Substancje żelujące i zagęszczające w deserach na lato.
W dobie trendów na wszelkiego rodzaju diety oparte na roślinach, ale też wzmożonej migracji lud-ności i związanego z tym wykluczenia ze względów religijno-kulturowych pewnych produktów mięsnych, warto poznać inne substancje żelujące. Jednak jedno trzeba zaznaczyć na samym początku – żadna inna substancja nie będzie idealnym zamiennikiem żelatyny, ponieważ każda ma inne cechy i właściwości. Trzeba zatem je poznać, popracować z nimi, by wyczuć, czym się charakteryzują. Zanim zdecydujemy się na tę przygodę, zacznijmy od żelatyny. Okazuje się bowiem, że choć wszyscy jej używamy, nadal nie wszystko o niej wiemy.
Jedyna taka – żelatyna
Żelatyna to białko odzwierzęce, które pochodzi z tzw. odpadów, w których znajduje się dużo kolagenu. Są to zwykle uszy, ogony czy skóra. Od dziesięcioleci jest najpowszechniej używaną substancją żelującą w cukiernictwie. A jednak niewiele osób wie, że obok popularnej żelatyny wieprzowej mamy też wołową, a nawet rybią. W moim odczuciu nie ma większej różnicy w działaniu żelatyny pochodzenia rybiego czy zwierzęcego, jeśli trzymamy się jednostki bloom określającej moc wiązania wody. Trzeba jednak pamiętać, że ma ona swój charakterystyczny posmak, zwłaszcza ta wołowa, który określiłbym jako umami. Żelatyna ma przede wszystkim bardzo rozbudowaną charakterystykę: jest elastyczna i klarowna, a do tego tania. I niezwykle wszechstronna. Używa się ją do żeli, galaretek, pian i pianek. Nawet wina klaruje się żelatyną (dlatego istnieją wina z etykietę „wegańskie”)! Ma różne formy: sypką (w proszku) czy też w płatkach (szybko rozpuszczalna). Tworzy trwałe żele i dość dobrze utrzymuje wodę. Używając profesjonalnej żelatyny, która na etykiecie jest opisana jako bloom, możemy dobrać ją do konkretnych potrzeb. Dla przypomnienia – im większy bloom (np. 200) tym mocniejsza jest żelatyna. Jeżeli patrzymy na walory jakościowe, warto wybierać żelatynę w listkach, gdyż ta jest bardziej oczyszczona. To niby oczywiste, a jednak jako szkoleniowiec przekonuję się, że wiele osób nie potrafi właściwie obchodzić się z tą substancją. Dlatego niemal każde szkolenie zaczynam od wstępu dotyczącego podstaw pracy z żelatyną. Prezentuję najważniejsze fakty na jej temat. Nie zagłębiam się aż tak w chemię, bo dla cukiernika nie jest to wiedza niezbędna. Opowiadam i pokazuję, jak powinno się ją uwadniać, jak długo, w jakiej temperaturze. Zawsze wykonuję doświadczenie uświadamiające, że małe rzeczy mają znaczenie – żelatynę zazwyczaj rozpuszczamy w zimnej wodzie z kranu. Bywa jednak tak, że po zmierzeniu jej temperatury okazuje się, że ma aż 17oC! Tymczasem temperatura zimnej wody powinna wynosić od 1do 4oC. Musimy zatem taką wodę schłodzić w zamrażarce, szokówce lub dodać do niej kostki lodu. To robi różnicę, trzeba być dokładnym. Ze względu na unikatowe właściwości żelatyny nie jest możliwe, by zastąpić ją jednym składnikiem pochodzenia roślinnego. Zatem jeśli chcemy uzyskać podobne właściwości, musimy nastawić się na użycie mieszanki różnych substancji żelujących.
Popularne substancje żelujące
• Żelatyna – najpopularniejsza, najbardziej rozpowszechniona i uniwersalna; białko pochodzenia zwierzęcego. Roztworu z żelatyną nie należy gotować, osłabia to jej właściwości żelujące.
• Agar (agar agar) – „karierę” zaczął robić kilka lat temu, jako wegański odpowiednik żelatyny, naturalna żelująca substancja roślinna. Pozyskiwany jest z alg (krasnorostów), całkowicie bezwonny i bez smaku. Zawiera sporo błonnika. W przeciwieństwie do żelatyny po zastygnięciu może być podgrzewany do więcej niż 85°C, wraca wówczas do płynnej postaci. Nie wymaga chłodzenia, aby deser uzyskał pożądaną konsystencję (tężeje, gdy płyn osiąga 30-40°C). Gotowanie nie wpływa negatywnie na jego właściwości.
• Pektyny – błonnik rozpuszczalny w wodzie, występujący w skórkach owoców. Pektyny stanowią naturalny środek zagęszczający i żelujący. Znajdują zastosowanie m.in. w glazurach i galaretkach. Ich zawartość w owocach jest różna, zatem mają różną moc. W zależności od zastosowań używa się pektyn wysokometylowanych (HM) lub niskometylowanych (LM). Dostępna jest też pektyna syntetyczna: amidowana.
• Skrobia (np. ziemniaczana) – naturalny roślinny zagęstnik stosowany m.in. w kremach cukierniczych czy frużelinach. W przemyśle spożywczym dominuje skrobia modyfikowana, czyli naturalna, poddana obróbce mającej na celu poprawę jej właściwości.
• Karob (mączka chleba świętojańskiego) – zagęstnik i stabilizator popularny w przemyśle cukierniczym, wykorzystywany również jako alternatywa dla kakao czy naturalny barwnik. Bogaty w witaminy, minerały, błonnik i białko.
• Karagen – zagęstnik pozyskiwany z czerwonych wodorostów (tzw. mchu irlandzkiego); nazywany wegańską żelatyną. Używa się go nie tylko w cukiernictwie, ale różnych gałęziach przemysłu spożywczego.
• Tapioka – ma neutralny smak i właściwości żelujące, zagęszczające. To substancja skrobiowa pozyskiwana z bulw południowoamerykańskiej rośliny – manioku. Jest bogata w witaminy i minerały, hipoalergiczna.
• Guma guar – naturalna roślinna substancja pozyskiwana z rośliny strączkowej Cyamopsis tetragonoloba (nazwa zwyczajowa: guar), rosnącej w Indiach i Pakistanie. Jej właściwości żelujące są różne w zależności od tego, w jakim otoczeniu chemicznym się znajduje. Badania wykazały, że może mieć pozytywny wpływ na zdrowie (np. obniżać poziom cholesterolu i glukozy).
• Guma arabska (akacjowa) – naturalna żywica pochodząca z afrykańskich odmian akacji. Podobnie jak guma guar jest substancją naturalną, bezpiecznym dodatkiem do żywności, a także prebiotykiem działającym pozytywnie na organizm. Ma sporo zastosowań w cukiernictwie i szeroko pojętym przetwórstwie.
• Guma ksantanowa – popularna w przemyśle spożywczym sztuczna substancja zagęszczająca; ma podobnie właściwości co gumy naturalne, jednak pozyskuje się ją na drodze fermentacji węglowodanów przez bakterie.
Jeśli nie żelatyna, to co?
Jest wiele firm produkujących roślinne mieszanki żelujące, które dają efekt podobny do tego, co uzyskujemy dzięki żelatynie. Osobiście używam produktów firmy SOSA. Zazwyczaj na etykiecie opisane są ich dozo wanie i sposób użycia, bo substancje te nie działają tak samo jak żelatyna. Jeśli robimy, przykładowo, panna cottę na żelatynie, to nie ma takiej możliwości, by użyć jednej substancji żelującej jako ekwiwalentu, by uzyskać taką samą strukturę. Muszą to być przynajmniej dwie różne substancje, zwykle jest ich więcej. Dość popularny w Polsce jest agar, ale daje on efekt twardej galaretki. Do tego kruchej i mało elastycznej, więc gdybyśmy dodali go do naszej panna cotty, ten deser nie miałby nic wspólnego z oryginałem. Pa-miętajmy też, że inne substancje będziemy stosować do deserów na zimno, a inne do tych pieczonych; co innego zastosujemy, gdy chcemy uzyskać cienką galaretkę, a co innego jeśli warstwa ma być grubsza. Jedzenie kilkucentymetrowej grubości galaretki, która jest zbita i twarda, ma niewiele wspólnego z przyjemnością.
Agar stał się tak popularny, bo ma ewidentne zalety. Jest przede wszystkim bezpieczny pod wieloma względami. Dodając go do mieszanki płynu i cukrów, mamy pewność, że całość stężeje już po spadku temperatury do 60oC. Poza tym utrzymuje konsystencję deseru, nawet gdy jest bardzo ciepło, więc daje komfort, że galaretka będzie bardzo stabilna nawet w upalny dzień. I dlatego sprawdzi się w deserach na lato.
Co potrafią roślinne substancje żelujące?
Trzeba jasno powiedzieć, że żaden z zamienników nie separuje wody tak dobrze jak żelatyna. W jej przypadku mamy pewność, że nie będzie się tworzył odciek. Substancje roślinne nie mają takich właściwości, ale za to mogą być przydatne w wielu innych czynnościach. Choćby gdy nie chcemy zrobić galaretki, ale po prostu coś zagęścić, np. zrobić pianę z sosu. Wystarczy wówczas dodać lecytyny sojowej czy słonecznikowej, która jest doskonałym emulgatorem. Dobrymi emulgatorami są też karageniany, powszechnie dodawane do napojów roślinnych, opatrzonych hasłem „barista”, dzięki temu dodatkowi lepiej się spieniają. Są też galaretki, w które możesz zawijać produkt, tak zwane „elastic”. To proszek będący mieszaniną kilku gum, które się uzupełniają, dając efekt twardej, ale zarazem elastycznej warstwy. Galaretka nie pęka, kiedy z nią pracujemy, tworząc różne formy. Guma gellan działa podobnie jak agar. Też dodaje się ją podczas gotowania. Wylewasz ją potem do rantu, szybko twardnieje. Jak raz stwardnieje, to jest to już proces nieodwracalny. Można z niej wycinać różne elementy, wlewać kolejne warstwy i dalej przetwarzać. Taka galaretka jest termostabilna. Można ją zatem włożyć do brownie, ciasta ucieranego, travel cake i upiec. Tego typu galaretkę możesz zrobić też na pektynach (jak Michał Iwaniuk podczas finału World Chocolate Masters), ale wtedy musi być stosunkowo cienka. Dzięki mieszance różnych gum możemy też otrzymać bardzo elastyczne galaretki, które możemy zawijać lub formować w najróżniejsze kształty.
Wegetariańskie, a zwłaszcza wegańskie cukiernictwo jest tak trudne dlatego, że odrzucając żelatynę, musimy się dużo bardziej starać, bo oznacza to zmianę całej receptury. Dodając gumy, musimy mieć na uwadze wszystkie jej cechy. Będziemy musieli wspomagać się dodatkowymi tłuszczami. Trzeba też bardzo uważać na gramaturę dodawanych substancji, często dozowane są w bardzo małych porcjach rzędu 0,30 grama. Dlatego dużo bardziej narażeni jesteśmy na pomyłki, na porażki i niewypały, bo łatwo o niedociągnięcia albo przedobrzenie. Często są to różnice kilku dziesiątych procent. Trzeba zachować wręcz aptekarską dokładność. Używając gum czy agaru, ważę je na wadze jubilerskiej, bo te drobne różnice mają ogromne znaczenie. Kiedy coś nie wyjdzie, często poszukujemy błędu w recepturze, a finalnie okazuje się, że prawdopodobnie nie byliśmy dokładni podczas dozowania albo źle przygotowaliśmy produkt.
Maciej Rosinski, Opracowała Natalia Aurora Ignacek