Kiedy marzymy o własnej pracowni cukierniczej, to trochę jakbyśmy myśleli o wakacjach: „Raniutko przyjdę do pracy i wszystko upiekę, wypieki i kawa będą czekać o odpowiedniej porze na klientów, a kiedy już przyjdą, poczęstuję ich tym aromatycznym napojem, żeby mogli siedzieć, podziwiać, jak dekoruję swoje słodkości".
Podobne artykuły
Stowarzyszenie Manufaktur Cukierniczych - na pomoc małym przedsiębiorstwomWEBINAR #2: Zarządzanie czasemPrzedsiębiorca w koronawirusie – felieton Agaty Hagno, prezes DPM Doradztwo PersonalneI co do zasady ta wizja się spełnia, choć są pewne „ale”.
Nie bardzo jest szansa na to, żeby jednocześnie piec, dekorować i pić kawę z zachwyconymi klientami. Takie marzenie ma szansę się spełnić na etapie, gdy już zatrudniamy sprawdzonych pracowników, o nich jednak chcę napisać w kolejnych wydaniach „Mistrza Branży”.
Zdrowy egoizm – to nie grzech!
Póki co, pomyślmy o sobie i swojej firmie. To zdrowy egoizm. Najpierw trzeba zbudować firmę i dobrze wiedzieć, jakie mamy oczekiwania w stosunku do niej (strategia, misja, wizja…), a potem myśleć o pracownikach. Bez świetnego zespołu nie ma szansy na rozwój – muszę to bardzo mocno podkreślić, ale jest to związane z bardzo wysokimi kosztami i warto mieć wszystko dobrze przemyślane.
Dziś jednak chciałam napisać o rozwoju i zachwycie nad naszym talentem. O tym, że warto uczyć się do końca życia. Może to brzmi trywialnie, że w każdej pracy trzeba się rozwijać, bo słyszymy to i powtarzamy wiele razy, jednak w praktyce nie jest już tak łatwo. Co ciekawsze, często nie poszerzamy horyzontów, argumentując ten grzech zaniechania tym, że szkoda na to czasu i pieniędzy albo, co gorsza, nie wypada.
Pozorne nicnierobienie
Pierwszy przypadek to sytuacja, kiedy uważamy, że nie wykonując konkretnej pracy (np. nie stojąc nad mikserem), „zbijamy bąki”. Wierzcie mi, że takie myślenie towarzyszy nawet najlepszym. Przełamanie oporu przynosi jednak w dłuższej perspektywie zaskakująco dobre efekty. Śmieję się czasem, że kiedy wygląda na to, że nic nie robię, pracuję najwydajniej. (Gdyby mózg naprawdę parował, byłoby to pewnie bardziej zrozumiałe).
„A Ty znowu te zdjęcia oglądasz w Internecie?” – taki zarzut może postawić tylko ktoś, komu nie zależy na Waszym rozwoju. Kiedy zaczynałam swoją zabawę z tortami artystycznymi, szukanie inspiracji i uczenie się nowych technik (wtedy wszystkie były dla mnie nowe) wymagało podróży do Anglii i spędzenia połowy wyjazdu przed półką z prasą. Na pierwszą książkę o dekoracji ciast wydałam prawie całe wakacyjne kieszonkowe. Mam tę książkę do dziś, wśród innych inspirujących pozycji; jest w niej tort w kształcie dwukasetowej wieży stereo i telefonu ze sprężynkowym kablem do słuchawki…
A teraz? Siadasz na godzinkę przed komputerem i świat stoi przed Tobą otworem. Wertowanie zdjęć najnowszych prac mistrzów jest nie do przecenienia. To też jest kwestia mody. Bo przecież jeśli chcemy, żeby nasze torty (czy inne słodycze, choćby czekoladki) były ciągle chętnie kupowane, szczególnie przez stałych klientów, musimy zadbać o to, by były modne. Tak jest w każdej dziedzinie, zaczynając od ubrań, a kończąc na sprzęcie elektronicznym. Świat teraz pędzi w takim tempie, że chcąc za nim nadążyć, trzeba się nieustannie zmieniać na lepsze. Nie chodzi o to, żeby nie doceniać swoich umiejętności, bo zdobytej wiedzy już nikt nam nie odbierze, ale o to, by ciągle poszukiwać. „Ja się jeszcze muszę wiele nauczyć” – dzięki takiej pokorze osiąga się poziom ekspercki.
Ada, to nie wypada
„Nie wypada” – tak często myślimy, kiedy mamy już na swoim koncie pewne sukcesy, może publikacje, wygrane w konkursach… „Jeśli pokażę się na szkoleniu dekoratorskim albo pochwalę na Facebooku, że się czegoś uczę, wszyscy pomyślą, że ja jednak nic nie umiem”. Otóż nie ma się czego obawiać. Mądrzy ludzie na pewno to docenią. Kiedy byłam na szkoleniu u Debbie Brown w jej londyńskim domu, przy jednym stole spotkały się kobiety zainteresowane tematem, z których kilka także prowadziło swoje kursy. Takie szkolenia to najlepsza okazja, żeby odkryć coś z okrzykiem: „Dlaczego ja na to wcześniej nie wpadłam?”.
Wspólnie pracując, po pierwsze, uczymy się od prowadzącego (najlepiej jeśli jest praktykiem z dużym doświadczeniem, który w dodatku sam się ciągle uczy). Ważne jest też to, że poznajemy inne osoby, z których każda ma swoje metody i chętnie wymienia się doświadczeniami. Czasami także pomysły tkwiące w głowie od wielu dni lub miesięcy, głośno wypowiedziane w takim gronie, nabierają zupełnie nowych kształtów. Mogłabym tu przytoczyć wiele przykładów konkretnych decyzji biznesowych podjętych podczas 5-dniowego szkolenia w Akademii tortownia.pl, które już rozkwitły albo właśnie – nomen omen – pączkują.
Tylko bez wymówek, proszę
Bywa jeszcze inny przypadek rezygnowania z rozwoju: jest za trudno. To – moim zdaniem – raczej wymówka, a nie argument. Bo przecież chodzi o to właśnie, że musi być trudno. Jeśli tkwimy w swoim dobrze znanym azylu, to nie jest rozwój. Rozwój to przekraczanie granic komfortu. Prawdziwą satysfakcję daje zrobienie czegoś trudnego, szczególnie jeśli nie ma takiej konieczności, a my osiągamy wymarzony efekt.
Jako przykład nasuwa się tu czerwcowy Otwarty Festiwal Tortów Artystycznych (obszerna relacja – w poprzednim numerze „Mistrza Branży”). Na konkurs trzeba było przygotować prace według ściśle określonych zadań, przyjechać z nimi na wystawę i poddać się krytycznej ocenie jury, czasem bolesnej. Czy było strasznie trudno? Tak. Czy było warto? Wzruszenie, nowe przyjaźnie, zastrzyk energii, pomysły na kolejne prace… Nie mam wątpliwości, że wszystkie uczestniczki pierwszej edycji konkursu doskonale rozumieją, że warto się rozwijać, choć wiedzą, że wymaga to poświęcenia i nie lada wysiłku. One raczej nigdy nie przestaną podejmować kolejnych wyzwań. Mimo że czasem wydaje się, że walczymy z wiatrakami, choć często towarzyszy nam uczucie osamotnienia, jestem przekonana, że wybieranie tej bardziej wyboistej drogi ma głęboki sens, bo można nią dojść tam, dokąd jeszcze nikt inny nie dotarł.
Wszystkie powyższe słowa odnoszą się trochę bardziej do kogoś, kto postrzega siebie głównie jako dekoratora. Trzeba jednak pamiętać, że to cykl artykułów dla przedsiębiorców. Prowadząc własną firmę, nie wystarczy ograniczyć się do tej jednej roli, choć czasem jest taka pokusa (granice komfortu?). Tu trzeba jeszcze równie poważnie zajmować się smakiem (co nie zawsze jest oczywiste) oraz wszelkimi „technicznymi” aspektami działalności. Nie można w pełni poświęcić się projektom, bo trzeba pamiętać o finansach, organizacji, relacjach z klientami, promocji… Często, szczególnie nie mając szefa nad sobą, te najmniej lubiane aspekty zarządzania odkładamy „na później”. Oczywiście wszystkiego nie da się zrobić od razu, jednak warto rozdzielać czas wygospodarowany na rozwój i naukę pomiędzy wszystkie wspomniane zagadnienia, zaczynając od tych, na które ma się najmniejszą ochotę. Im więcej wiemy w różnych dziedzinach (także tych uważanych za nieciekawe), tym lepiej nasza firma ma szanse funkcjonować jako całość. Nawet jeśli część prac zamierzamy zlecić zewnętrznym firmom lub osobom przez nas zatrudnionym, musimy wiedzieć, jakie mamy w stosunku do nich oczekiwania.
Wyróżnij się!
W tym miejscu podzielę się jeszcze jednym moim przemyśleniem na temat przyszłych perspektyw. Sądzę, że za parę lat w artystycznych słodkościach będzie wyraźnie widać specjalizację, klienci będą wybierać pracownię nie według lokalizacji, ale oceniając dotychczasowe osiągnięcia i konkretny styl (tak jak kupuje się ubrania od danego projektanta, ponieważ komuś odpowiada jego gust). Teraz jest najwłaściwszy moment, żeby eksperymentować – próbować wielu technik i szkolić się w każdej z nich, żeby zdefiniować swój styl, uzyskać pewność, w którym obszarze czujemy się najlepiej. Oczywiście, że indywidualny charakter prac zmienia się na przestrzeni lat, ale projekty wielkich dekoratorów pozostają rozpoznawalne.
Wierzę, że za jakiś czas tak będzie i w Polsce. Warto od dziś budować markę i zabiegać o to, by za kilka lat być w gronie tych najlepszych. Na marginesie, to też argument przemawiający za tym, żeby nie kopiować, tylko tworzyć własne projekty (granica między inspiracją a plagiatem jest łatwo wyczuwalna).
Kończąc, dodam, że podobno najlepiej uczymy się na własnych błędach. Uważam, że warto zacząć naukę już dziś (tym bardziej, że mamy początek roku szkolnego). Przed nami coraz więcej możliwości (książki, Internet, szkolenia…), wystarczy tylko chcieć. Nie bójmy się drobnych porażek na drodze do doskonałości, każdą z nich możemy przecież wykorzystać jako doświadczenie. I warto patrzeć na nie z optymizmem.
Agnieszka Klimczak, tortownia.pl
Agnieszka Klimczak - założycielka i właścicielka tortownia.pl, pasjonatka słodkiej kuchni i artystycznego dekorowania. Ukończyła szereg specjalistycznych szkoleń cukierniczych w Wielkiej Brytanii, a także studium podyplomowe Mazowiecka Akademia Firm Rodzinnych (Family Business Academy) w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej.