Firma, która chce sfinansować swoim pracownikom posiłki w taki sposób, aby nie musieli od nich zapłacić podatku, może to zrobić. Musi tylko zadbać, aby pracownicy jedli w grupach i żeby na podstawie dokumentów dokumentujących usługę nie dało się wskazać, kto konkretnie i jaki spożywał posiłek.
Podobne artykuły
Oświadczenie o obowiązującym pracownika identyfikatorze przedsiębiorca przechowa elektroniczniePączki w firmie mogą zmniejszyć podatekMłode osoby zostają zwolnione z opłacania podatku dochodowegoKolejne świadczenie, jakie pracodawca może zaproponować swoim pracownikom, i po raz kolejny okazuje się, że pracownicy wcale nie muszą od uzyskanych dóbr czy usług zapłacić podatku. Tym razem sprawa dotyczy posiłków.
Pracodawca sądził, że pracownicy muszą płacić
Firma, która zwróciła się do izby skarbowej o wykładnię przepisów, była pewna, że pracownicy korzystający z finansowanych przez nią posiłków, uzyskują dodatkowy przychód i że powinni zapłacić od tego przychodu podatek. Przedstawiciele firmy mieli już nawet pomysł, jak rozdzielić koszty posiłków na pracowników. Jednak okazało się, że jest to zbędne rozwiązanie, gdyż Izba Skarbowa w Katowicach w interpretacji z 27 października 2015 r. (sygnatura IBPB-2-2/4511-506/15/MMa) stwierdziła, że stanowisko firmy jest nieprawidłowe i że tego typu świadczenie jest nieopodatkowane.
Powodem, dla którego urzędnicy z Katowic uznali stanowisko firmy za nieprawidłowe, był sposób finansowania posiłków. Jak wynika z wniosku, firma refunduje posiłki na podstawie faktur, rachunków i paragonów, ale robi to w taki sposób, że nie jest w stanie stwierdzić, który pracownik konkretnie zjadł posiłek i za ile.
Fiskus okazał się łaskawy
To zaś sprawiło, że świadczenie przestało spełniać warunki, które wyznaczył Trybunał Konstytucyjny dla świadczeń opodatkowanych. Otóż TK uznał, że można opodatkować tylko świadczenie, które zostało spełnione za zgodą pracownika (skorzystał z nich w pełni dobrowolnie), zostało spełnione w jego interesie (a nie w interesie pracodawcy) i przyniosły mu korzyść w postaci powiększenia aktywów lub uniknięcia wydatku, który musiałby ponieść oraz które daje wymierną i dającą się przypisać indywidualnemu pracownikowi korzyść.
Jak widać, w tym przypadku nie dało się wskazać, który pracownik zjadł obiad refundowany przez firmę, który zaś nie, a więc nie było możliwości przypisania konkretnej osobie konkretnej korzyści. Nic dziwnego więc, że izba skarbowa, powołując się na wyrok TK, stwierdziła, że w tym przypadku podatku nie ma.
Marek Siudaj, Tax Care