Pomysł na sezon ogórkowy w cukierni? Potrzeba naszych czasów? A może chwyt marketingowy? Coraz częściej cukiernie, piekarnie lub lodziarnie zapraszają w swe progi najmłodszych. Żeby na chwilę sami założyli fartuchy i zobaczyli, jak się robi chleb czy ciasto od kuchni. Jak wygląda zaplecze takich warsztatów?
Podobne artykuły
Dlaczego klienci, robiąc zakupy, wybierają markety?Wprowadź świąteczny klimat za pomocą dekoracjiPrezent – pomysł na sprzedażDzieci nie tylko uwielbiają jeść muffinki, słodkie bułki i ptysie. Równie mocno lubią je robić, co udowadnia fenomen takich programów jak Master Chef Junior produkcji TVN! Zabawa w kuchni to świetny pomysł na odciągnięcie przedstawicieli młodego pokolenia od komputera lub smartfona, ale nie do końca prosty w realizacji. Oddanie we władanie kuchni swoim pociechom może skutkować przede wszystkich niekontrolowanym chaosem i trudnym do opanowania bałaganem. Najlepszym rozwiązaniem w tym wypadku byłoby przeniesienie zabawy do miejsca, gdzie rozsypana mąka i rozlany lepki lukier nie stanowią większej przeszkody. Do piekarni lub cukierni! Taka zabawa pod nazwą warsztaty cukiernicze coraz częściej stanowi integralny element oferty. Zapytaliśmy tych, którzy zdecydowali się na taki krok, co jeszcze skłoniło ich do współpracy z dziećmi.
fot. Piekarnia u Brzęczka
Rodzynek z misją
Damian Włodarczyk ma w życiu dwie pasje: kulturystykę i… dekorowanie tortów. Jest jednym z nielicznych mężczyzn wśród dekoratorek, zakochał się w masie cukrowej. Nie tylko w tej dziedzinie jest rodzynkiem. Jest też jedynym dorosłym na warsztatach, które prowadzi, bo są skierowane do dzieci.
Co skłoniło go do organizacji takich zajęć? Pomysł w jego głowie pojawił się dość dawno i był w zasadzie logicznym następstwem tego, co robił do tej pory. – Zamówienia na torty bardzo często są kierowane do najmłodszych, w pewnym momencie pomyślałem więc, aby to oni sami mogli tworzyć słodkości – wyjaśnia Włodarczyk. Dodaje też, że widzi w takiej zabawie prawdziwą misję. – Od dłuższego czasu myślałem o tym, aby zarażać swoim cukierniczym zapałem najmłodsze pokolenia, przekazać im nowinki kulinarne. Cieszę się, że mogę odgrywać rolę nauczyciela. Kto wie, może warsztaty, które prowadzę, pozwolą odkryć u najmłodszych zapał cukierniczy i już w tak młodym wieku będą rozwijać swoje zainteresowania? Być może sprawi to, że zamiast spędzać czas przed TV czy komputerem, powędrują do kuchni pomóc mamie w tworzeniu wypieków. Taki jest właśnie cel moich warsztatów – zarażać swoją pasją – kwituje właściciel Sweet Obsession.
Damian Włodarczyk organizuje warsztaty w salach weselnych, gdzie na dzieci czeka nawet 3-4 godziny zabawy. – Staram się, aby wszystkie potrzebne produkty były przygotowane, atmosfera ciepła i rodzinna, a pociechy miały jak największy wkład w tworzenie wypieków – tłumaczy. W rzeczy samej, według jego instrukcji mogą tworzyć muffinki lub rogaliki maślane. Grupa wiekowa to zazwyczaj 10-latki, które czerpią ogromną satysfakcję z takiej produkcji.
W przerwach między kolejnymi etapami pracy (np. pieczeniem babeczek) jest do dyspozycji animator, który uatrakcyjnia czas najmłodszym. Cóż, dzieci bywają niecierpliwe… Jak sobie radzi z tym prowadzący? – Jeśli chodzi o pracę z dziećmi, jest to dla mnie nowe doświadczenie, jednak na razie zauważam w tym same plusy – podkreśla nasz rozmówca.
Czy jest nim również promocja swojej firmy i usług dekoratorskich? – Czy to dobry element marketingu? Myślę, że tak i liczę na duży sukces. Prowadząc warsztaty, zyskuję młodych klientów dla swojej firmy – mówi Włodarczyk i dodaje: – Jeżeli wspólnie podczas moich warsztatów odkryjemy nowe talenty, które w przyszłości będą znane i rozpoznawane w TV czy gazetach, to będzie dla mnie największa satysfakcja!
Spacer po piekarni
Choć pomysł Damiana Włodarczyka jest dość oryginalny i niszowy, zdaje się, że promocja zawodu cukiernika i piekarza leży dziś na sercu wielu osobom, które starają się zaszczepić miłość do pieczenia od najmłodszych lat. Tak jest w przypadku właścicieli Piekarni i Cukierni u Brzęczka z Pszczyny, którzy dwa lata temu wprowadzili warsztaty cukiernicze i piekarskie dla dzieci przedszkolnych i wczesnoszkolnych. – Nasze zajęcia to głównie lepienie dekoracji z marcepanu, tworzenie własnych pralinek lub dekorowanie ciasteczek – opowiada Tatiana Gronkiewicz. Prócz słodkiej zabawy w ofercie są też warsztaty piekarskie. Te mają na celu pokazanie procesu produkcji chleba na zakwasie oraz spróbowanie własnych sił w ręcznym wyrabianiu bochenków.
W czasie warsztatów dzieci są oprowadzane po piekarni, dowiadują się, na czym polega praca piekarza i cukiernika. – Zależało nam również na tym, aby dzieci zobaczyły, że w naszej piekarni ciasta
i pieczywo wyrabiane są ręcznie przez rzemieślników i aby przekazały tę wiedzę dalej swoim rodzicom. Często bowiem zdarza się, że klienci nie rozumieją procesu produkcyjnego i wydaje im się, że wszystko robią maszyny – wyjaśnia menedżerka piekarni.
Na warsztatach Damiana Włodarczyka dzieci pieką muffinki, dekorują je i bawią się z animatorami
Choć piekarz i cukiernik to tzw. zawody „wymierające”, innego zdania są same dzieci. – Warsztaty cieszą się ogromnym powodzeniem. Ciągle są zapytania o kolejne terminy – cieszy się Tatiana Gronkiewicz i podkreśla: – Staramy się pokazać dzieciom, jak wygląda zawód cukiernika i piekarza, i zachęcić część z nich, aby kształciły się w tym kierunku, gdyż wiadomo, że na rynku pracy brakuje cukierników i piekarzy.
W tym celu firma postanowiła również wydać specjalną książeczkę dla dzieci pt. „Legenda o chlebie”. Pięknie i bogato ilustrowana publikacja w sposób lekki i zabawny opowiada o Tosi, która piekła najlepszy w mieście chleb.
Na podobny krok zdecydowały się siostry Iga i Anna Sarzyńskie, które planują wznowienie książeczki ze słynnym drożdżowym kogutem z Piekarni Sarzyński. Same zresztą od kilku sezonów organizują i osobiście prowadzą warsztaty piernikowe w czasie świąt. – To dobre rozwiązanie na czas zimowy, kiedy mamy mniejszy ruch w lokalu, i na zagospodarowanie nieużywanych przestrzeni. Zaadaptowałyśmy piwnicę naszej cukierni, która świetnie sprawdza się w tym przypadku – dodaje Anna Sarzyńska. Jak podkreślają siostry, warsztaty cieszą się ogromną popularnością, często bywa, że podczas nich bardziej aktywni są dorośli niż dzieci.
Włoska babeczka i słodkie maluchy
Anna Gromala cztery lata temu przeprowadziła się do Włoch. Jako osoba zakochana w gotowaniu, a jeszcze bardziej w pieczeniu nie mogła znaleźć lepszego miejsca do zamieszkania. Wybrała ten kraj ze względu na to, że chciała podszlifować swoje umiejętności w produkcji cukierniczej, biorąc udział w kursach specjalistycznych. Nie mogła się jednak spodziewać, że to ona sama wkrótce stanie w roli nauczyciela... Mimo że od dziesięciu lat pracowała w branży gastronomicznej, zdobywając doświadczenie pod okiem mistrzów cukiernictwa, postanowiła otworzyć firmę, w której uczy i bawi najmłodszych – Kids Bake&Fun. Skąd taka decyzja? Po pierwsze, we wspomnieniach Anny ważne miejsce zajmuje to, kiedy wraz z bratem uwielbiała pichcić w kuchni do tego stopnia, że walczyli o to, kto wyliże miskę. Po drugie, duży wpływ miała jej własna córka Vanessa, z którą mieszka dziś w Mediolanie. Choć Anna prowadzi też warsztaty kuchni włoskiej dla dorosłych (głównie zagranicznych gości, którzy odwiedzają Italię), zdecydowanie woli dzieci! Do tego stopnia, że z pracy z nimi uczyniła motyw przewodni swojej działalności. – Lubię dzieci! One kochają robić wszystko i przy tym dobrze się bawić. Ich pomysły nie mają granic – zachwyca się cukierniczka i wskazuje, że ważny jest też aspekt edukacyjny: – Zabawa w kuchni buduje pewność siebie, rozwija kreatywność, która zwiększa zdolności komunikacyjne. Dzieci zyskują poczucie spełnienia i oczywiście zadowolenie z jedzenia własnych kreacji u boku przyjaciół w relaksacyjnej, domowej atmosferze – przekonuje. Najczęściej warsztaty prowadzone przez Annę są atrakcją urodzinową.
Czy ciągła praca z dziećmi ją nie męczy? – Prowadzenie warsztatów kulinarnych to duże wyzwanie, muszę połączyć kompetencje zawodowe z umiejętnościami pedagogicznymi. Wszystko zależy od wieku i liczby uczestników – wyjaśnia i dodaje: – Jeśli grupa jest spora, a dzieci małe, zarządzanie jest dość trudne. Młodsze dzieci nie lubią czekać, za to każdy maluch chce mieć maksimum uwagi dla siebie. Najlepiej pracuje mi się z grupą w przedziale wiekowym 7-11 lat. Takie dzieci potrafią już być bardzo zdyscyplinowane i skoncentrowane na pracy. Zajęcia trwają ok. 2 godzin, podczas których nie tylko uczy dzieci, jak upiec ciastko lub pizzę, ale również umiejętności praktycznych, tj. planowania, podejmowanie decyzji, rozwiązywania problemów, pracy zespołowej i… sprzątania po sobie! A to – jak się zdaje – jeszcze cenniejsza i rzadsza umiejętność niż pieczenie i ozdabianie muffinek.
Morał z zabawy
Zabieganym dorosłym brakuje dziś czasu na gotowanie domowych obiadów, a tym bardziej na popołudniowe pichcenie
z dziećmi. Nie mają na to czasu i cierpliwości, bo sprzątanie po takiej zabawie może trwać dłużej niż samo pieczenie ciasta. Organizacja warsztatów dla dzieci to zatem dobry pomysł dla tych, którzy nie boją się twórczego chaosu. Pomysł nie tylko na spędzenie czasu wolnego, ale też na przywrócenie zasadniczej wiedzy i szacunku do robienia jedzenia. A to podstawa do kreowania przyszłych cukierników i piekarzy.
Aurora Czekoladowa