...

Szanowny Użytkowniku

25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Poniżej znajdują się informacje dotyczące przetwarzania danych osobowych w Portalu MistrzBranzy.pl

  1. Administratorem Danych jest „Grupa 69” s.c. z siedzibą w Katowicach, ul. Klimczoka 9, 40-857 Katowice
  2. W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Administratorem pod adresem e-mail: dane@mistrzbranzy.pl
  3. Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
  4. Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
  5. Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
  6. Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
  7. Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
  8. Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
  9. Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
  10. Administrator informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.

Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności.

dodano , Redakcja PS

Piękno mnie inspiruje

Wśród setek pojawiających się na rynku książek kucharskich te nieliczne, dotyczące sztuki cukierniczej, zawsze się wyróżniają. Jednak pozycja autorstwa Igi Sarzyńskiej „Moje cztery pory roku” jest inna od wszystkich.

Patrząc na setki niesamowitych zdjęć, można odnieść wrażenie, że to album poświęcony  sztuce,  połączony  z  niezwykle  prostym  i  jasnym  poradnikiem,  który  każdemu  czytelnikowi  pozwoli  przejść  od  roli  zachwyconego widza do artysty.  
O tajemnicach książki i cukierniczej pasji, która zdecydowa­nie wykracza poza miłość do słodkości, rozmawiamy z au­torką Igą Sarzyńską – inicjatorką i główną projektantką Pracowni Artystycznej Sarzyński w Kazimierzu Dolnym.


Pierwszą rzeczą, jaką odczułam, zaglądając do Pani książki, był zachwyt. Zwyczajny zachwyt nad pięk­nem. Przyznam, że o smaku, o jedzeniu chyba nawet nie pomyślałam…
Iga Sarzyńska:
(śmiech) Bardzo dziękuję. Przyznam szcze­rze, że to dla mnie bardzo ważne. Już na studiach zakocha­łam się w tworzeniu małych dzieł sztuki, bo tym dla mnie są cukiernicze dekoracje. Kocham piękne rzeczy. To one mnie inspirują i motywują do pracy. Lubię, gdy ozdoby są proste, eleganckie, ponadczasowe. Dla mnie to właśnie de­finicja piękna.

Dekoracje i wypieki, których zdjęcia podziwiamy na każdej stronie, wydają się być tak wspaniałe, że trudno mi uwierzyć, że osoba, która nie jest mi­strzem w tej dziedzinie, ma szansę zrobić coś podob­nego. Tymczasem każde z tych małych dzieł omówio­ne jest krok po kroku. Mamy opisy i fotografie, które tworzą instrukcję. Jak takie cudo wykonać w domu. Czy to możliwe?
Jak najbardziej. Oczywiście z wykorzystaniem odpowiednich narzędzi, które również zostały przedstawione w książce. Ta część poradnikowa od początku była dla mnie bardzo waż­na. Poświęciłam jej mnóstwo czasu i uwagi. Bardzo się sta­rałam, by każdy etap tworzenia dekoracji został dokładnie pokazany i omówiony. Poprosiłam też o przetestowanie tych instrukcji moich znajomych i przyjaciół, którzy nie mają nic wspólnego z cukiernictwem, i dostałam od nich potwierdze­nie, że poradzili sobie z zadaniem. Ogromnie się z tego cieszę i mam nadzieję, że swoją książką zachęcę kilka osób do roz­wijania cukierniczej pasji.

Piękno czyń cały rok! Razem z książką Igi Sarzyńskiej to nie będzie wcale trudne

 

To ważne edukacyjne zadanie. Zdecydowanie w du­chu Akademii Mistrza, która bardzo Pani i Pani książ­ce kibicuje.
To prawda. Wielokrotnie razem współpracowaliśmy, bo łą­czy nas wspólny cel i podobne spojrzenie na cukiernictwo. Przyznam, że pracując nad książką, miałam na uwadze jej edukacyjną wartość. Przede wszystkim liczę na to, że „Mo­je cztery pory roku” zainspirują młodych ludzi, których bra­kuje w naszej branży. Myślę, że jest ich tak niewielu, bo nie wiedzą, jak bardzo kreatywny i twórczy może być ten za­wód. Jak wielkie daje możliwości rozwoju, samorealiza­cji i spełnienia. A cukiernictwo to wspaniała profesja, któ­ra pozwala połączyć artystycznego ducha z nieustającym poszukiwaniem nowych smaków i kreowaniem własnej wizji rzeczywistości. Stawia też przed człowiekiem dziesiątki zu­pełnie różnych wyzwań. Od nas tylko zależy, w jakim kierun­ku będziemy chcieli się rozwijać.

Kto w Pani rozbudził pasję do tego zawodu?
Mój Tata. Pochodzę z rodziny o bardzo długiej, bo przeszło 100-letniej tradycji cukierniczej, ale mnie tym bakcylem za­raził Tata. Miał bardzo innowacyjne podejście do swojej pra­cy i ciągle poszukiwał. Ze zwykłej bułki stworzył koguta, który stał się nie tylko wizytówką cukierni, ale całego Kazi­mierza Dolnego. Wydał też książeczkę o kazimierskim kogu­ciku, czym z pewnością nie mogła się pochwalić żadna in­na cukiernia. Na jej podstawie powstał teatrzyk dla dzieci, z którym objechał całą Polskę. Pokazywał go nawet zagra­nicą, np. na targach w Hanowerze, gdzie promował Lubelsz­czyznę. Można więc powiedzieć, że idę w ślady Taty, jednak wydeptuję własne ścieżki. Choć w mojej książce znajduje się kazimierski kogut, jest to już inny kogut. Mój. Kogut nowe­go pokolenia…

 

Swoją książkę zadedykowała pani właśnie Tacie…
Od początku wiedziałam, że tą książką będę chciała podzię­kować Tacie. To on jest dla mnie największą inspiracją i mo­tywacją. Pisałam tę dedykację milion razy, stale poprawiając. Gdy dostałam do ręki pierwsze wydruki książki, pomyślałam, że naprawdę dumna jestem właśnie z tej dedykacji.

Tylko z dedykacji? Powodów do dumy ma Pani chyba znacznie więcej…
Dziękuję. Oczywiście jestem dumna z wielu rzeczy. Przede wszystkim ze zdjęć i z pracy stylizacyjnej, jaką wykonałyśmy z Kingą Błaszczyk-Wójcicką. Jak patrzę na zdjęcie ścianki z piwoniami, którą kleiłyśmy przez wiele godzin, i pomyślę sobie, że nad takimi produkcjami pracuje często sztab ludzi, a my zrobiłyśmy wszystko tylko we dwie, to przyznaję, że je­stem z nas bardzo dumna (śmiech).

Stworzenie tak obszernej książki, z tyloma fotogra­fiami z pewnością było trudnym i czasochłonnym za­jęciem. Ile czasu powstawała?
Same zdjęcia zajęły dokładnie rok. Z pomysłem na tę książ­kę chodziłam już wcześniej. Zaczęłam uczestniczyć w sesjach fotograficznych wypieków i zakochałam się w tym. Miałam ambicję, by pochwalić się tym, co robię, a jednocześnie po­kazać szerszej publiczności fantastyczne zdjęcia pięknych de­serów i dekoracji. Nie znałam jednak fotografa, któremu po­wierzyłabym to zadanie. Aż półtora roku temu wzięłam udział w warsztatach fotografii kulinarnej i stylizacji, które prowa­dziła Kinga, i już wiedziałam, że chcę, żeby ta kobieta zrobiła zdjęcia do mojej książki. Gdybym jej nie poznała, nie wiem, czy „Moje cztery pory roku” w ogóle by powstały.


 

Jak wskazuje tytuł, książka po­dzielona jest na: wiosnę, lato, je­sień i zimę. Pracowałyście zgodnie z kalendarzem?
Tak, chciałyśmy, by wszystko było prawdzi­we i naturalne. Wiosną sięgałyśmy po tuli­pany, latem zbierałyśmy truskawki i piwonie, które są na zdjęciach. Przyznam szczerze, że na początku pomysł Kingi, by na foto­grafiach połączyć prawdziwą truskawkę z moimi dekoracjami w formie tego owo­cu z masy cukrowej, bardzo mnie przestra­szył. Byłam pewna, że te elementy będą się gryzły. Okazało się, że jest inaczej. Kinga uświadomiła mi, że rzeczy, które tworzę, mają prostą formę, często są to po prostu symbolem, dlatego tak dobrze komponu­ją się z naturalnymi pierwowzorami.

 

Patrząc na efekty, można sądzić, że tworzenie tej książki to właściwie nie była praca, a czysta przyjemność.
(śmiech) Powiem tak. Wstawałam rano, biegłam do piekarni. Wychodziłam z niej o godz. 8, żeby na 10 dojechać pod War­szawę, gdzie pracowałyśmy z Kingą do godz. 17-18.00. Dwie godziny na dojazd do Kazimierza. Znów piekarnia, żeby wszyst­kiego dopilnować, zaplanować pracę na kolejne dni i w końcu jazda do domu (śmiech). Przyznam, że chwilami byłam bardzo zmęczona i miałam momenty zwątpienia. Nie znaczy to jed­nak, że tworzenie książki nie było dla mnie przyjemnością i fantastycznym doświadczeniem. Czuję to tym bardziej teraz, gdy z dumą podziwiam pierwsze wydruki i wiem, że książka nie jest jedynym owocem tych dwunastu miesięcy. W tym czasie bardzo się rozwinęłam, zyskałam spokój ducha, jaki daje ode­rwanie od innych spraw i skupienie na jednym zadaniu, oraz wspaniałą przyjaźń, jaką nawiązałyśmy z Kingą.

Gdzie szuka Pani inspiracji do swoich słodkich dzieł? Patrząc na zdjęcia, można odnieść wrażenie, że mnó­stwo czas spędza Pani w ogrodzie.
Nie do końca. W domu nie mam ani jednego kwiatka. Ale bardzo lubię wykorzystywać motywy roślinne w pracy. Są naturalne, piękne, ponadczasowe, eleganckie. Wracając do inspiracji, ja ich chyba nie szukam. Same mniej znajdu­ją. Wszystko, co widzę i co budzi we mnie zachwyt, auto­matycznie włączam do swoich dekoracji. Ostatnio na przy-kład zainspirowała mnie moja piżama w renifery. Ich prosty, niewydumany kształt bardzo mi się spodobał i na­tchnął do zrobienia świątecznych, reniferowych wypieków.

   
 

„Moje cztery pory roku” na stoisku ZT Kruszwica, Expo Sweet 2017
Oficjalna premiera książki „Moje cztery pory roku” odbędzie się na targach Expo Sweet w Warszawie, 26 lutego – 1 marca br.
Na stoisku ZT Kruszwica będzie można nie tylko kupić książkę, ale też porozmawiać z Autorką i otrzymać autograf.
Książkę będzie dostępna również na art.sarzynski.com.pl



 


Na koniec zapytam o coś, o co każdy autor dowolne­go dzieła pyta sam siebie na samym początku: „dla kogo tworzę, do kogo chcę trafić z tym, co robię?”. Do kogo skierowana jest Pani książka?
Myślę, że do tych, którzy kochają piękno i chcą się nim ota­czać. Pisałam zarówno z myślą o cukiernikach, którzy szukają inspiracji, jak i młodych ludziach, których próbuję zarazić swo­ją pasją, pokazując im, jak niezwykłe może być uprawianie tego zawodu. Starałam się stworzyć książkę, która po pro­stu sprawi przyjemność amatorom, którzy choćby od czasu do czasu mają ochotę spróbować samodzielnie wykonać takie małe dzieło sztuki albo tylko z przyjemnością obejrzą piękne fotografie Kingi. Myślę, że tak jak desery i wszelkie słodkie wypieki dedykowane są szerokiemu odbiorcy, tak samo moja książka może trafić do bardzo różnych czytelników.

Bieżące wydanie czasopisma

Dlaczego i jak warto fotografować jedzenie? Czy istnieje idealny roślinny zamiennik jaja kurzego? Jaka kawa sprzedaje się najlepiej w cukierni?

  • Wykup prenumeratę
  • Wspieraj twórczość

  • Zobacz więcej
    Bieżący numer

    Polecamy przeczytać

    Aktualny numer Mistrza Branży, zobacz online lub pobierz PDF >>

    Mistrz Branży

    Maszyny i urządzenia do produkcji