Być może niektórym Czytelnikom dosadny wydźwięk niniejszego artykułu wyda się nieco na wyrost. Jestem jednak zdania, że zamieszczone poniżej treści doskonale odzwierciedlają to, co dzieje się na billboardach, a także w reklamach prasowych, czy telewizyjnych...
Podobne artykuły
Outdoor nie musi być nudny, czyli jak wykorzystać ulicę, by zdobyć rozgłos?Najdłuższzzzze, NAJWIĘKSZE i najbardziej spektakularne – branżowe rekordy GuinnessaBeacony w służbie handlu, również tego mniejszegoCycki
Zacznijmy od tego, co najważniejsze... a więc od cycków. Dlaczego cycki, a nie inne, bardziej czułe określenie, jak piersi lub po prostu kobiece wdzięki? Ponieważ w naszym kraju brakuje wyrafinowanego smaku, a poprzez seks sprzedawane jest niemalże wszystko, począwszy od odśnieżania dachów zimą aż po trumny.
Cycki są wszędzie i – chcąc czy nie chcąc – raczej nie pozbędziemy się ich widoku w reklamach. Czy to dobrze, czy źle? Nie znam jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie, ale prawdą jest, że sami jesteśmy sobie winni. W końcu jesteśmy tak genetycznie skonstruowani, że to nas pociąga i kręci, a więc skupia uwagę, co prowadzi do skuteczności reklamy i w efekcie końcowym – do wzrostu sprzedaży. Dopóki cycki będą w cenie, dopóty będziemy widzieli je w reklamach – nawet pieczywa czy lodów.
Uwaga: jeśli planujesz otworzyć nowy oddział swojej działalności w Kolumbii, pamiętaj, że tam liczy się wielkość, dlatego wszystkie kobiety na osiemnaste urodziny otrzymują od rodziców w prezencie wizytę u chirurga plastycznego. W Polsce wielkość nadal pozostaje kwestią gustu, choć Zachód nawet w tej kwestii wywiera coraz większy wpływ na postrzeganie atrakcyjności, a więc może lepiej nie ryzykować i dla pewności wybrać do reklamy kobietę z solidnymi walorami.
Jeśli pójdziemy dalej tym tropem, łatwo dojść do wniosku, że powinniśmy zatrudniać ekspedientki z „większym potencjałem”, choćby po to, by klient częściej przychodził do naszego sklepu. W Polsce powstało już kilka męskich salonów fryzjerskich, w których kobiety strzygą klientów ubrane w samą bieliznę. W Stanach Zjednoczonych otworzono kawiarnię, w której serwowana jest niczym nie wyróżniająca się kawa, za to przygotowuje ją sprzedawczyni w skromnym bikini. W obu powyższych przypadkach ceny za usługi i produkty są o wiele wyższe niż w konkurencyjnych salonach i kawiarniach. Wniosek nasuwa się tylko jeden. W Polsce można sprzedać chleb za 10, 20, a nawet 30 zł – i znajdzie się wielu klientów, którzy chętnie go kupią. Z pewnością nie będą narzekać, stojąc po niego w kolejce, jeśli tylko w zasięgu wzroku zauważą wystarczająco duży argument, na którym będą mogli skupić uwagę.
Rozum
W tym artykule, któremu bliżej do felietonu niż eksperckiej porady marketingowej, pod hasłem „rozum” postrzegam ogół działań, które nakłaniają klienta do logicznie przemyślanych zakupów. Wydawać by się mogło, że jesteśmy inteligentni i potrafimy wybrać to, co dla nas najlepsze. Nic bardziej mylnego, ponieważ gdybyśmy kierowali się rozumem, nie widzielibyśmy obok siebie tak dużej różnorodności. Gdybyśmy potrafili wybierać mądrze, wszyscy nosilibyśmy te same, najwygodniejsze buty, jeździlibyśmy takimi samymi, najbardziej niezawodnymi i ekonomicznymi samochodami o tym samym kolorze, na którym nie widać kurzu i zabrudzenia. Każdy miałby takiego samego laptopa i telefon komórkowy, a przede wszystkim nie kupowałby produktów, których największą zaletą jest logo, a nie użyteczność i praktyczność.
Wystarczy rozejrzeć się wokół siebie, aby zobaczyć, że to nie działa, ponieważ nasz rozum wyjątkowo rzadko wywiera wpływ na nasze decyzje zakupowe. Jest to tym bardziej zaskakujące, ponieważ obecny trend rynkowy związany ze wzrostem sprzedaży jest połączony z edukacją zakupową, szczególnie w branży spożywczej, w której właściwe odżywianie się jest spójne z wszechobecnym trendem zdrowego trybu życia. Wszędzie pojawiają się informacje o pieczywie wartościowym dla organizmu i jego przeważających zaletach nad zwykłą bułką pszenną. Coraz popularniejsze stają się ciastka bezglutenowe, a witryny ulubionych lodziarni oklejone są informacjami o lodach produkowanych z naturalnych składników i bez konserwantów.
Skoro wiemy już to wszystko, dlaczego wciąż kolejki w sieciach fast food są dużo większe niż w punktach sprzedających kanapki przygotowane na bazie zdrowego pieczywa? Próżno szukać logicznego wytłumaczenia, być może po prostu fast food „idzie w cycki”...
Serce
Jak na pewno już się domyślasz, w tym artykule serce stanowi symbol ludzkich emocji. Emocje to bodźce, które potrafią wywołać ogromny wpływ na człowieka, jego samopoczucie i zachowanie. Jesteśmy podatni na nie niemalże na każdym kroku. O ile potrafimy uodpornić się na wiedzę i – świadomie bądź nieświadomie – nie przyswajać jej i tym samym nie korzystać z potencjału własnego mózgu, o tyle z emocjami nie wygramy. Oznacza to, że sama informacja o zdrowym żywieniu już nie wystarcza.
Trzeba ubrać komunikat merytoryczny w emocjonalną otoczkę, aby zwróciła uwagę odbiorcy. „Kup pieczywo korzystne dla organizmu, bo inaczej umrzesz kilka lat szybciej i nie zdążysz poznać swojego wnuka” – jest dowodem na to, że nie każdy rodzaj wywołanych emocji pomoże nam w sprzedaży, nawet jeśli komunikat ten wypowie dumna właścicielka obfitego biustu.
Zastanówmy się więc, czy każda forma emocji działa w połączeniu z innymi bodźcami? W tym przypadku od razu widać, że gdy straszymy klientów zagrożeniem, cycki zdecydowanie schodzą na drugi plan i tracą na znaczeniu. Dla porównania – gdy otrzymamy ciepły i pozytywny komunikat emocjonalny w stylu: „Odżywiaj się zdrowo, a Twój organizm będzie silny, zdrowy i prężny” w momencie, gdy na tle pieczywa zobaczymy krągłe piersi, wówczas przesłanie wyda się podwójnie silne. Używajmy więc emocji tak często, jak to możliwe, jednak pamiętajmy, aby wykorzystywać przy tym rozum.
Postaw na przyszłość, patrząc wstecz
Jeśli zależy Ci na marketingu, który wyprzedzi epokę, połącz w całość to, co oferują rozwiązania pochodzące z przyszłości, z tym, czego dowiedziałeś się w minionych latach. Przyszłość to nowoczesna technologia, nietypowe formy nośników reklamowych oraz innowacyjne modele dotarcia do klientów. Zaliczamy do nich także modę i trendy, ale przyszłość to przede wszystkim te elementy, które pozwalają pracować nam łatwiej, prościej i przyjemniej, a także znacznie efektywniej.
Teraz warto połączyć to wszystko z przeszłością, czyli z tym, czego nauczyliśmy się do tej pory. Z pewnością nauczyliśmy się badać efektywność naszej pracy, a więc określać, jaki przekaz reklamowy działa najlepiej. Wiemy także, jaka forma kontaktu z klientem generuje większą sprzedaż, a jaka obniża statystyki sprzedaży. Znamy również preferencje naszych klientów, dzięki czemu wiemy, które produkty warto reklamować, a które najprawdopodobniej okażą się stratą czasu.
Michał Rusek, www.MarketingFanpage.pl