Co zrobić, jeśli do Twojej lodziarni przychodzi za mało klientów? Wyjdź im naprzeciw! A zasadniczo – przyjedź. Mobilne punkty sprzedaży lodów zdobywają coraz większą rzeszę polskich wielbicieli – zarówno wśród sprzedawców, jak i klientów.
Podobne artykuły
Lody i kryptowalutyKiedy lato kaprysi… Plan B lodziarni wg polskiej sieci franczyzowej LodyBonanoSklepy otwarte na produkcjęFood truck to dziś symbol nowoczesnej mobilnej gastronomii. W ciągu kilku ostatnich lat pojazdy tego typu zdobyły taką popularność, że zaczęły być nawet organizowane specjalne festiwale dla fanów jedzenia „z ciężarówki”. Pomysł na to, by sprzedawać swoje wyroby na kółkach, nie jest jednak nowy. Jedną z pierwszych takich innowacji były specjalne mobilne „budki”, z których sprzedawano lody. Dziś coraz więcej sprzedawców wraca do tego rozwiązania. Tym bardziej, że w czasach zaawansowanej techniki oferuje ono znacznie więcej niż dawniej.
Z czym to się je?
Mobilne punkty sprzedaży to pojazdy z przyczepą pełniącą funkcję bufetu. W tym wypadku są to cylindry chłodnicze do przechowywania lodów, które bez ładowania chłodzą nawet do 10 godzin. Większy pojazd może być wyposażony również umywalkę (nawet z bojlerem!) oraz inne potrzebne sprzęty, np. w maszynę do robienia bitej śmietany oraz polew. Producenci takich pojazdów zamontują także odpowiednio dobraną markizę oraz zadbają o grafikę na powierzchni.
Niektóre mobilne punkty sprzedaży są tak duże, że można do nich wejść. W tym wypadku chodzi jednak głównie o to, by były na tyle małe, aby mogły zmieścić się tam, gdzie jest spory ruch i normalnie lodziarnia lub kawiarnia by nie powstała.
Mniejsze, bardziej mobilnie
Małe gabarytowo pojazdy sprawdzają się w centrach handlowych, na festynach albo przy górskich schroniskach. Kacper Przywecki z firmy BCC Polska podkreśla, że to zdecydowanie największy ich atut. Dzięki takiej formie właściciele lodziarni nie muszą podejmować ryzyka związanego z wyborem jednego konkretnego punktu sprzedaży, a mobilna lodziarnia może pojawić się w kilku wybranych miejscach na mapie miasta. – Obecnie nawet urzędy miasta wyznaczają atrakcyjne miejsca pod tę formę sprzedaży, co też sprzyja ożywieniu rynku i rosnącej liczbie zamówień – dodaje Jakub Sosiński z firmy Foodmobile. Co najważniejsze, prowadząc biznes na kółkach, nasze punkty handlowe zmieniamy elastycznie, w zależności od tego, gdzie akurat jest klient.
Mój pomysł, twoja cena
Tak jak sprzedawca lodów musi zrozumieć potrzeby swoich klientów, tak producent pojazdów do sprzedaży lodów dostosowuje się do wymagań sprzedawców. W ofercie każdego producenta dostępne są modele uniwersalne, które nie wymagają większych modyfikacji, by wyjechać w miasto. Wystarczy wybrać odpowiedni model: może to być rower, skuter albo większy pojazd trójkołowy. Ich obsługa nie jest skomplikowana, mimo to bez odpowiedniego szkolenia się nie obejdzie.
Choć od ręki dostępne są modele pojazdów gotowe do użytku, dostawcy mobilnych rozwiązań często realizują specjalne zamówienia klientów, którzy mają własne autorskie projekty. Oczywiście te zamówienia mają swoje ograniczenia.
– Każdy pojazd wykonujemy oddzielnie i według indywidualnych potrzeb każdego klienta. Nie możemy jednak zakładać, że będziemy mogli zrobić mobilną lodziarnio-kawiarnię o powierzchni 200 m2 – tłumaczy Przywecki z BCC Polska.
Indywidualne podejście do tworzenia tego typu pojazdów oznacza także, że wydłuża się czas oczekiwania na realizację projektu. Przede wszystkim jednak pociąga to za sobą odpowiednio wysokie koszty. Podstawowa wersja pojazdu to wydatek rzędu 60-100 tys. zł. W przypadku indywidualnych zamówień trzeba się liczyć z wydatkiem ok. 160 000 zł. Ta cena może być odpowiednio wyższa, a jej górną granicę wyznacza zapotrzebowanie zamawiającego. Z tego samego powodu pojazdów nie można wynajmować na krótki okres próbny albo szczyt sezonu lodowego, np. lato. Taki okres to minimum 2-3 lata. Można również zdecydować się na franczyzę.
Niskie koszty, duże poświęcenie
Mimo że cena designerskiego pojazdu do sprzedaży lodów wydaje się dość wysoka, ogólne koszty prowadzenia tego typu punktu są znacznie niższe niż prowadzenie stacjonarnej kawiarni lub lodziarni. Już na starcie odchodzą nakłady na przystosowanie lokalu. Niskie są również koszty stałe – czynsz najmu oraz eksploatacja urządzenia. Jeśli pojazd napędzany jest siłą mięśni (rower), nie musimy kalkulować rosnących cen za paliwo. Wydawałoby się zatem, że prowadzenie mobilnego punktu sprzedaży lodów to idealne rozwiązanie biznesowe. A jednak i ono ma swoje minusy. Przede wszystkim – sezonowość. To słaby punkt każdego rodzaju mobilnej gastronomii, zwłaszcza w przypadku lodów. Lody znacznie słabiej sprzedają się zimą, nawet w kawiarniach, dlatego w przypadku mobilnego punktu poza sezonem warto postawić na niestandardowe rozwiązania, takie jak oferta z gorącą czekoladą, ciepłymi lodami, goframi itp. Nieszablonowe pomysły mogą jednak przydać się również w pełni sezonu.
Idea mody na mobilne lody |
Według ekspertów mobilna sprzedaż w Polsce będzie się rozwijać zwłaszcza w okresie letnim. Niewykluczone, że wkrótce trzeba będzie mocno się nagłowić, jak wyróżnić się z tłumu przyczep oferujących smakołyki. I może się okazać, że nie jest to jedyne poświęcenie, jakie czeka inwestora, który zdecyduje się na tego typu sprzedaż. Oznacza ona często pracę w święta – i to do późnych godzin nocnych. Usytuowanie w miejscach tłocznych i hałaśliwych. W tym biznesie przetrwają tylko najsilniejsi. Oby za tą siłą szła również jakość oferowanych lodów!
Aurora Czekoladowa
Anna Kania
Konsultacja:
Kacper Przywecki – BCC Polska,
Jakub Sosiński – Foodmobile