Co by było, gdyby Antoniemu Kazimierzowi Bliklemu zabrakło pasji do sztuki cukierniczej? Można wysnuć graniczące z pewnością przypuszczenie, że nie byłoby dziś jednej z najznakomitszych i najstarszych firm rodzinnych w Polsce.
Na szczęście pan Antoni sztukę tę kochał całym sobą, czego efektem jest Cukiernia Blikle, która od 144 lat działa na polskim rynku. A wszystko zaczęło się na warszawskim Nowym Świecie...
Artykuł pochodzi z majowego wydania magazynu Mistrz Branży
Zamów numery archiwalne w wersji PDF: prenumerata@MistrzBranzy.pl |
To właśnie tam w 1869 r. powstała pierwsza cukiernia Bliklego (z pracownią na zapleczu). W latach 20. XX w. była ona modnym i chętnie odwiedzanym przez artystów lokalem. Ten stan rzeczy zmieniło dopiero powstanie warszawskie, w czasie którego siedziba firmy została całkowicie spalona i zburzona. Po II wojnie światowej Blikle kontynuował działalność, spotęgowawszy ją po przemianach ustrojowych w 1989 r. Obecnie firma posiada dwanaście własnych cukierni, kawiarni i delikatesów w Warszawie oraz osiem placówek w Polsce.
Nie tylko pączek z różanym nadzieniem
W czym tkwią tajniki długowieczności firmy? – Oferujemy naszym klientom smaczną, zawsze ręcznie przygotowaną propozycję produktową oraz przyjazną, ciepłą atmosferę i miłą obsługę – odpowiada bez namysłu prezes Mark Forkun. Znana warszawska marka oferuje całą gamę najróżniejszych smakołyków, bo – jak przekonuje Forkun – Blikle to nie tylko wyśmienity pączek z różanym nadzieniem. Na liście produktów widnieją przepyszne klasyczne i nowoczesne słodkości: ciastka, ciasta, czekolada, pralinki czekoladowe i marcepanowe, delikatne wyroby z jogurtu, wyroby ze świeżymi owocami, lody oraz torty i torciki jubileuszowe. Możemy się napić również aromatycznej kawy oraz skosztować zdrowych i smacznych produktów delikatesowych, takich jak: pasztety, teryny, kisze czy rożki z ciasta francuskiego z kapustą. Klamrą spinającą te wszystkie wyroby jest radość ręcznego tworzenia oraz wysoka jakość. – Używamy surowców od stałych, sprawdzonych dostawców. Zarówno rodziny z dziećmi, jak i osoby wybierające się na spotkanie biznesowe znajdą u nas przyjemność obcowania z doskonałymi produktami – zachwala prezes.
Tort dla generała
Pytany o specjalność firmy, Forkun wskazuje, zresztą jako jedną z wielu, Tort Generalski. Szczyci się on chlubną historią – pierwszy raz przygotowano go dla uhonorowania wizyty generała Charlesa de Gaulle’a w 1967 r. Jego wyjątkowość tkwi w umieszczonej na kruchym spodzie cienkiej warstwie konfitury wiśniowej. Nad nią znajdują się naprzemienne warstwy jasnego biszkoptu nasączonego likierem Amaretto, przełożone kremem maślanym. Całość okryta jest szlachetnym marcepanem z Lubeki, a każdą porcję zdobi się palonymi płatkami migdałów, skórką pomarańczową, anżeliką i ciemnymi kandyzowanymi wiśniami. Godne polecenia są też marcepany w wielu smakach, nasączone alkoholami i oblane gorzką belgijską czekoladą.
Polskie tradycje, japońskie standardy
Historia kołem się toczy
Antoni Kazimierz Blikle (1845-1912) – syn fabrykanta ram złoconych, urodzonego w Szwajcarii – w młodości odbywał naukę zawodu u cukiernika szwajcarskiego pochodzenia, Kacpra Semadeniego, który miał zakład w Łomży. Sto lat później Andrzej Blikle, prawnuk Antoniego, był studentem profesora Zbigniewa Semadeniego, prawnuka Kacpra. |
Od 1996 r. w firmie wdrażany jest program zarządzania kompleksową jakością TQM według modelu, który rozwinął się w II połowie XX w. w Japonii. Równolegle obowiązują systemy bezpieczeństwa żywności: HACCP oraz standardy BRC. Wszelkie wyroby – zarówno te z ciasta drożdżowego, jak i ciasta francuskiego – produkowane są z własnoręcznie gniecionego i naturalnie garowanego ciasta drożdżowego. Łakocie powstają w kilku pracowniach: drożdżowizny, ciasta francuskiego, ciasta piecowego, sernika, lodów, czekolady oraz w pracowni wytrawnej, piecowni i deserowni.
Z deserowni zdążyły już wyjść prawdziwe cukiernicze arcydzieła. Artyści-dekoratorzy zbudowali chociażby tortowe Muzeum Narodowe z okazji stupięćdziesięciolecia placówki lub tort-Koloseum... W firmie Blikle nie wiedzą, co to konserwanty, uszlachetniacze czy wypełniacze. Wydajność produkcji zapewne na tym cierpi, ale unikatowa jakość wyłącznie zyskuje.
Dla dobra polskiego cukiernictwa życzymy, aby trwająca blisko półtora wieku historia dalej się pisała.
autor: Jacek Baliński