Wasabi, sushi, ryż, zielona herbata… Potrawy kuchni azjatyckiej są w Polsce dość znane. Czy ktoś jednak próbował japońskich słodyczy? Co można zrobić innego z zieloną herbatą niż zaparzyć ją w filiżance? Czy sos sojowy można łączyć z bitą śmietaną? Czy Japończycy jedzą czekoladę?
Podobne artykuły
Fabryka ręcznie robionych słodyczy - rozmowa z Marcinem Muńskim, prezesem Zarządu Cocomo Art z Pruszcza GdańskiegoSłodka przedsiębiorczyniPowrót do tradycjiTego wszystkiego dowiedziałam się w niezwykle ciekawej rozmowie z entuzjastką japońskiej kultury i badaczką historii jedzenia, dr Magdaleną Tomaszewską-Bolałek.
Aurora: Gdy myślę: „japońskie słodycze”, nic nie przychodzi mi do głowy. Wiem tylko, że na pewno są one całkowicie inne od naszych, tak jak cała azjatycka kultura.
Magdalena Tomaszewska-Bolałek: Zanim jeszcze spróbujemy ich smaku, już widzimy różnicę – jest nią estetyka. Pod tym względem kuchnia japońska jest wyjątkowa, ponieważ wyprzedziła o wiele epok to, co my mamy na stołach. Dziś, gdy jemy w ekskluzywnych europejskich restauracjach – np. Noma, El Bulli – otrzymujemy dania inspirowane japońską aranżacją talerza. Jeśli spojrzymy na europejską kulturę kulinarną, zauważymy, że u nas nigdy nie było w zwyczaju serwowania „pustki” na talerzu.
Koncepcja pustki w sztuce i na talerzu jest ściśle związana z estetyką japońską, na którą wpływ miały także nauki buddyjskie. Widać to również w słodyczach. Ta koncepcja zaczęła się kształtować ok. VII, VIII wieku naszej ery. Talerze europejskie nigdy nie wyglądały w ten sposób. Jeśli przyjrzymy się naszemu klasycznemu malarstwu, talerze są wypełnione po brzegi. Wystaje najwyżej rąbek naczynia. A w Japonii mniej znaczy więcej.
Aurora: A smak też się różni?
M.B.T.: Zdecydowanie. Przede wszystkim ten odmienny smak wynika z dostępności innych produktów niż u nas. Tradycyjna kuchnia regionu zawsze jest silnie związana z warunkami geograficznymi. I tak np. trzcinę cukrową zaczęto uprawiać w Japonii stosunkowo późno, bo ok. 1600 r., dlatego wcześniej cukru używano niezwykle rzadko. Był on sprowadzany głównie z Chin, w dodatku traktowano go jako rarytas i lekarstwo. Zamiast niego używano różnego rodzaju syropów słodzących. Przez to też Japończycy są bardziej wyczuleni na słodycz. Japońskie słodycze są mniej słodkie. Dla Europejczyków jest to często rozczarowaniem, gdyż liczą na coś znacznie bardziej słodszego.
Aurora: Mamy więc mniejszą ilość cukru. A jakie są pozostałe dodatki?
M.T.B.: Japończycy są też bardziej wyczuleni na naturalne smaki. Ich kuchnia należy do tych, które są najmniej przyprawiane. Chodzi w niej o wydobycie naturalnego smaku produktu. My potrafimy podać ziemniaka na dwieście sposobów, tak by w żadnym wypadku nie smakował jak ziemniak. Japończycy podają łososia lub krewetkę i nie trzeba zgadywać, co to jest. Stąd ten minimalizm w dodatkach, przyprawach, również jeśli chodzi o słodycze. Dominują więc tradycyjne naturalne produkty, np. mąka ryżowa.
Aurora: Brzmi dość ascetycznie. Czym słodycze są urozmaicane?
M.T.B.: Takie klasyczne nadzienie, na które Polacy reagują z dużym zdziwieniem, to słodka pasta z fasoli adzuki. Może być w formie ziaren albo zmielona.
Aurora: Fasola na słodko?
M.T.B.: My fasolę kojarzymy z kuchnią wytrawną, np. fasolką po bretońsku. Są to często skojarzenia czysto kulturowe. Ja sama robię kulinarne eksperymenty na znajomych, podając im coś do zjedzenia, nie mówiąc, co to. Okazuje się, że większość osób sądzi, że np. pasta fasolowa to jakiś rodzaj dżemu. I bardzo im smakuje.
Aurora: Jakie rozmaitości, prócz fasoli, możemy jeszcze znaleźć w japońskich słodyczach?
M.T.B.: Zielona sproszkowana herbata matcha również sprawdza się idealnie w deserach. Można przygotować puddingi lub kremy z jej dodatkiem, robią one furorę! To również mam przetestowane. Do innych klasycznych dodatków należy też czarny sezam, kasztany czy kinako (słodka mąka sojowa).
Aurora: U nas jest wuzetka, sernik, kołacz. A jakie są najbardziej znane japońskie smakołyki?
M.T.B.: Jeśli chodzi o słodycze, kuchnia japońska jest bardzo bogata. Śmieję się, że codziennie odkrywam kilka różnych słodyczy, o których nigdy wcześniej nie słyszałam. Najważniejszym łakociem w Japonii jest mochi, czyli ciasteczko ryżowe. Może być przekąską samą w sobie, ale może też stanowić bazę dla innych deserów. W kulturze japońskiej symbolizuje czystość. To dar niebios. Dawniej ryż był czymś drogim. Nie każdy mógł sobie na niego pozwolić, więc takie ciasteczko z białego polerowanego ryżu było rarytasem.
Aurora: Widać w tym pewną ważną rolę – słodycz to nie tylko tania przegryzka.
M.T.B.: Jak najbardziej! I w tym również tkwi ogromna różnica między japońskimi a europejskimi słodyczami. W Japonii słodycze są ściśle związane z kulturą, ze świętami. Inne słodycze kupuje się na ślub, inne na obrzędy przejścia – np. święto dziewczynek, chłopców – jeszcze inne dla kobiety w ciąży, po porodzie lub z okazji Nowego Roku. Słodycz ma więc funkcję stricte kulturową. Są nawet specjalne święta związane z obdarowywaniem, np. w przypadające w grudniu Oseibo dajemy słodycze lub inne produkty spożywcze osobom, którym coś zawdzięczamy. Pełni to również funkcję podtrzymania relacji.
Aurora: No tak, my również w Europie lubimy sobie dawać czekoladki na Boże Narodzenie albo walentynki. To akurat jest podobne.
M.T.B.: Z całą pewnością, jednak trudno byłoby nam sobie wyobrazić, że te czekoladki trafiają na ołtarz w kościele. Tam jako podarunek funkcjonują również w wymiarze religijnym . jako ofiara dla bogów. Dlatego też czymś zupełnie powszednim jest, że każdy ośrodek sakralny, zwłaszcza buddyjski, produkuje własną linię drobnych cukierków i słodyczy. Można je kupić właśnie jako pamiątkę albo jako ofiarę, którą zostawi się na miejscu.
Aurora: Słodkości odgrywają więc ważną rolę, ale czy samo cukiernictwo to ważna gałąź całej gastronomii japońskiej?
M.T.B.: Jak bardzo jest ważne, świadczy choćby to, że w Japonii jest mnóstwo cukierni z wielowiekową tradycją. Mówimy tu też o lokalach, które próbują udowodnić, że istniały od roku tysięcznego. Tam wiele cukierni ma około 200-250 lat. Cukiernictwo jest ważną częścią przemysłu, kultury, ale też duchowości. Słodycze są składane na ołtarzach bóstw i nawet świątynie produkują swoje własne słodkości.
Aurora: Zwykłego batonika czekoladowego raczej tam nie znajdziemy?
M.T.B.: Oczywiście w Japonii, jak w każdym nowoczesnym państwie, są obecne zagraniczne i rodzime koncerny produkujące masowo cukierki i przekąski. Dzisiaj ogromną popularnością cieszy się tam również czekolada. Często stanowi ona słodycz z wyższej półki, co ma związek właśnie z umiłowaniem do estetyki oraz dobrej jakości produktów. Ponadto japońscy mistrzowie cukiernictwa świetnie sobie radzą choćby na słynnym Salon du Chocolat, gdzie zdobywają liczne nagrody.
Aurora: To musi być interesujące – połączenie europejskiego produktu, jakim jest czekolada, z japońskimi dodatkami.
M.T.B.: I tu pojawia się kategoria słodyczy tzw. hybrydowych, czyli połączenia smakowego kultury rodzimej z zagraniczną. Wiąże się to z postępującą globalizacją. Widać w tym jednak bardzo ciekawe podejście, obecne na przestrzeni dziejów – Japończycy zawsze chętnie przyswajali obce wzorce kulturowe, ale po wstępnym okresie biernego odtwarzania następował czas rewizji. Wybierali to, co im pasuje i dostosowywali do własnych norm. Mamy więc obecnie w Japonii całą masę tzw. deserów hybrydowych, które są połączeniem europejskich technik z typowo japońskimi składnikami, np. roladę biszkoptową z sosem sojowym. Podaje się ją z bitą śmietaną i pastą z fasoli adzuki.
Japończycy kilka lat temu zapoczątkowali bardzo ciekawy trend, który jest teraz zauważalny w Europie – w Tokio powstała Pâtisserie potager – „Warzywna cukiernia”. Jak nazwa wskazuje, specjalizuje się w słodyczach robionych z warzyw – ciasta marchewkowe, z komosy ryżowej, selera. buraczane makaroniki. Wielu osobom, które nie śledzą rynku gastronomicznego, takie pomysły podpatrzone w Francji mogą wydawać się odkrywcze, rewolucyjne, ale one od dawna są obecne w Japonii.
Aurora: Dlatego warto śledzić zarówno ten rynek, jak i bloga, a także przeczytać książkę Japońskie słodycze! Dziękuję za rozmowę.
Magdalena Tomaszewska-Bolałek – japonistka, dziennikarka, kierownik podyplomowych studiów Food Studies, autorka trzech książek o kulturze azjatyckiej, w tym dwóch poświęconych historii kuchni japońskiej: Japońskie słodycze (książka zdobyła główną nagrodę w 2013 r. w konkursie Gourmand World Cookbook Awards w kategorii kuchnia japońska), Tradycje kulinarne Japonii oraz trzeciej – traktującej o zodiaku – Zwierzęta zodiaku w kulturze Japonii.