...

Szanowny Użytkowniku

25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Poniżej znajdują się informacje dotyczące przetwarzania danych osobowych w Portalu MistrzBranzy.pl

  1. Administratorem Danych jest „Grupa 69” s.c. z siedzibą w Katowicach, ul. Klimczoka 9, 40-857 Katowice
  2. W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Administratorem pod adresem e-mail: dane@mistrzbranzy.pl
  3. Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
  4. Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
  5. Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
  6. Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
  7. Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
  8. Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
  9. Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
  10. Administrator informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.

Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności.

dodano , Redakcja AU

Panie przodem - integracja kobiet branży kulinarnej

9 kobiet. 1 kuchnia. Gdzieś daleko ukryta pośród beskidzkich gór. Co z tego może wyniknąć? Same dobro! Truflowe risotto, oryginalne tiramisu, włoskie wina i… niezwykła integracja, która przypomniała tym, które na co dzień obsługują innych, że to one raz na jakiś czas same powinny się poczuć jak goście wykwintnej restauracji.

Gdzieś w głębi Beskidów, z dala od zgiełku i napiętego grafiku restauracyjnych sal, dziewięć kobiet z branży gastronomicznej spotkało się w jednej kuchni. Bez pośpiechu, bez rezerwacji, bez klientów. Za to z czasem, przestrzenią i misją – by odnaleźć na nowo radość z gotowania, dzielenia się i bycia razem. Tak narodził się projekt „Panie Przodem” – kulinarna inicjatywa, która ma szansę zainspirować całą branżę.

– Sama nazwa Panie Przodem powstała już wcześniej, ale ten konkretny format zrodził się z potrzeby – mówi Marzena Czarnota, pomysłodawczyni wydarzenia. – W gastronomii pracuje mnóstwo kobiet. Niesamowicie ciężko. A często nie mają okazji naprawdę czerpać z tego przyjemności.

Pomysł zmaterializował się po inspirującym wyjeździe Marzeny do włoskiego Piemontu, gdzie lokalne kobiety dzieliły się kulinarnymi tradycjami i tworzyły przestrzeń dla wspólnoty. – Pomyślałam: dlaczego nie u nas? Dlaczego nie zaprosić kobiet, które nie tylko gotują, ale są ekspertkami, obserwatorkami, pasjonatkami kuchni – i pozwolić im być razem?

 


Serca w kuchni, nogi w kapciach

W ten sposób do projektu dołączyło dziewięć kobiet. Wszystkie w jakiś sposób związane z światem gastronomii, ale jednak o różnych specjalizacjach. Ale też temepramentach i talentach. Restauratorki, florystka, fotografka kulinarna, dziennikarka branżowa, konsultantka, a nawet historyczka sztuki. Wszystkie spotkały się w jednym, szczególnym miejscu – w Apartamentach 404 w Soblówce, w totalnej głuszy, gdzie najbliższy sklep jest 15 kilometrów dalej.

– Chciałyśmy poczuć się swojsko, bez napięcia. Szpilki i uniformy zamieniłyśmy na dresy i kapcie – śmieje się Marzena. – Ale najważniejsza była kuchnia. To tam wszystko się działo. Postawiłyśmy na kuchnię włoską, ale w naszym wykonaniu – wszystko robiłyśmy od podstaw.

Od ręcznie robionego makaronu po truflowe risotto, od własnoręcznych deserów po rzemieślnicze pieczywo – każda z uczestniczek wniosła do wspólnego stołu coś swojego. Eksperckość spotkała się z czułością. Dekoracje? Róże angielskie. Wino? Z wyselekcjonowanych winnic. Symboliczna kulminacja? Jedna wielka kanapka, którą przygotował Marcin Czubak – i która, dosłownie, wykarmiła dziewięć kobiet.

– Wszystko było dopieszczone. Każdy szczegół. A jednocześnie wszystko działo się naturalnie. Nikt nikomu nie wydawał poleceń. Wszystko płynęło – wspomina.

 


Duchowe risotto i śnieg w maju

Wyjazd miał nie tylko kulinarny, ale i duchowy wymiar. Wędrówki po górach, rozmowy o twórczości Michała Anioła, zmiana pogody z wiosennej na zimową – wszystko to dopełniało wrażenia, jakby czas na moment zwolnił.

– To była uczta zmysłowa, ale i duchowa – mówi Marzena. – Chciałyśmy też pokazać same sobie, że zasługujemy na coś więcej niż codzienny kierat. Na piękne jedzenie, wyjątkowe produkty, świętowanie. To nie snobizm – to docenienie samej siebie i pracy, którą wkładamy przez lata. Używałyśmy produktów premium, m.in. włoskiej marki North Coast, nie dlatego, że są drogie, modne. Ale dlatego, że są oryginalne i najlepszej jakości. W ten zaś spoób pokazać sobie, że zaśługujemy na to, co najlepsze. 

Winnym szlakiem

Po sukcesie pierwszego spotkania, już planowana jest kolejna odsłona projektu „Panie Przodem”. Tym razem celem są podkarpackie winnice. – To moja pasja, miłość i praca. Chcemy czerpać z regionu, dziedzictwa, przyrody. Ale też dzielić się z tymi, którzy nas goszczą – wspólną kolacją, biesiadą, rozmową – opowiada Marzena. – Właściciele Soblówki też usiedli z nami do stołu. To było ważne.

 


Kobieca siła, która inspiruje

Projekt „Panie Przodem” to coś więcej niż tylko kulinarny wyjazd. To żywa, czuła sieć wsparcia, która może dać nową energię kobietom wypalonym codziennością w kuchni, biznesie i presji sukcesu.

– Chcemy, by ten projekt inspirował. By kobiety wiedziały, że mogą się spotkać, wymienić doświadczeniem, wsparciem. I po prostu być ze sobą. Taki babski czas i rozmowy – o życiu, planach, marzeniach – podsumowuje Marzena.



Ola Oslislo, recenzentka kulinarna i autorka bloga Ostryga 


To, co mnie zaskoczyło, to fakt, jak bardzo kobiety z branży gastro potrzebują urlopu i resetu – taki wyjazd to z jednej strony przemyślana „ucieczka” i pretekst, by zostawić biznes choć na 24 godziny. Tylko dzięki takiej formule oglądałam, jak idealne szefowe z godziny na godzinę odbierają coraz rzadziej telefon służbowy i mogą choć na chwile zapomnieć o serwisie, zaopatrzeniu, zarządzaniu, delegowaniu zadań… Reszta układa się sama – bez konferencyjnej agendy – w szczerych rozmowach. Do prawdziwego networkingu nie trzeba wymiany wizytówek tylko czasu. A my miałyśmy czas i na rozmowy biznesowe i życiowe. Do tego każda z nas miała inną perspektywę. Takie spotkanie jest na równi cenne, jak zajęcia na uczelni, panel na kongresie czy konferencja. Forma inna – i tym samym doświadczenie nawet przyjemniejsze! 



Beata Tucholska, restauratorka, właścicielka restauracji Collina 

Organizatorką tego wyjątkowego wydarzenia była Marzena Czarnota – osoba fascynująca pod każdym względem. W każdy jej projekt można wejść w ciemno, mając pewność, że będzie to coś wartościowego, dopracowanego i głęboko przemyślanego. Jednak to spotkanie miało w sobie coś naprawdę szczególnego.

Marzena potrafi zgromadzić wokół siebie niezwykłe kobiety – ciekawe, autentyczne, z jednej strony podobne, a z drugiej tak różnorodne, że ta mieszanka staje się ogromną wartością. To był nie tylko wspaniały odpoczynek, ale też cenna wymiana doświadczeń. Spotkały się tam kobiety, które są filarami swoich firm – prowadzą je z sercem, z pasją i ogromnym zaangażowaniem od lat.

Nie było tam miejsca na sztuczność. Wszystko działo się naturalnie, z lekkością. Choć większość z nas spotkała się po raz pierwszy, bardzo szybko poczułyśmy wyjątkową więź. Mimo że istniała ramowa agenda spotkania, nie trzeba było ustalać, kto co robi – wszystko działo się intuicyjnie. Różne temperamenty, a pełne zrozumienie. Spontaniczny podział ról okazał się trafiony – każda z nas robiła to, co lubi i potrafi najlepiej. Ja na przykład zajęłam się dekoracją – kwiaty, świece, obrusy, oprawa stołu. Wszystko po to, by stworzyć odpowiedni klimat.

To spotkanie bardzo dobitnie pokazało, jak potrzebna jest taka forma integracji – bliskość, bycie z innymi kobietami z branży. Bo paradoksalnie, choć na co dzień robimy tak wiele dla innych, często zapominamy o sobie nawzajem. I o sobie samej. A ten czas przy wspólnym stole – pełen rozmów, śmiechu, czułości – pozwolił nam na nowo to odkryć.

 


 

zdjęcia: Katarzyna Anders, Fotokulinarnie 

Bieżące wydanie czasopisma

Chleb z automatu, karmel we krwi, chałka z TikToka, tort jak mit, tarty z duszą, kawiarnia w Spodku i zakupy jednym kliknięciem...

  • Wykup prenumeratę
  • Wspieraj twórczość

  • Zobacz więcej
    Bieżący numer

    Polecamy przeczytać

    Aktualny numer Mistrza Branży, zobacz online lub pobierz PDF >>

    Mistrz Branży

    Maszyny i urządzenia do produkcji