnymi prawami. Trzeba kochać ten zawód, żeby w nim pracować i się nim cieszyć. Zarobki u nas są takie jak wszędzie, ale pracuje się normalnie. Pracownikom płacimy na czas i wszystkie dochody są opodatkowane. Wychodzę z założenia, że trzeba żyć uczciwie.
MB: Jakie jest największe marzenie Piekarza Roku 2014?
R.C.: Dzisiaj, kiedy spożycie pieczywa spadło, życzyłbym sobie, żeby klienci mieli większą świadomość w zakresie odżywiania się, nie rezygnowali z chleba tradycyjnego na rzecz mrożonego, który przywozi się do Polski nawet z Rumunii i przechowuje się w chłodniach dwa – trzy lata. Oczywiście klient ma prawo wyboru, on decyduje, ale my jako piekarze dalej będziemy przekonywać do zdrowego pieczywa na pełnym kwasie. I jeszcze jedno, chciałbym, aby zawód piekarza był szanowany przez społeczeństwo, podobnie jak efekt jego pracy.
MB: Szacunek do chleba i dla pracy piekarza najlepiej oddaje zwyczaj błogosławieństwa nowego zakwasu, który dzięki Panu towarzyszy Świętom Chleba w Gostyniu już od 10 lat. Skąd pomysł?
R.C.: Jestem praktykującym katolikiem, a moi mistrzowie nauczyli mnie, że zawsze na nowym zakwasie, na zaczątku, robi się znak krzyża. To nie są żadne zabobony, tylko piękna tradycja, która jest wyrazem poszanowania i nadania dużej wartości temu, co robimy na co dzień. Podobnie jak rolnicy święcą ziarno pod zasiew i plony ziemi, tak wspólnie z księżmi filipinami doszliśmy do wniosku, że warto, by i piekarze święcili zaczątek. U nas w Gostyniu ten zwyczaj trwa 10 lat i nie mogło go zabraknąć w czasie tegorocznego VI Ogólnopolskiego Święta Chleba, który organizowaliśmy u siebie.
MB: Jak piekarze spoza Gostynia zareagowali na ten zwyczaj?
R.C.: Pozytywnie. Gratulowali, a wielu mówiło, że ten kwas po błogosławieństwie inaczej pachnie. Doceniają też fakt, że cały rok będą mogli na nim pracować. Pewnie taka uroczystość ma większe znaczenie dla starszego pokolenia piekarzy, ale nawet młodym ludziom udzieliła się atmosfera podniosłości. Chleb dla piekarza to świętość – i oby nigdy nie zabrakło nam ani chleba, ani pracy.
MB: Organizując tegoroczne Ogólnopolskie Święto Chleba w Gostyniu, wprowadził Pan jeszcze jedno nowe rozwiązanie: kolportaż jednodniowej gazetki, która zastąpiła typowe ulotki promujące imprezę. Czemu służyło to wydanie?
R.C.: Chodziło o promocję pieczywa jako takiego. Gazetka „Chleba Naszego” liczyła raptem cztery strony, ale skupiła się na najważniejszym: dlaczego warto jeść pieczywo. W swoim artykule podkreślałem, żeby nie rezygnować z chleba, żeby nie słuchać dietetyków twierdzących, że chleb tuczy – bo to nieprawda. Pieczywa wykluczyć się nie da, bo czym uzupełnić te wszystkie wartości, których dostarcza? Zresztą jest tyle gatunków chleba, że można wybierać w zależności od potrzeb, wymogów żywieniowych związanych z określonymi schorzeniami czy diety. Natomiast Katarzyna Mojzykiewicz (przy. red. – współzałożycielka Stowarzyszenia Rzemiosło Przyszłości, córka Stanisława Butki, prezesa Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa) w swoim artykule wyjaśniła zasady racjonalnego odżywiania na podstawie aktualnej piramidy żywieniowej człowieka.
MB: Czy jest Pan zadowolony z przebiegu Święta w Gostyniu?
R.C.: Zdecydowanie. Zostaliśmy dofinansowani dość pokaźną kwotą z Funduszu Promocji Ziarna Zbóż i Przetworów Zbożowych, co znacząco pomogło zorganizować to wydarzenie. Współorganizatorem Święta Chleba w Gostyniu jestem od kilku lat, ale organizatorem tak dużego przedsięwzięcia byłem po raz pierwszy. Bardzo dużo pomógł mi mój przyjaciel – piekarz Aleksander Dolczewski. Muszę powiedzieć, że my, piekarze gostyńscy, zwłaszcza z Olkiem, żyjemy w dobrej komitywie, nie zaglądamy sobie w garnki, w portfele, ale zawsze możemy na sobie polegać.
Przez jeden dzień Festynu odwiedziło nas około 18 tysięcy osób, w tym piekarze z najdalszych zakątków Polski – nawet z Gdańska. Harmonogram był bardzo napięty, zwłaszcza dla mnie, ale wszystkiego udało się dopilnować. Dla dzieci były konkursy oraz przedszkole chlebowe, gdzie same mogły formować chleb i kręcić ciastka, które potem były wypiekane. Były również konkursy dla dorosłych oraz dzieci, promujące jedzenie chleba – „Mistrz Kanapki”, a także „Perfekcyjna Pani Domu”, a ponadto specjalna konkurencja dla małżeństw: „Kanapka w ciemno”. W tej ostatniej zabawie żony przygotowywały kanapki, a mężowie musieli zgadywać, które przekąski i z jakiego chleba zostały przygotowane rękami ich własnych żon. Było naprawdę wesoło.
MB: Jakie ma Pan plany w najbliższym czasie? Zasłużony urlop?
R.C.: Urlop? Co to jest urlop? Przed nami rozliczenia z kosztów organizacyjnych imprezy w Gostyniu, w następną sobotę (przyp. red.: 6 września) jedziemy na Święto Chleba w Poznaniu. Od poniedziałku – normalna praca w piekarni. Nie mam czasu spocząć na laurach (śmiech). n
Rozmowa przeprowadzona 30 sierpnia 2014 r.
rozmawiała Anna Kania