Podczas zeszłorocznych Międzynarodowych Targów POLAGRA w Poznaniu odbył się finał najważniejszego konkursu dla piekarzy w Polsce. Master Baker już po raz czwarty przyciągnął zawodowców i amatorów z całego kraju. Uczestników o tak wysokim poziomie umiejętności jeszcze w tym konkursie nie było.
Ogólnopolski konkurs dla piekarzy Master Baker powstał w wyniku fuzji dwóch istniejących wcześniej formuł. Pierwszą z nich był internetowy konkurs fotograficzny dla piekarzy I Love Whole Grain, który realizował Piotr Połomski, drugą – konkurs stacjonarny Zboża najwyższej jakości – powrót do zbóż˙ pradawnych, który w polskich szkołach o profilu spożywczym przeprowadzał Czesław Meus.
Organizatorem konkursu jest Ogólnopolskie Stowarzyszenie Przetwórców i Producentów Produktów Ekologicznych „Polska Ekologia”. Powstało ono z inicjatywy kilkudziesięciu firm produkujących żywność ekologiczną. Jego misją jest upowszechnianie i popularyzacja polskiej żywności ekologicznej wytwarzanej z surowców pochodzących od polskich rolników i przetwórców.
– Chcielibyśmy, aby dzięki konkursowi wzrastała liczba młodzieży chętnej do nauki w szkołach branżowych o profilu piekarskim, dorosłych kształcących się w ramach bezpłatnych kwalifikacyjnych kursów zawodowych oraz na kursach wypieku chleba. Dążymy to tego, by tytuł Master Baker poprawiał wizerunek piekarni, podnosząc jej konkurencyjność´ na rynku – podkreślają organizatorzy.
Master Baker to konkurs dwuetapowy. Otwierają go internetowe eliminacje, które kończą się finałem na żywo podczas poznańskich targów. Taka formuła pozwala wyłonić najlepszych. Organizatorzy przyznają, że Master Baker to konkurs wymagający i pracochłonny, tylko dla najambitniejszych. Jego uczestnikami mogą być osoby, które mieszkają Polsce i profesjonalnie, okazjonalnie lub amatorsko zajmują się wypiekiem chleba.
Master Baker adresowany jest do pasjonatów wypieku chleba. Podczas zmagań finałowych uczestnicy mieli do dyspozycji w pełni wyposażoną piekarnię konkursową oraz surowce, w tym mąki konwencjonalne (żytnia, pszenna) i ekologiczne (żytnia, pszenna, orkisz, płaskurka, samopsza i krzyca). Ponadto mogli pracować na własnym zaczątku, naturalnym kwasie piekarskim czy gotowym zaczynie.
Jury pod przewodnictwem Katarzyny Mojzykiewicz ze Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP wybrało laureatów w czterech kategoriach. W kategorii zawodowcy zwyciężył Michał Hajnrych, w kategorii uczniowie – Robert Szczabła, pierwsze miejsce wśród amatorów zajął Marcin Pawlikowski, zaś w kategorii koła gospodyń wiejskich na podium znalazła się Krystyna Michalczuk. Pula nagród wyniosła rekordowe 42 tys. zł (w tym nagrody pieniężne i rzeczowe).
Rozmowa z Michałem Hajnrychem, zwycięzcą tegorocznej edycji konkursu Master Baker w kategorii zawodowcy.
Dominika Wojniak: „Przyszłość chleba tkwi w tradycji” – pod takim hasłem odbyła się IV edycja ogólnopolskiego konkursu dla piekarzy Master Baker. Zgadzasz się z tą tezą?
Michał Hajnrych: Przyszłość chleba jeszcze do niedawna była niepewna. Sprzedaż pieczywa maleje, ludzie odwracają się od chleba. Robią to z różnych przyczyn: zdrowotnych, rosnących cen, ale także z powodu niskiej jakości pieczywa, które z tradycyjnym wypiekiem nie ma nic wspólnego. Uważam jednak, że chleb ma przyszłość, ale tylko taki, który opiera się na tradycyjnej recepturze. Zwróć uwagę, że sprzedaż w piekarniach rzemieślniczych rośnie. Ludzie kierują swoje kroki do takich miejsc, bo wiedzą, że znajdą tam dobrej jakości pieczywo. Tak jak w moim przypadku. Zyskuję coraz więcej klientów, którzy chwalą moje wypieki.
Chwalą i co ważniejsze wracają.
Zgadza się. Moja żona Brygida jest dietetyczką. Tłumaczy klientom, jakie chleby będą dla nich odpowiednie, a jakich powinni unikać. Konsultuję z nią receptury, aby były jak najbardziej prozdrowotne. Mam klientów, którzy otwarcie przyznają, że dzięki mnie znów mogą bez obaw jeść chleb, bo dobrze wpływa na ich organizm. A przy tym mogą delektować się smakiem świeżego pieczywa, którego nie można zastąpić niczym innym. Dlatego piekarze muszą wrócić do tradycji, korzystając z nowoczesnej wiedzy związanej ze zdrowym żywieniem.
Mówisz to jako zwycięzca konkursu w kategorii zawodowcy. Co oznacza dla Ciebie to zwycięstwo?
Czuję dumę, choć nie sądziłem, że mam szansę wygrać. Podszedłem do tego konkursu bez presji, traktując go jako przygodę. Poznałem ciekawych ludzi, mogłem zmierzyć się sam ze sobą w wyścigu z czasem. Przygotowałem dokładnie takie wypieki, jakie sprzedaję w swojej piekarni. Nie kombinowałem z recepturami. Uznałem, że zaprezentuję jurorom to, co smakuje moim klientom i z czego słynie piekarnia Swojski Chlebek.
Co skłoniło Cię do udziału w konkursie?
Namówiła mnie znajoma, która też brała udział w eliminacjach. Dodatkowo w podjęciu decyzji wspierała mnie żona Brygida. Chciałem się sprawdzić, zobaczyć jak to jest. Wcześniej obserwowałem zmagania konkursowe. Sam konkurs był świetnie zorganizowany – duże uznanie dla Czesława Meusa i Piotra Połomskiego, którzy zrobili wszystko, byśmy czuli się swobodnie, jak w prawdziwej piekarni.
Zdobyłeś popularność. Czy przekłada się ona na wzrost sprzedaży?
Widzisz, dopiero gdy osiągniesz sukces, także ten medialny, i zdobywasz popularność, ludzie zaczynają interesować się tym, kim jesteś i co robisz. Musisz zdobyć nagrodę, tytuł. Mam mieszane uczucia z tym związane. Ale tak już jest ten świat skonstruowany, że popularność przekłada się na wzrost sprzedaży. Obserwuję większe zainteresowanie moją piekarnią. Ludzie przychodzą i chcą ze mną rozmawiać, kupować moje pieczywo. To na pewno służy biznesowi, choć zobaczymy, czy nie jest to tylko przejściowe poruszenie.
Prowadzisz małą rzemieślniczą piekarnię Swojski Chlebek w Polskiej Nowej Wsi pod Opolem. To właściwie piekarnia domowa.
Swojski Chlebek funkcjonuje od 2 lat. Wypiekam chleby w warunkach domowych, pod kontrolą sanepidu. Mam zgodę na produkcję i sprzedaż pieczywa, które na ten moment sprzedaję tylko w weekendy. W sobotę dostarczam je na giełdę ekologicznej żywności w Opolu, a w niedzielę prowadzę sprzedaż na miejscu. Dodam tylko, że od poniedziałku do piątku pracuję zawodowo jako serowar i mlekowar na stanowisku mistrz zmianowy. W środę uruchamiam pracę w piekarni. Zaczynam od zakwasu, przygotowuję mąkę, dodatki, a od piątkowego popołudnia ruszam z produkcją. Pomagają mi żona i dzieci. Jesteśmy piekarnią na wskroś rodzinną, bez nich to przedsięwzięcie nie mogłoby się udać.
Planujesz rozwijać działalność?
Trochę nie mam wyjścia, choć to niełatwa decyzja. Zapotrzebowanie na moje chleby jest dużo większe niż możliwości. Muszę skupić się tylko na pieczeniu chleba. Dlatego liczę, że niebawem piekarnia będzie działać w pełnym zakresie. Plany są.
Większość osób, które zakładają mikropiekarnie, to pasjonaci, często amatorzy. Ty jesteś zawodowcem związanym z produkcją przemysłową. Jak to się stało, że zwróciłeś się w stronę rzemieślniczego wypieku?
Właściwie nigdy nie odszedłem od rzemieślniczego wypieku, bo tego przemysłowego nie znam. Po skończeniu szkoły zawodowej, do której trafiłem nie z wyboru, a raczej w efekcie sytuacji życiowej, zacząłem pracować w lokalnej piekarni Olejnik w Gogolinie, gdzie nauczyłem się fachu. Jak na tamte czasy była to piekarnia, którą dziś nazwalibyśmy rzemieślniczą. Wypiekaliśmy tradycyjne pieczywo, bez gotowych mieszanek, ulepszaczy. W naszej rodzinie nikt wcześniej zawodowo nie zajmował się piekarnictwem. Byłem pierwszy, choć mam nadzieję, że miłość do chleba przekażę dzieciom.
Mocno zwracasz uwagę na czystą etykietę.
Czysta etykieta musi być. Do sprzedaży trafia wyłącznie to, co sam jem. Pieczywo wyrabiane jest według tradycyjnych receptur oraz tych mojego autorstwa, tylko naturalnie, bez zbędnych chemicznych dodatków i innych modyfikacji. Najważniejszym składnikiem jest mąka niestandaryzowana, czyli taka, która nie została poddana żadnej modyfikacji podczas mielenia w młynie (bez dodatków chemicznych, polepszaczy czy antyzbrylaczy). Mąka, jakiej używam, pochodzi z młyna Krasna Góra, który zaopatrywany jest w lokalne zboże.
Na jakich mąkach lubisz pracować?
Bardzo lubię mąkę graham, z której robię zaparki – zaparzam określoną ilość mąki w 80°C, co nadaje jej inny smak oraz zapewnia lekkostrawność. Lubię też mąkę żytnią, która króluje w moich wypiekach.
Opowiedz zatem, co wypiekasz.
Moja oferta jest dość szeroka jak na małą piekarnię rzemieślniczą. Wypiekam chleby żytnie 100% z dodatkami, chleby mieszane pszenno-żytnie, chleby i bułki razowe, pszenne, a także słodkości: rogale, drożdżówki, kołaczyki. Pełna oferta jest dostępna na moim kanale facebookowym.
Patrząc na Twoją ofertę, przyznaję, że jest nie tylko szeroka, ale i przystępna cenowo.
Zdaję sobie sprawę, że piekarnie rzemieślnicze zazwyczaj mają wyższe ceny. Nasze są odpowiednie do kosztów, jakie ponosimy. Klientami są głównie okoliczni mieszkańcy, dla których cena chleba nie jest bez znaczenia. Nie chcemy ograniczać im dostępu do wysokiej jakości pieczywa.
Jakie chleby upiekłeś podczas konkursu?
Każdy miał zaprezentować cztery wypieki. Zdecydowałem się na chleb żytni 100% z kapustą kiszoną, graham na zaparce na zakwasie pszennym, wieloziarnisty razowy na zakwasie i na zaparce graham oraz chałkę postną z kminkiem i solą, ale wypiekaną nie klasycznie na maśle, tylko na oleju. Przyznaję, że chleb z kapustą kiszoną wywołał spore poruszenie wśród jurorów. Osobiście bardzo go lubię. Kapusta zapewnia wilgotność, przez co chleb dłużej zachowuje świeżość, a lekka kwasowość nadaje mu charakteru. Wśród klientów też zyskuje popularność.
Komu polecasz start w takim konkursie jak Master Baker?
Wszystkim, którzy chcą związać swoją przyszłość z piekarnictwem. Niestety coraz mniej szkół uczy tego zawodu, ale na szczęście przybywa amatorów, którzy z czasem stają się zawodowcami. Master Baker to idealna przestrzeń, by zaprezentować swoje umiejętności i zyskać popularność, przy rozwoju biznesu bardzo się ona przydaje. Ktoś cię zauważy, ktoś cię poleci, a taka rekomendacja ma dużą wartość. Na pewno taka inicjatywa generuje ożywienie w branży, co zawsze przynosi korzyści. Jest też okazją do poznawania nowych ludzi, nawiązywania relacji biznesowych, pozwala uczyć się i rozwijać. To właśnie powody, dla których wziąłem udział w konkursie Master Baker.
Rozmawiała: Dominika Wojniak