Na początku było słowo. I zdjęcie. Apetyczne ciasto z polewą czekoladową. Chwilę potem była rzesza czytelników, naśladowców i tak zwany fejm. Blogerzy kulinarni dobrze znają to uczucie. Ich dzienniki stanowią ponad 20% wszystkich blogów (czyli najliczniejszą grupę wśród wszystkich blogów).
Podobne artykuły
Ten raport nie pozostawia złudzeń. Recenzje w sieci ważniejsze niż reklamaMonitoring social media od kuchni. Zastosowanie narzędzi social listeningE-administracja: Podpis z certyfikatem czy Profil Zaufany?Największe sukcesy odnoszą zaś ci, którzy uznawani są za mistrzów słodkich wypieków. Ilu z nich jest profesjonalistami i czy stanowią konkurencję dla cukierników?
Jak podaje raport magazynu „Brief” (2014), najczęściej czytanymi blogami w Polsce są te o urodzie, lifestyle’u i kulinarne (37% procent kobiet i 20% mężczyzn. Tych ostatnich jest ponad 2500, a swój boom przeżywały po roku 2009, czyli po premierze filmu Julie & Julia, który opowiadała autentyczną historię słynnej amerykańskiej blogerki Julii Powell. Nie do końca znana jest liczba samych blogów cukierniczych, nie mniej jednak również one doczekały się samodzielnych aplikacji mobilnych – „Moje Wypieki” oraz „Moje Ciasto”. Jest ich tak wiele, że znajdziemy zarówno bardziej, jak i mniej atrakcyjne.
Bez względu na reprezentowany przez nie poziom trudno przejść obojętnie wobec tak potężnego zjawiska. Co ciekawe, wśród tych blogów zdecydowanie największą popularnością cieszą się te z przepisami na słodkości. To właśnie do jednego z takich blogów należy rekord zgromadzenia największej liczby unikalnych użytkowników, aż 100 000 w ciągu miesiąca (Wirtualnemedia.pl). Taki pierwszy milion cieszy równie mocno, jak ten w złotówkach. Tym bardziej, że liczba użytkowników na blogu przekłada się również na prawdziwą walutę...
Od blogera do cukiernika
Zdecydowana większość blogerów prowadzi jednak swoje blogi nie dla pieniędzy. To pasjonaci albo raczej – pasjonatki. Nie bez powodu ważne jest tu podkreślenie płci – aż 85% blogerów to kobiety, a wśród tych piszących o jedzeniu liczba ta bliska jest niemal 100% („Brief”). Założyły blogi jako wirtualne zeszyty z przepisami. Pieką ciasta dla rodziny, znajomych albo po prostu dla przyjemności. – Ogromną przyjemność sprawia mi fakt, że ludzie korzystają z moich przepisów i że wracają po kolejne. Blog i pieczenie są moją odskocznią od codzienności – mówi Ania, autorka poczytnego bloga „Świat Wypieków”. Zapytana o to, czy uważa siebie za kogoś w rodzaju profesjonalnej pani cukiernik, odpowiada przecząco. Tak jak wszystkie pytane przeze mnie blogujące osoby.
Blog może jednak stać się motywacją do tego, by pasję rozwijać i przekuć w coś większego. Tak było w przypadku Weroniki Burszty z Wrocławia i jej bloga „Dream About Muffins” (www.dream-about-muffins.blogspot.com). Rozpoczęła jego pisanie w wieku zaledwie 14 lat. Kilka lat później jej niezwykle oryginalne i dopracowane wypieki zostały zauważone dzięki zamieszczeniu ich w Internecie. I tak oto otrzymała pracę na stanowisku cukierniczym w prestiżowej restauracji La Folie, mimo że nie ukończyła szkoły gastronomicznej. Obecnie piecze i robi słodkości na wesela i przyjęcia urodzinowe. O roli bloga w swoim osiągnięciu mówi tak: – Blog jest jak żywe CV. Stanowi potwierdzenie tego, co deklarujesz. Ktoś, kto zastanawia się, czy przyjąć mnie do pracy, może zerknąć na to, jak na moje kulinarne portfolio.
To, że prowadzenie bloga bywa pomocne w zdobyciu pracy, widzi również inna młoda blogerka – Ania Liniewska z bloga „Raz, a dobrze” (www.razadobrze.blogspot.com). – Zaczęło się od tego, że wyjechałam za granicę i nie mogłam znaleźć pracy. Siedziałam w domu i nudziłam się jak mops, aż w końcu odkryłam kulinarną blogosferę. Zaczęłam piec ciasta, co wcześniej zdarzało mi się sporadycznie – i to tylko przy pomocy gotowców. Tak mi się to wszystko spodobało, że też postanowiłam mieć swoje miejsce w sieci – wspomina początki swojej blogowej kariery. Obecnie właśnie kończy pierwszy etap szkoły gastronomicznej i ma nadzieję na znalezienie ciekawych praktyk w branży. Sytuacja jest dla niej o tyle łaskawa, że tam, gdzie się uczy, czyli w Danii, ktoś, kto prowadzi bloga, ma większe szanse w branży. Trudno się dziwić – to potwierdzenie czyjegoś talentu oraz zapału do pracy. Taka osoba może mieć po prostu łatwiej w przyszłości.
Na to samo liczy również autor niezwykle apetycznego bloga „Kraina Sosny” (www.krainasosny.pl), Marcin Sosnowski. Ten rodzynek wśród blogujących pań chce otworzyć własną cukiernię i mocno wierzy, że blog mu w tym pomoże. Jak? – Wątpię, że pewnego dnia, za pośrednictwem bloga, zgłosi się do mnie bezinteresowny sponsor, który zapragnie ufundować mi lokal, który będę mógł przeznaczyć na własną cukiernię. Wiem jednak, że dzięki prowadzeniu „Krainy Sosny” cały czas zbliżam się małymi krokami do osiągnięcia swojego celu. Prowadzenie bloga pozwala mi na nawiązanie kontaktów i znajomości z ludźmi, którzy mają taką samą pasję jak ja, a także zbieranie doświadczenia u boku najlepszych cukierników w kraju. Dostaję oferty współpracy i zaproszenia na warsztaty kulinarne, co również jest kolejnym krokiem do rozwoju i – pośrednio – do zyskania możliwości założenia własnego biznesu. Chociaż droga jeszcze daleka – mówi.
Najsłodsze strony Internetu
Nie każdy bloger ma ambicje wyjść ze swoją działalnością na zewnątrz. Każdy jednak ma apetyt na sukces. Taki, jaki osiągnęły blogi: „White Plate”, „Moje Wypieki” i „Kwestia Smaku”. Te tytuły znane są dobrze nie tylko w samej blogosferze. Codziennie z przepisów zamieszczonych na tych blogach na ciasta, torty i desery korzystają setki tysięcy(!) internautów. Jaki jest przepis na sukces? Po pierwsze – były... pierwsze! Blog „Moje Wypieki” działa od 2008 roku, „Kwestia Smaku” powstał rok później. Unikalność i szybkość działania w sieci są gwarancją dotarcia do jak największej liczby odbiorców. To jednak nie wystarczy, by przez cały czas utrzymać się na topie. Wszystkie autorki wspomnianych blogów inwestują w ich rozwój – poprawiają szablony, podążają za trendami kulinarnymi, tworzą lepsze zdjęcia.
Strona wizualna jest ogromnie ważnym elementem działalności, gdyż to właśnie apetyczne zdjęcie ma szansę zachęcić do skorzystania z przepisu. Co więcej, wymienione blogi pozyskują też zainteresowanie mediów. Dorota Świątkowska – autorka bloga „Moje Wypieki” – Eliza Mórawska z „White Plate” oraz Joanna (nie podaje swojego nazwiska do opinii publicznej) z „Kwestii Smaku” stworzyły wiarygodne i znane marki za sprawą pokazywania się w mediach, prestiżowych miesięcznikach kulinarnych i lifestyle’owych, a także telewizji śniadaniowej. Każda z nich doczekała się co najmniej jednej publikacji z zbiorem swoich autorskich przepisów. Na co dzień często prowadzą warsztaty kulinarne i zajmują się prowadzeniem działalności blogowej. Mogą sobie na to pozwolić. Luksus? Raczej ciężka praca. Jakość i autentyczność to pojęcia, które wymagają stałego poświęcania czasu i energii. Dla nich prowadzenie bloga to nie tylko rozrywka, ale wręcz praca, przy której zaangażowane są również inne osoby. Przynosi jednak realny zysk – dobry zarobek (jak podaje serwis Onet.pl – do 100 tys. złotych, m.in. dzięki współpracom reklamowym) oraz popularność.
Wybrane blogi ze słodkościami |
Od cukiernika do blogera
Czy profesjonalni cukiernicy powinni być zazdrośni o ten sukces? Na co dzień wykonują nie mniej pracy, wkładając w to również nie mniej pasji. Rzeczywiście od czasu do czasu słyszy się o czymś w rodzaju konfliktu między blogerami a profesjonalnymi cukiernikami. Ci pierwsi często są oskarżani o to, że roszczą sobie prawo do bycia specjalistami, choć ich wiedzy i praktyce daleko do zdolności tych ostatnich. Okazuje się jednak, że nawet najbardziej profesjonalne blogerki nie pretendują do nazywania siebie „cukierniczkami”. Przede wszystkim nie prowadzą swojej działalności a prezentowane słodkości nie są na sprzedaż. Olga Kruszewska, autorka bloga „Waniliowa Chmurka” (www.waniliowachmurka.blogspot.com), choć spędza nad jednym wpisem nawet 13 godzin i współpracuje z luksusowym magazynem „KUKBUK”, nazywa siebie raczej dziennikarką, a w pieczeniu ciast najbardziej lubi... je fotografować!
Od rywalizacji blogerzy wolą współpracę. Mają apetyt na wiedzę i chętnie uczestniczą w warsztatach, podczas których podpatrują mistrzów przy pracy i nawiązują kontakty. Weronika Burszta korzysta z tych kontaktów, radząc się, m.in. znanego cukiernika Piotra Chylareckiego, przy opracowywaniu nowych receptur. Może i ci drudzy powinni czasem zasięgnąć porady, jak założyć bloga?
Są tacy, którzy już go prowadzą! Dla Teresy Trzaskalik prowadzącej blog „Inspiracje Cukiernicze” (inspiracje-cukiernicze.blogspot.com/) jest on swego rodzaju „galerią”, w której kompletuje wszystkie swoje dzieła z cukru. To dobry pomysł dla kogoś, kto tworzy w materiale tak kruchym jak karmel. Podobnie działa to u Karoliny Ciesielskiej i jej bloga „Lukrowe Fantazje” (lukrowe-fantazje.pl), na którym od pięciu lat prezentuje barwną galerię niezwykłych tortów dekorowanych figurkami z masy cukrowej. Z tą różnicą, że w jej przypadku blog funkcjonuje również jako jej strona internetowa, na której zamieszcza dane kontaktowe, ciekawe linki i swoją ofertę. – To takie drzwi na świat. Dzięki blogowi mogłam "wyjść" z kuchni i pokazać się światu. Nie wyobrażam sobie prowadzenia biznesu bez prowadzenia bloga – stwierdza i dodaje, że w dobie Internetu większość nowych klientów wyszukuje jej usługi właśnie przez to narzędzie.
Słodkie inspiracje
Większość cukierników nie znajdzie jednak czasu na blogowanie. Mimo wszystko może są też inne rzeczy, których cukiernik może nauczyć się od blogera? Tak! Przede wszystkim – sztuki autopromocji. Bloger nie tylko robi coś wartościowego, stara się również zwrócić na to uwagę – czasem mniej lub bardziej intensywnie. Ile nazwisk cukierników wymieni przeciętny zjadacz ciastek? Niewielu. Znacznie łatwiej jednak kojarzy nazwy znanych blogów, z których korzysta, gdy chce upiec coś słodkiego.
Po drugie – cukiernicy mogą inspirować się pasją i kreatywnością blogerów. Wśród tysiąca blogów pełnych słodkich muffinek, serników, szarlotek i makowców trudno się wyróżnić. By przyciągnąć do siebie czytelników, trzeba wykazać się wielką inwencją twórczą i pokazać, czego jeszcze nikt inny nie robił. Wędzony kokos, brownie z winem lub bazyliowy creme brulée – oto tylko niektóre z propozycji, które można znaleźć na blogach!
W końcu cukiernicy mogą podpatrywać u blogerów nawiązywanie kontaktu z „klientem”, czyli w tym wypadku – z czytelnikiem. Pod każdym wpisem może on dodać swój komentarz – napisać kilka słów od siebie, zadać pytanie lub nawet zamieścić zdjęcie. Ponadto wielu blogerów zaprasza czytelników do kontaktu bezpośredniego poprzez użycie formularza kontaktowego.
Tak rodzi się coś w rodzaju blogowej przyjaźni, która polega na wzajemnym doradzaniu, wymianie uwag, a często również na spotkaniach poza Internetem. Oczywiście przy dobrym cieście! Kontakt ten jest o tyle łatwiejszy, gdy bloger – prócz przepisu – zamieszcza na blogu krótkie notki o swoim życiu osobistym. – Bardzo lubię pisać, więc jest to połączenie moich dwóch pasji – mówi Ania Liniewska, która pisze nie tylko o tym, co jej się udaje, ale również o zakalcach. Tym sposobem jednak czytelnik zaczyna inaczej spoglądać na prezentowane przez nią na blogu ciasto. Nie widzi porażki, ani też apetycznego tortu, ale czyjąś pasję i pracę – poznaje świat cukiernictwa od kuchni. Tymczasem nigdy nie poznamy, kto stoi za wypiekami pochodzącymi z większości cukierni. Chyba, że cukiernicy zaczną zaznajamiać blogerów z nowinkami ze świata cukierniczego, a ci drudzy odwdzięczą im się i pokażą je na swoim blogu. Taka współpraca powinna przynieść bardzo słodkie owoce obu stronom. I przede wszystkim samemu cukiernictwu.
Aurora Czekoladowa