Nasza firma przeżywa kryzys. Sprawa to poważna, tylko dla części z nas jest nadzieja. Pytanie brzmi: dla kogo? Czy wszyscy, którzy znaleźli się w tarapatach, odnajdą się w tej trudnej sytuacji, a może tylko nieliczni staną znowu na nogi?
Podobne artykuły
WEBINAR #2: Zarządzanie czasemKiedy Twoja firma potrzebuje pomocy (cz. 3 czas na zamknięcie)Prezydent zatwierdził kasy fiskalne online!Często sprawy wyglądają tak beznadziejnie, że podjęcie walki wydaje się nie mieć większego sensu. Kłopoty przerastają Nas, rzeCzywistość nie napawa optymizmem. Co dalej?
Rachunek sumienia
Każdy musi sam postawić diagnozę sytuacji, w jakiej się znalazł, rozpisać ją w punktach i nazwać rzeczy po imieniu. Musimy się przyjrzeć swoim mocnym i słabym stronom. Policzyć przychody i bardzo dokładnie określić koszty. Jeśli dzierżawimy wiele sklepów, to najprawdopodobniej część z nich generuje wysokie koszty, nie przynosząc zasadnych przychodów. Po wyliczeniach zamykamy część z nich tak szybko jak to możliwe. Przeliczmy koszty osobowe, dzierżawy i wszystkie inne, na które najczęściej nie zwracaliśmy uwagi. Zazwyczaj w zakładach mniejszej i średniej wielkości, produkując (wypiekając) i zatrudniając mniej osób, zarabiamy więcej. Wiem, że może się to wydawać dziwne, ale tak zazwyczaj jest. Może się też okazać, że po zamknięciu połowy sklepów, po 3 miesiącach w firmie zaczną się pokazywać pieniądze. Bardzo dokładnie przyjrzyjmy się też liczbie zatrudnionych. Czy na pewno wszyscy są niezbędni? Czy są wystarczająco wydajni? Czy zatrudnieni członkowie rodziny, typu: szwagier Kazik, bratowa Ela i wujek Zbyszek, są dla nas wsparciem, czy od lat ślizgają się na naszych plecach, niewiele dając w zamian, a my wciąż nie mamy odwagi, by im podziękować za „mało owocną” współpracę. Pracuje u ciebie ktoś z rodziny, ale już trzeci raz zabrali mu prawo jazdy za jazdę po pijaku? Nie masz sumienia go zwolnić i przesuwasz go do mało znaczącej pracy, płacąc nadal razem z ZUS-em i chorobowym od czasu do czasu, żeby rodzina nie marudziła? Brzmi zadziwiająco, znam taki przypadek.
Poszukiwanie oszczędności
Podstawowe pytanie brzmi: gdzie szukać oszczędności i jak zamienić je w żywą gotówkę. Bo wbrew pozorom łatwiej jest zaoszczędzić, niż zarobić pieniądze. Jeśli nie jesteś jeszcze na etapie zamykania zakładu, to na pewno powinieneś poszukiwać oszczędności. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak dużo pieniędzy ucieka w miejscach, których dotychczas nie braliśmy pod uwagę. Nawet jeśli czujemy się bezpiecznie, to nie łudźmy się, że tak będzie zawsze. Postawmy na oszczędności, niech to hasło brzmi w naszych uszach i myślach każdego dnia, co rano zadajmy sobie pytanie „co mogę dzisiaj zrobić, żeby wkrótce przyniosło mi to konkretne oszczędności”? I niech się nam nie wydaje, że to proste. Bez wnikliwej analizy będziemy szukać po omacku, nie mając wyników, a to może nas zniechęcać. Potrzebna jest nam determinacja, tylko wtedy efekty będą widoczne. Kiedy zobaczymy pierwsze zmiany, zachęci nas to do większego wysiłku, poczujemy, że wdrażana zmiana może mieć sens.
Kontrola pracowników
Niestety zazwyczaj pracownicy nie są wzorami uczciwości, mimo że to smutne i trudne do zaakceptowania. Przysłowie mówi, że zaufanie jest dobre, ale kontrola jest lepsza. Jeśli mamy z nią problem, to możemy być pewni, że to jedno ze źródeł naszych kłopotów. Potrzebna nam będzie asertywność, bo jeśli zaczniemy dokładniej kontrolować pracowników, to raczej nie spotka się to z ich entuzjazmem. Róbmy to umiejętnie i z wyczuciem, żeby nikogo nie oskarżać bez powodu, a jeśli już dojdzie do pomyłki, poprosimy o wybaczenie, to naprawdę nie boli. Jeśli zatrudniamy kilkadziesiąt osób i każda codziennie zabiera do domu pół torby chlebów i bułek (oby tylko to), to tak jakbyśmy w skali roku tracili pół domu lub dobre auto dostawcze. Często w głowie nam się nie mieści, jakie to są ilości.
Kiedy Twoja firma potrzebuje pomocy (cz. 1. Diagnoza)
Ryba psuje się od głowy..
Od czego zacząć? Od nazwania i spisania obiektywnych spostrzeżeń dotyczących naszej piekarni czy cukierni. Zapytajmy o zdanie współpracowników, na pewno nie wiemy i nie widzimy wszystkiego. Stańmy się krytyczni wobec własnych zachowań i przyzwyczajeń. Zdajmy sobie sprawę, że gdyby wszystko było dobrze, to prawdopodobnie bylibyśmy w innym miejscu. Jeśli mimo to myślimy, że wszystko wiemy najlepiej, to nie musimy robić nic. Przyszłość zweryfikuje nasze postępowanie, któregoś dnia przyjdzie nam się zmierzyć z jego konsekwencjami. Pewnie znajdziemy wtedy wiele wymówek i wielu winnych naszej porażki, ale to już na nikim nie zrobi wrażenia, zostaniemy z tym sami. Proszę mi wierzyć, że oszczędności to najbardziej niedoceniane źródło przychodów i do tego najłatwiejsze do wdrażania, bo możliwe do rozłożenia w czasie i zależne od tego, jakie źródła udało nam się zidentyfikować. Tak więc do dzieła! Jeszcze nie spotkałem nikogo, kto stracił w piekarni i cukierni na oszczędnościach. Czy ktoś podejmie wyzwanie ? Dajcie znać, jak wam poszło.
W następnej części cyklu postaram się sprecyzować i omówić, kto ma szansę na poprawę sytuacji, a kto jednak powinien zrezygnować, bo jest pewne, że część z nas upadnie, część się podniesie, a jeszcze inni pogrążą się. Nie łudźmy się, na pewno nie wszyscy powitamy nowy rok w naszej piekarni lub cukierni. Taka jest rzeczywistość. Tak więc działajmy, bo nikt niczego za nas nie zrobi. To my jesteśmy właścicielami, to na nas spoczywa odpowiedzialność. To my winniśmy dźwigać największy ciężar. Powodzenia!
Podstawowe źródła oszczędności, które mogą okazać się nieocenione w sytuacji kryzysowej (kolejność niekoniecznie ta sama w każdym zakładzie):
• sklepy firmowe, transport,
• pracownicy (i nie chodzi tu o wynagrodzenia),
• dostawcy produktów,
• surowce,
• zwroty,
• nieprzemyślane inwestycje,
• wszystko, co znika poza kontrolą,
• telefony i internet,
• taryfy na energię elektryczną i gaz (po zmianie może to być kilka tysięcy miesięcznie oszczędności),
• palące się wszędzie światła,
• pracujące puste piece,
• olej opałowy i gaz.
Kiedy Twoja firma potrzebuje pomocy (cz. 1. Diagnoza)
Bogdan Smolorz „Biopiekarz”, mistrz piekarstwa
Prowadzisz rzemieślniczą piekarnię? Potrzebuje pomocy, wsparcia, rady? Porozmawiaj z mistrzem piekarstwa Bogdanem Smolorzem, tel. 602 788 186, e-mail: biopiekarz@gmail.com