Jedni malują kolorowymi farbami, inni czekoladą, a niektórzy kolorowymi barwnikami na czekoladzie! Tak właśnie robi Anna Szczepłek ze Sztuki Czekolady, która postanowiła połączyć pasje kulinarne z tymi artystycznymi i otwarła sklep z wyjątkowymi pralinkami. Czym jeszcze wyróżniają się jej czekoladki?
Podobne artykuły
Słodycz na gorzkie czasyPasja, finezja, zaangażowanie - recepta na pyszną czekoladęCzekoladowe 30-lecieAurora: Nie jest Pani z zawodu cukiernikiem, zatem jak doszło do tego, że zajęła się Pani niełatwą sztuką robienia czekoladek?
Anna Szczepłek: To pomysł związany z moją pasją. Choć przez długie lata byłam urzędnikiem, od zawsze uwielbiałam gotować. Wielu moich znajomych mówiło mi, że robię to świetnie, dlatego w pewnym momencie zdecydowałam, że zajmę się tym zawodowo. Jako osoba spoza branży spożywczej chciałam rozejrzeć się na rynku, dlatego wybrałam się na targi Euro Gastro. Było to rok temu. Nosiłam się wtedy z zamiarem otworzenia naleśnikarni i szukałam między innymi dobrej kawy oraz wyposażenia do kawiarni. Tak trafiłam na stoisko firmy La Patio, gdzie poznałam Gabrielę Wesół.
Aurora: W jaki sposób przekonała Panią do zmiany planów gastronomicznych?
A.Sz.: W ogóle nie przekonywała, po prostu pokazała mi czekoladę Valrhona. I to był błysk olśnienia. Ta czekolada mocno mnie zaintrygowała, odroczyłam na chwilę moje pozostałe plany i postanowiłam nieco z nią popracować.
Aurora: Nawet dla wielu cukierników praca z czekoladą nie jest łatwa, musiała Pani zapewne wziąć udział w wielu szkoleniach, by opanować pracę z tym produktem.
A.Sz.: Od początku otrzymałam ogromne wsparcie – i psychiczne, i techniczne – od Valrhony. Skorzystałam z doświadczenia samej Pani Gabrieli, a także uczestniczyłam w pokazach technologów, które odbywały się w Polsce. Miałam wtedy okazję rozmawiać z mistrzami z Valrhony oraz podpatrzeć ich przy pracy. Zamierzam też niebawem odwiedzić źródło, czyli fabrykę Valrhona we Francji.
Aurora: Ambitnie!
A.Sz.: Chcę uczyć się od najlepszych. Dlatego uczestniczyłam też w szkoleniach tortowni.pl – widziałam, jak pracuje Pani Bożena Sikoń albo Pani Dorota Jaworska, mistrzyni ręcznie robionych pralin. Tak naprawdę bezustannie się od kogoś uczę. Żeby poznać czekoladę, potrzeba wielu lat pracy. Ja mam z nią do czynienia dopiero od kilku miesięcy. Niemniej jednak cieszą mnie pozytywne opinie o tym, co robię, bo dzięki temu wiem, że dokonałam słusznego wyboru.
Aurora: A propos wyboru – od razu zdecydowała się Pani niejako związać z Valrhoną czy próbowała Pani również produktów innych marek?
A.Sz.: Oczywiście zanim przystąpiłam do pracy, robiłam testy i próbowałam różnych produktów, np. Callebaut. Valrhona jednak daje mi najszerszą i najlepszą ofertę, co jest ważne wobec założeń mojej marki. Nie zależy mi na masowej produkcji średniej jakości produktów. Jak wskazuje sama nazwa mojej marki, zawsze chciałam robić małe dzieła sztuki. Zarówno wizualnie, jak i smakowo. Chcę, by klient był całkowicie uwiedziony moimi pralinami.
Aurora: Od jakich smaków zaczęła Pani to uwodzenie?
A.Sz.: Obecnie mam w ofercie: praliny z nadzieniem owocowym (np. maliny, owoce leśne), śliwkę w czekoladzie, marcepan z białym i ciemnym ganache, cytrynę i pomarańczę, orzech laskowy i migdał. Na pewno niebawem pojawi się pralina z karmelem, a potem jeszcze wiele, wiele innych. Tak naprawdę, jeśli chodzi o praliny, to ogranicza nas tylko wyobraźnia.
Aurora: To dość klasyczne smaki, ale muszę przyznać, że nie smakują jak te ze sklepowej bombonierki.
A.Sz.: Rzeczywiście, zaczęłam od kompozycji tradycyjnych, takie bowiem chętnie się sprzedają. Mimo to są zupełnie inne od tych kupnych. Przede wszystkim każda jedna to dzieło moich rąk – już od podstaw. Temperuję czekoladę sama, bez pomocy nowoczesnej techniki. Nie korzystam też z żadnych gotowych pulp ani baz, wszystko wytwarzam samodzielnie. Korzystam z moich przecierów owocowych. Dla moich klientów to ogromny plus, ale też nieco to ogranicza, ponieważ poza sezonem nie mam niektórych składników, np. mięty. Część potrzebnych produktów pozyskuję też, korzystając z oferty zaprzyjaźnionego gospodarstwa. Dzięki temu w moich pralinach nie znajdzie się żadnych polepszaczy, konserwantów. Jedynie alkohole to gotowe produkty.
FOT. GABRIELA WESÓŁ
Aurora: Takie praliny muszą pewnie odpowiednio dużo kosztować.
A.Sz.: Za wysoką jakość trzeba zapłacić. W tym wypadku należy pamiętać, że to czekoladki ręcznie malowane, co zabiera bardzo dużo czasu. Cena nie jest więc niska, dlatego w mojej ofercie są też pojedyncze pralinki. Jest to produkt absolutnie niepowtarzalny, dlatego moje zestawy są chętnie kupowane na prezent, gdy chcemy dać komuś coś absolutnie wyjątkowego.
Aurora: Trzeba przyznać, że to wyjątkowo ładny prezent. Zaskakuje mnie, jak w tak szybkim czasie udało się Pani perfekcyjnie opanować ozdabianie pralin.
A.Sz.: To z kolei związane jest z moim wykształceniem – jestem nauczycielem plastyki. Już w liceum tworzyłam rękodzieło, ponieważ byłam w klasie o specjalizacji „tkanina artystyczna”. Choć potem zawodowo odeszłam od tego świata, zawsze pozostało to w zakresie mojego hobby. Tę zaszczepioną we mnie kreatywność zawsze próbowałam pobudzać i wykorzystywałam w pracy, zwłaszcza gdy pracowałam w marketingu. Teraz postanowiłam wrócić na całego do sztuki – i tak oto zrodziła się Sztuka czekolady.
Aurora: A więc wszystkie pomysły na czekoladki to również Pani autorska twórczość?
A.Sz.: Nie tylko. Logo i strona internetowa to także efekt mojej pracy. Prócz czekoladek, sama projektuję też opakowania do nich. Na tych opakowaniach wkrótce znajdą się też moje grafiki i akwarele. Chcę zaprosić do współpracy różnych innych twórców, którzy będą chcieli zaprezentować swoje dzieła w tak nietypowym miejscu.
Aurora: Jeśli mowa o nietypowych miejscach, podejrzewam, że w typowym sklepie spożywczym raczej nie będzie można kupić Pani czekoladek. Gdzie zatem ich szukać?
A.Sz.: Moje czekoladki trafiają do klienta na kilka sposobów. Dostarczam je na specjalne zamówienia do różnych kawiarni i cukierni, np. wiele lokali zamówiło u mnie czekoladki dla klientek z okazji Dnia Kobiet. Przede wszystkim jednak działam jako sklep internetowy, dzięki któremu możliwe jest dostarczenie pralinek dokładnie pod wskazany adres. W związku z tym, że dobra czekolada zyskuje coraz więcej amatorów, jestem też otwarta na współpracę z agencjami reklamowymi lub firmami – coraz częściej przydają się tam oferty z małymi czekoladowymi upominkami dla pracowników, np. na święta. Albo żeby mieć coś niepowtarzalnego dla swoich klientów.
Aurora: Czyli tak zwane słodycze personalizowane?
A.Sz.: Dokładnie. Zależy mi również na tym, by moi klienci wiedzieli, że prócz wyboru z regularnej oferty, mogą zwrócić się do mnie z bardzo nietypowymi zamówieniami. Rezerwuję sobie możliwość pracy z osobami prywatnymi lub firmami, które chciałyby, bym specjalnie dla nich opracowała jakiś smak pralin. Być może jakaś firma będzie chciała zarezerwować konkretny smak tylko i wyłącznie dla siebie – jako znak firmowy. Chętnie podejmę się takiej pracy, bo to opłacalne i ciekawe wyzwanie. Pracuję nad tym, by mieć odpowiednie formy z logo wybranych firm.
Aurora: Mamy nadzieję, że i nasze wkrótce się tam znajdzie!
Anna Szczepłek
– właścicielka marki Sztuka Czekolady. Z wykształcenia plastyczka, z zawodu marketingowiec, z zamiłowania – szefowa kuchni. Kilka miesięcy temu zdecydowała się zawodowo realizować swoją pasję i zaczęła przygodę z czekoladą Valrhona. Tworzy ręcznie robione i ręcznie dekorowane praliny oraz tabliczki czekolady według autorskich receptur.
Materiał pochodzi z numeru kwiecień 2015