Zaczęło się od pomocy w sfinansowaniu pomysłu Nyimy Tamanga na piekarnię, która pozwoliłaby wyrwać mieszkańców nepalskiej wioski z marazmu i ubóstwa. Po dwóch latach starań piekarnia ruszyła, a my już myślimy, jak zrobić z niej centrum edukacyjno-kulturowe, które w przyszłości będzie służyć miejscowej społeczności.
Artukuł pochodzi z marcowego wydania magazynu Mistrz Branży
Zamów numery archiwalne w wersji PDF: prenumerata@MistrzBranzy.pl |
Dolina Langtang to jeden z popularniejszych szlaków turystycznych w Nepalu. Trafiłam tam wraz z dwoma kolegami w styczniu 2009 r. na niezapomniany trekking, po którym musieliśmy zejść do wioski Syabru Bensi. Zatrzymaliśmy się w niej na kilka dni ze względu na naszego kolegę, który zachorował. Zaprosiła nas wtedy do siebie miejscowa rodzina, która dzieliła się z nami wszystkim, co miała, choć ich sytuacja finansowa nie jest różowa. Całą wioskę Syabru Bensi dotyka ogromna bieda. Chcieliśmy się jakoś odwdzięczyć, ale oprócz uśmiechów i słów, nie bardzo wiedzieliśmy jak. Uważamy, że dawanie pieniędzy nic nie zmienia, a tylko utrzymuje ludzi w przekonaniu, że nic nie muszą i nic nie zrobią, aby poprawić swój los.
Rok później, przy okazji kolejnego trekkingu, odwiedziłam naszą zaprzyjaźnioną rodzinę i poznałam starszego syna, Nyimę Tamanga. Nyima, wówczas 29-letni społecznik, zwrócił moją uwagę pasją i chęcią zrobienia czegoś pożytecznego dla wioski. To on podzielił się ze mną pomysłem zbudowania piekarni, która miałaby produkować zachodnie wypieki (pieczywo, ciastka) dla zagranicznych turystów na jednym z popularniejszych szlaków turystycznych w Nepalu (Dolina Langtang). Cały dochód ze sprzedaży miałby być przeznaczony na potrzeby ubogiej wioski. Pomyślałam, że to może jest metoda, aby miejscową ludność wyciągnąć z zawodowego marazmu, dać im „wędkę”, za pomocą której będą mogli sobie sami „złowić rybę”.
Dużo czasu upłynęło, zanim podzieliłam się pomysłem Nyimy z Michałem Plichtą, kolegą, który był ze mną na trekkingu za pierwszym razem. Nie trzeba było go długo namawiać. Powiedział tylko: „Możemy spróbować” i tak się zaczęło. Pierwsze zbiórki pieniędzy, nieudane próby pozyskania sponsorów, początki nawiązywania kontaktów z mediami w celu wypromowania całej akcji. W październiku 2010 r. dołączył do nas Paweł Skawiński, dziennikarz – wolny strzelec, dobrze znający realia Nepalu.
„Nasza Piekarnia musi powstać do końca tego roku!”
Momentem przełomowym okazał się luty 2011 r., kiedy to dostaliśmy informację z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, że nasz projekt otrzymał Mały Grant ze środków Polskiej Pomocy Zagranicznej. Stanęliśmy przed faktem: nasza Piekarnia musi powstać do końca tego roku! Od tego momentu zaczęliśmy szczegółowo planować kolejne etapy projektu, pozyskiwać środki na przeloty.
W Nepalu w kwietniu 2011 r. spotkałam się z przedstawicielami lokalnych organizacji pozarządowych, aby zebrać jak najwięcej informacji od osób, które znają środowisko. Jak się później okazało, taki „wywiad środowiskowy” jest podstawą przy tego typu projektach. My, Europejczycy, nie orientujemy się w realiach Nepalu ani nie rozumiemy zasad, które rządzą małą społecznością na wsi. W sierpniu do Nepalu poleciał Michał, aby kontynuować prace nad projektem, zorientować się w cenach materiałów budowlanych oraz wyposażenia.
Remont, piec i pieczywo „chapati”
W październiku 2011 r. wraz z Pawłem Skawińskim po raz kolejny polecieliśmy do Nepalu. Udało się wówczas wynająć budynek od miejscowej szkoły, zamiast budować nowy. Po trzech tygodniachintensywnych przygotowań wraz z Nyimą udaliśmy się na wielkie zakupy: cement potrzebny do wyremontowania wynajętego budynku oraz część wyposażenia piekarni. Pozostałe materiały budowlane – kamienie, drewno oraz piasek miały być zebrane na miejscu w wiosce. Ciężarówką zapakowaną po brzegi wyruszyliśmy w długą i podnoszącą adrenalinę we krwi podróż, wąskimi, krętymi himalajskimi drogami. Zwykle przejazd autobusem z Kathmandu do Syabru zajmuje ok. 10 godzin, nam zajął 16 godzin ze względu na gabaryty i obciążenie ciężarówki.
Kilka dni później rozpoczął się remont budynku przeznaczonego na Piekarnię. Musieliśmy odnowić budynek zarówno od zewnątrz, jak i od środka, co zajęło nam około 2 tygodni. Dodatkowo mieszkańcy wioski zrobili drewniane wyposażenie (stoły, szafki). Piekarnia zyskała piec, w którym jednorazowo można piec 10 „europejskich” chlebów, duży mikser, lodówkę oraz naczynia, garnki itp., czyli wszystko, co niezbędne do uruchomienia piekarni. W przyszłości chcielibyśmy, aby w budynku znalazł się gliniany piec „tandoori”, w którym byłyby wypiekane „chapati” – tradycyjne nepalskie pieczywo (płaskie okrągłe pszenne placki, które po uformowaniu przyklejane są do ścianek pieca i w ten sposób wypiekane).
Zakupiliśmy również surowce do wypieku pieczywa na najbliższych kilka miesięcy. Część niezbędnych składników można dostać w wiosce, pozostałe w najbliższym większym mieście Dhunche, jedynie nieliczne należy transportować z Kathmandu. Wpisuje się to w naszą koncepcję wspierania miejscowej ekonomii – wszystkie produkty, zarówno teraz, jak i w przyszłości, będą kupowane w Nepalu.
Istotnym wydarzeniem podczas naszego pobytu w Nepalu było powołanie do życia organizacji zrzeszającej mieszkańców wioski, która będzie sprawować pieczę nad Piekarnią oraz zarządzać nią. Patronat nad Piekarnią objął honorowy konsulat Polski w Kathmandu.
W październiku wioskę odwiedził również przedstawiciel polskiej Ambasady w Indiach, która koordynuje nasz projekt ze strony MSZ. Przyleciał on do Nepalu specjalnie, aby zobaczyć, jak przebiegają przygotowania do budowy oraz kolejne etapy realizacji projektu.
Casting na piekarza
Kiedy budynek piekarni został już wyremontowany i wyposażony w meble oraz surowce, należało znaleźć piekarza z doświadczeniem w pieczeniu europejskiego pieczywa. W Nepalu, szczególnie w Kathmandu, funkcjonują zakładane stopniowo od lat 70. piekarnie, zwane zwykle „German Bakery”, które zajmują się wypiekaniem produktów dla turystów. Należało więc znaleźć osobę, która pracowała w jednym z takich miejsc i która chciałaby zamieszkać na stałe w wiosce. W Syabru Bensi i okolicach niestety nie udało się znaleźć kogoś znającego się na zachodnich wypiekach, dlatego Paweł zajął się poszukiwaniami w Kathmandu. Po wielu rozmowach kwalifikacyjnych, połączonych z degustacją produktów przygotowanych przez danego kandydata, udało się znaleźć trzydziestokilkuletniego piekarza z kilkuletnim doświadczeniem, pochodzącego z górskich rejonów.
Powoli, krok po kroku, udało się zrealizować kolejne etapy projektu. Kiedy wszystko już było gotowe, ogłoszono datę uroczystego otwarcia Piekarni - 4 lutego 2012 r.
Przecięta wstęga i plany na przyszłość
Na otwarciu piekarni zebrali się wszyscy mieszkańcy wioski, przyjechało również wielu ważnych gości: przedstawiciel Ambasady RP w Indiach, honorowy konsul Polski w Kathmandu, Lokmanya Golcha, wojewoda oraz kilku dziennikarzy. Po uroczystym przecięciu wstęgi, po przemowach i podziękowaniach zaczęło się świętowanie, które trwało aż do wieczora.
Następnego dnia po otwarciu piekarni sprzedano 120 chlebów i 180 muffinów.Pierwszy sukces mamy już za sobą. Mamy świadomość, że mieszkańcy wioski sami nie zdołają zarządzać piekarnią bez fachowej pomocy, bo jest to dla niech coś nowego. Dlatego w tym roku chcielibyśmy przeprowadzić serię szkoleń przygotowujących ich do prowadzenia małego biznesu. Chcemy również prowadzić inne szkolenia oraz kursy zawodowe. Chcielibyśmy, aby Piekarnia stała się miejscem skupiającym miejscową społeczność, do którego każdy będzie mógł przyjść, porozmawiać, nauczyć się czegoś. Mamy również w planie wysłanie do wioski lekarzy różnych specjalności, aby mieszkańcy mogli przebadać się oraz leczyć (służba medyczna w Nepalu jest płatna). Część szkoleń będzie prowadzona przez miejscowe organizacje pozarządowe, jednak chcielibyśmy również nawiązać kontakty z osobami w Polsce, które byłyby chętne do przeprowadzenia różnego rodzaju szkoleń i kursów zawodowych w Syabru Bensi.
Od momentu, kiedy Nyima Tamang podzielił się ze mną swoją inicjatywą, minęły dokładnie dwa lata. Były one pełne koncepcyjnego myślenia i ciężkiej pracy wielu osób. Przez cały ten czas bardzo wielu ludzi zaangażowało się bezinteresownie w powstanie Piekarni, wspierając nas na różne sposoby. Zgłaszali się do nas również wolontariusze, chętni do pomocy w rozmaitych obszarach. Mamy nadzieję, że Piekarnia w Syabru Bensi przyniesie mieszkańcom realne korzyści i pomoże im wyjść z zawodowego marazmu. A nam uda się zrealizować kolejne pomysły.
Autor: Zuzanna Wójcińska
Fot. Paweł Skawiński
Jesteś zainteresowany losem Piekarni w Nepalu? Wspomóż akcję – daj szansę na rozwój.
Konto Fundacji Mandragon: 25 1140 2017 0000 4102 1227 8703
Twoja firma chce objąć patronat nad akcją? "Piekarnia w Nepalu" jest otwarta na wszelkie formy współpracy.
Kontakt:
Zuzanna Wójcińska, Piekarnia w Nepalu
Mobile: 694 586 460
Mail: zuza.wojcinska@gmail.com