Choć supermarkety nadal generują największe przychody dla branży spożywczej, wszystko wskazuje na to, że przyszłość należy do małych osiedlowych sklepów oraz Internetu. Taniej? Wygodniej? Jakie jeszcze czynniki mają wpływ na decyzję konsumentów.
Handel indywidualny rozwija się w Polsce od lat 90. Pierwsza sieć handlowa tego typu – Żabka - powstała w 1998 roku i szybko zdobyła uznanie klientów stając się liderem sklepów typu convenience. Jeszcze do 1999 roku udział w rynku tego typu handlu wynosił aż 74%. Jednak już od 2000 roku prowadzenie przejęły sieci wielkopowierzchniowe. W latach 2005-2012 ich liczba wzrosła z 370 do 4,4 tys. Od 2010 roku z kolei można było obserwować wzrost sprzedaży przed dyskonty. Teraz zaś na znaczeniu zyskują sklepy małopowierzchniowe – wynika z raportu Banku BGŻ „Skuteczne strategie w przemyśle spożywczym” . Z czego to wynika? Wyjaśnień udziela główny ekonomista Banku Gospodarki Żywnościowej, Dariusz Winek.
- Mamy do czynienia ze spadkiem marż dystrybutorów, towary stają się tańsze w relacji do supermarketów czy nawet dyskontów. Dysproporcje cenowe są mniejsze, a my jesteśmy coraz bardziej wygodni, dlatego staramy się kupować w drodze do pracy albo w mniejszych ilościach.
Coraz mniej konsumentów, w stosunku do lat ubiegłych, robi duże planowane zakupy raz w tygodniu.
Czy to oznacza upadek wielkich sieci? Niekoniecznie. Dla wielkopowierzchniowych sklepów oznacza to raczej zastój, przy czym z raportu „Handel detaliczny artykułami spożywczymi w Polsce 2014” (przygotowany przez firmę PMR) wynika, że i tak połowa udziałów w branży należy do tego typu sklepów (mały format generuje 40% obrotów). Jeśli właściciele supermarketów chcą podążać za trendem, powinni zdecydować się teraz na otwieranie małych oddziałów, tak jak robi to, np. Carrefour, który otworzył w 2014 roku ok. 100 punktów, w tym głównie typu convenience. Dla porównania – Biedronka otworzyła w ubiegłym roku 190 sklepów, a Żabka aż 700! W tym roku planowanych jest kolejnych 800 punktów. To zaś oznacza, że osiągnie w sumie liczbę ok. 4 tys. punktów w Polsce. W planach są również Czechy.
Ekspert BGŻ wskazuje również, że przyszłość sklepów leży jednak gdzie indziej – w internecie!
- Oczekujemy, że do 2025 roku jej udział może wzrosnąć nawet do 30 proc. Wydaje się, że to kanał, który będzie bardzo dynamicznie się rozwijał.
Polski handel internetowy już teraz jest wart prawie 30 mld złotych, a te liczby mają tendencję wzrostową. Coraz więcej piekarni i cukierni przenosi się do sieci, oferując indywidualnie realizowane zamówienia i dostawę do domu konsumenta, a to właśnie to czego oczekuje współczesny klient.
źródło: http://www.biznes.newseria.pl/