Kto może sprzedawać pieczywo? W zasadzie każdy, kto ma aktualną książeczkę sanitarną. Do tego dochodzą oczywiście umiejętność obsługi kasy fiskalnej i kontakt z klientem. Jest to niezwykle proste, ale…
Podobne artykuły
Manufaktura Doti oblewa wszystkoDlaczego klienci, robiąc zakupy, wybierają markety?Konferencja „Czy zmiana to nowa stała? Pracodawcy Jutra w dobie ciągłych rewolucji”Pozwoliłem sobie zadzwonić do kilku piekarń, przedstawiając się i pytając o pracę w charakterze sprzedawcy pieczywa. Firma Y odpowiedziała wprost, że jest to niemożliwe, aby mężczyzna sprzedawał pieczywo. Powodem jest to, że wspomniana firma posiada tylko żeńskie uniformy przeznaczone dla sprzedających. Jakże to genialna wymówka przed dyskryminacją! Z kolei X czy Z nieustannie poszukują sprzedawczyni pieczywa. Jednakże podczas rozmów telefonicznych obydwie firmy twierdzą, że rekrutacja jest już zakończona, a mimo to ogłoszenie w Internecie wciąż jest ponawiane. Przy każdym zgłoszeniu firm X i Y za wszelką cenę szukają jak najtańszej siły roboczej. Podczas moich poszukiwań tylko raz trafiłem na ogłoszenie, w którym czarno na białym widniała informacja, że znajomość branży piekarniczej będzie atutem. Zadzwoniłem pod wskazany numer, mówiąc na wstępie, że znam branżę piekarniczą. Przedstawiciel firmy, nazwijmy ją K, zapytał ile chciałbym zarabiać. Na moje pytanie, ile mogą zaoferować za cały etat, zakończył rozmowę.
Kto zatem może zostać sprzedawcą pieczywa?
Właściciele piekarń stawiają na młode kobiety z jednego prostego powodu. Mają być miłe dla klienta, mają posiadać książeczkę sanepidowską i sprzedać jak najwięcej pieczywa jak najtańszym kosztem. To wszystko. Taka kobieta na pewno nie będzie narzekała, że zarabia mało, ponieważ będzie się cieszyła, że w ogóle ma „pewną” pracę. Gdyby firma chciała zatrudnić fachowca od pieczywa, musiałoby się to wiązać z kosztami. Ileż to może chcieć mistrz piekarnictwa za pracę w sklepie? Jak oni się cenią? To prymitywne myślenie odbija się rykoszetem na samych właścicielach piekarni, na samej sprzedaży.
Porównajmy sprzedaż chleba z innymi dziedzinami
Koncern samochodowy. Autoryzowany sklep z nowymi autami. Kto w takim sklepie sprzedaje samochody? Czy są to ładne panienki? Nie, ponieważ żaden koncern nie może pozwolić sobie na sprzedaż na piękne oczy. Samochody sprzedają ludzie, którzy muszą znać się na tym, co sprzedają. Klient dzisiaj jest bardzo wymagający i byle czego nie chce kupować. Jeśli podejmuje decyzje, chciałby o tym porozmawiać, dowiedzieć się czegoś na miejscu, być może przetestować. Dlatego też samochody (na zdrowy rozsądek) sprzedają osoby, które przeszły liczne szkolenia z zakresu wiedzy o pojazdach.
Inny, skrajny przypadek: duża księgarnia i mały antykwariat. W dużej księgarni widzi się zazwyczaj młodych ludzi, którzy nie mają zbyt wiele do czynienia z literaturą, z książkami, ponieważ dostępne tytuły są jedynie uzależnione od zapełnienia hurtowni. Ludzie ci wiedzą, jaką mają książkę, jeśli widzą ją na ekranie monitora. Nie można od nich wymagać znajomości rynku książek. Dlatego też swój renesans przeżywają małe antykwariaty (które można porównać do małych sklepików z pieczywem). Klient w takim antykwariacie może nie tylko porozmawiać o wielu książkach czy usłyszeć, co antykwariusz może mu polecić, może również spędzić godzinę na kupnie tej czy innej książki. I taki klient na pewno wróci, chociażby po to, aby porozmawiać z antykwariuszem.
Reasumując – właściciele piekarń, przyjmując do pracy ładne dziewczyny, dbają wyłącznie o koszty, zapominając, jaki potencjał jest we właściwym kontakcie z klientem. Pracownice zazwyczaj nie są szkolone z zakresu wiedzy o chlebie (bo i po co?) czy właściwego zachowania w miejscu pracy. Ostatnio wybrałem się do sklepiku w sąsiedniej miejscowości, aby w takim sklepie wypić kawę (była taka możliwość), coś zjeść, a także przyjrzeć się pracy, i zaciekawiony zadałem kilka pytań o pieczywo. Wyniki mojej obserwacji (jako tajemniczego klienta) były niezadowalające. Gdy przedstawiłem propozycję co należałoby zrobić, aby właściciel poprawił wyniki sprzedaży, usłyszałem w odpowiedzi, że jest on wyjątkowo skąpy. Czy to jest właściwa odpowiedź, dlaczego w naszym kraju sprzedaż pieczywa kuleje? Zresztą najbardziej znanym hasłem jest: Dziś nie sztuka coś wyprodukować, ale sztuka sprzedać. I to jest lekcja do odrobienia przez właścicieli piekarń. A i tak ostatnie słowo należy do klienta. Wszakże ma wybór…
Michał Żuławski
mistrz piekarnictwa z wieloletnim doświadczeniem, który pracuje w jednej ze stołecznych piekarni.