W urokliwych Glinach, nieopodal Biłgoraja, od 9 lat działa gospodarstwo agroturystyczne Alicji Czarnej. Przez ten czas nie brakowało tu gości, a gospodarstwo wypiękniało i poszerzyło zakres swoich usług o dom weselny i mały pensjonat. Niezmiennie sercem gospodarstwa jest aromatyczna kuchnia Pani Alicji.
Podobne artykuły
Stowarzyszenie Manufaktur Cukierniczych - na pomoc małym przedsiębiorstwomWEBINAR #2: Zarządzanie czasemPrzedsiębiorca w koronawirusie – felieton Agaty Hagno, prezes DPM Doradztwo PersonalneNikt z najstarszych mieszkańców Glin nie pamięta, skąd się wzięła nazwa tej miejscowości. Powiadają, że w tym miejscu ziemie są liche, a pod cienką warstwą piaszczystej gleby zalega "żywa" glina. Ponoć niegdyś wozy mieszkańców, jadących na cotygodniowy czwartkowy targ do Biłgoraja, grzęzły w gliniastej brei, a chłopy były po kolana umorusane w brunatnej mazi. Nie rozwinęło się tu garncarstwo jak w niedalekim Łążku Garncarskim, ale powstały cegielnie, w których wypalano czerwoną pełną cegłę.
Jednak to nie bogactwa naturalne, ale gościnność i serdeczność pani Alicji przyciągnęły do Glin gości z całej Polski.
Pomysł na agroturystykę
Skąd pomysł na założenie tu gospodarstwa agroturystycznego? – Jeszcze w 2004 r. uczestniczyłam w szkoleniu dotyczącym agroturystyki. Wcześniej pracowałam w podobnym gospodarstwie w Niemczech. Postanowiłam spróbować własnych sił i jako jedyna z dwudziestu uczestników szkolenia zdecydowałam się założyć gospodarstwo agroturystyczne w Glinach. To był strzał w dziesiątkę – przyznaje pani Alicja Czarna.
Na początku przystosowała dwa pokoje na poddaszu. Już w pierwszym roku gości było tyle, że ledwo nadążała z przygotowaniem pokoi. – Nasza okolica jest bardzo urocza. Dosłownie rzut beretem od domu jest las, w którym rosną jagody, borówki, grzyby. Można tu zaobserwować i pasące się na łąkach sarenki, i zające, i dziki, a nawet łosie. Nieopodal płynie urocza rzeka Tanew, z jej zakolami, starorzeczami i nieregulowanym brzegiem, jest chyba najładniejszą rzeką w Polsce – wymienia pani Alicja. To niewątpliwie przyciąga turystów, którzy mają do wyboru cichy wypoczynek na łonie natury, spacer po okolicy, przejażdżkę rowerem czy spływ kajakiem.
Własne smaki
Sporo atrakcji dla swoich gości ma sama gospodyni. W jej gospodarstwie wytwarzana jest żurawinówka biłgorajska, wpisana na listę produktów tradycyjnych nalewka na bazie owoców żurawiny. – Żurawina jest ręcznie zbierana na pobliskich bagnach. To dlatego, że miejsca te są bardzo trudno dostępne i brak tu większego przemysłu, owoce są ekologicznie czyste i nie zawierają żadnych szkodliwych substancji. Żurawina to bomba witaminowa. Ma wiele właściwości leczniczych, a powstający z niej napój ma piękną rubinową barwę, przyjemny aromat i smak. Żurawinówka nie tylko rozgrzewa, ale także koi i leczy – mówi właścicielka gospodarstwa agroturystycznego. Pani Alicja produkuje także nalewkę z borówki brusznicy, porzeczki i aronii.
Gospodyni przymierza się już do zarejestrowania kolejnych produktów, powstających w jej gospodarstwie. – Tradycja wypiekania chleba na naturalnym zakwasie – pszennego, mieszanego, razowego czy żytniego – jest kultywowana do dziś. Na każdym weselu nieodłącznym elementem przyjęcia jest tzw. wiejski stół z tradycyjnym wędlinami, chlebami i nalewkami. Z okazji świąt czy rodzinnych uroczystości gospodynie w Glinach wypiekają okrągłe drożdżowe bułeczki z przeróżnym nadzieniem. My mówimy na nie "gajóweczki". Są to słodkie drożdżówki z jagodami, wiśniami, porzeczkami czy bułeczki z kapustą, grzybami lub kaszą – mówi.
Do wyrobienia ciasta bierze się pięć jajek, szklankę cukru i kilogram mąki. Robi się rozczyn z ciepłego mleka, drożdży, odrobiny cukru, mąki i pozostawia się do wyrośnięcia. Do ciasta dodaje się także kostkę margaryny, cukier waniliowy, a białka ubija się na sztywną pianę. – Kiedy wyrobione ciasto podrośnie, przekładamy go na stolnicę i lekko rozgniatamy. Odcinamy po kawałku, faszerujemy owocami i formujemy bułeczki. Bułki smarujemy rozmąconym jajkiem i posypujemy kruszonką. Pieczemy, aż będą złociste – zdradza swój przepis pani Alicja. W gospodarstwie często gości na stołach także inny tradycyjny biłgorajski wypiek – pieróg z kaszy gryczanej, z białym serem i ziemniakami. Piecze się także pieróg z kaszy jaglanej podawany na słodko.
Sala weselna i pensjonat
Gospodarstwo pani Alicji to nie tylko pokoje gościnne, ale także sala weselna wraz z zapleczem noclegowym. – Pomysł na powstanie sali weselnej pozwolił nam na zwiększenie oferty gospodarstwa i na dodatkowy dochód. Teraz nasze gospodarstwo zapewnia pracę kilku osobom i może pochwalić się bardzo dobrą kuchnią i obsługą. Gościliśmy osoby nie tylko z całej Polski, ale i z zagranicy. Bawili się u nas goście z Włoch, Jamajki, USA, Niemiec, Albanii, czy nawet z odległej Alaski i każdemu smakowała nasza lokalna kuchnia – opowiada pani Alicja. Nasze nalewki można było degustować także we Francji, Włoszech, Niemczech, wysyłane były również do Danii, Korei, Rosji i wielu innych krajów.
Każdego, kto zechce podziwiać uroki biłgorajskiej przyrody i posmakować wyśmienitej tradycyjnej kuchni z Glin, zapraszamy do Centrum Turystyki Wiejskiej "Alicja". Więcej informacji o bieżących wydarzeniach w gospodarstwie pani Alicji można znaleźć na stronie internetowej www.agroturystyka-alicja.pl.