Cieszyński sanepid znalazł w szkolnych sklepikach słodycze, które mogą działać na dzieci jak dopalacze. Są sprzedawane legalnie - podała wyborcza.biz.
O słodyczach z Chin i Tajlandii, które są barwione substancjami mogącymi powodować nadpobudliwość, jako pierwszy poinformowany został sanepid w Radomiu. To właśnie w tym mieście w połowie października uczniowie jednej z podstawówek zaczęli dziwnie się zachowywać po zjedzeniu lizaków i oranżady w proszku.
Po tym wydarzeniu powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne rozpoczęły kontrole sklepików szkolnych w całej Polsce. Już po kilku dniach słodycze z niezdrowymi barwnikami znaleziono m.in. w Lublinie i Cieszynie.
Barwniki te nie zostały wymienione w ustawowej tabeli substancji zakazanych.