Kilkakrotnie zabierałem już głos w dyskusji na temat sytuacji piekarni rzemieślniczych. Obserwując na bieżąco sytuację, mogę jedynie stwierdzić z przykrością, że jak na razie nic się nie zmieniło. Dlatego pozwolę sobie po raz kolejny przedstawić swój pogląd na ten temat i zaproponować możliwe rozwiązania.
Po przeczytaniu relacji z wystąpienia znanego producenta i działacza branży Macieja Mielczarskiego na Forum Piekarskim we wrześniu 2016 r. oraz interesujących wypowiedzi młodych, działających w obecnych realiach mistrzów sztuki piekarskiej na temat teraźniejszości i przyszłości rzemiosła piekarskiego, zamieszczonych w poprzednim numerze „Mistrza Branży”, zastanawiałem się, czy mam jeszcze coś do dodania. Ponieważ pamiętam, w jakich warunkach działało ono w poprzednim systemie gospodarczym i politycznym, dodam swoje trzy grosze. Nie zgadzam się bowiem z niektórymi tezami przedstawionymi przez piekarzy.
Szczere rozmowy o polskim piekarstwie cz.1 >>
W tamtych czasach nie było problemu ze zbytem pieczywa. Zawsze można było liczyć na sprzedaż wyrobów wielu konsumentom, którzy woleli chleb i bułki z małej piekarni rzemieślniczej niż z przemysłowej piekarni „Społem”. A jeśli zdarzyło się, że pieczywo zostało niesprzedane, można było je „oddać” hodowcom trzody chlewnej, którym dzięki księżycowym relacjom między cenami zboża, mąki i wyrobów piekarskich bardziej opłacało się kupować na paszę chleb niż zboże. Głównym problemem piekarzy były wówczas trudności surowcowe, w tym odgórne racjonowanie dystrybucji mąki. Jednak dzięki bardzo pomocnej działalności cechów piekarskich, a także własnej pomysłowości właścicieli piekarni, kwestie te były z większym lub mniejszym sukcesem rozwiązywane.
Niejeden przedsiębiorca z branży piekarskiej wzdycha z utęsknieniem do tamtych czasów, ale dla jednych niestety, a dla innych na szczęście – tamto już nie wróci. Teraz decydentem nie jest już ani urzędnik państwowy, ani funkcjonariusz partyjny, ale konsument, od którego zależy, czy będzie chciał kupić dany towar za oferowaną cenę. Trzeba skupić się na tym, aby jego decyzja była po myśli piekarzy rzemieślników.
Konieczność zrzeszania się
Bardzo ważnym warunkiem utrzymania się rzemiosła na polskim rynku jest działanie zakładów rzemieślniczych nie w pojedynkę, ale w formie zorganizowanej. W ustawie o rzemiośle z 12 marca 1989 r. znowelizowanej 25 września 2015 r. określa się, w jaki sposób rzemiosło może tworzyć organizacje samorządu gospodarczego. Są to cechy, izby rzemieślnicze oraz Związek Rzemiosła Polskiego. Ustawodawca wskazuje zadania tych organizacji, do których należy w szczególności: promocja działalności gospodarczej i społeczno-zawodowej rzemiosła, nadzór nad organizacją i przebiegiem procesu przygotowania zawodowego, udzielanie pomocy rzemieślnikom i innym przedsiębiorcom zrzeszonym w organizacjach samorządu gospodarczego, reprezentowanie interesów środowiska rzemieślniczego wobec organów administracji publicznej, uczestniczenie w realizacji zadań z zakresu oświaty i wychowania w celu zapewnienia wykwalifikowanych kadr dla gospodarki.
Chciałbym tu dodać, że, jak nieraz tego doświadczyliśmy, administracja publiczna nie będzie reagowała na wnioski i skargi pojedynczych rzemieślników czy małych organizacji reprezentujących niewielką liczbę zrzeszonych firm. Nawet kilkanaście pojedynczych piekarni rzemieślniczych działających w pojedynkę nie jest w stanie przeciwstawić się w nierównej i nieraz prowadzonej na granicy prawa walce z wielkimi firmami – fabrykami pieczywa. Tym bardziej, że w walce o klienta piekarnie rzemieślnicze często zwalczają się nawzajem, produkując i sprzedając chleb przy minimalnej opłacalności.
Do podjęcia wiążących rozmów, ustaleń z administracją państwową i lokalną niezbędne jest reprezentatywne przedstawicielstwo branży piekarskiej. Nikły udział członkowski piekarni w istniejących organizacjach branżowych, jak związki piekarzy i cukierników, stowarzyszenia oraz izby i cechy rzemieślnicze, spowodowany brakiem obowiązku stowarzyszania się, nie stawia tych organizacji w roli skutecznych przedstawicieli interesów branży piekarskiej.
Wysoka jakość pieczywa
Przy panującej obecnie wysokiej i ciągle wzrastającej konkurencji pomiędzy producentami pieczywa niepodważalnym warunkiem utrzymania się na rynku jest zachowanie wysokiej jakości oferowanych wyrobów. Zaryzykuję stwierdzenie, że szanse na przetrwanie mają piekarze z duszą artysty, którzy z należytym szacunkiem i pietyzmem wykonują swój zawód. Polecam czytelnikom książkę „Chleb” autorstwa Jeffreya Hamelmana, a wtedy zrozumieją, o co mi chodzi.
Myli się ten piekarz, który uważa, że może produkować, a potem sprzedawać pieczywo według własnych kryteriów jakościowych i smakowych. Konsument kupi tylko to, co odpowiada jego poczuciu estetyki i smaku. Nawet jeśli zdarzy się, że ulegnie fałszywej reklamie, drugi raz nie da się nabrać, można więc pożegnać się z jego pieniędzmi. W przypadku pieczywa musi to być wyrób, który pamięta się z czasów dzieciństwa, który zachwyci nas swoją oryginalnością i stałą wysoką jakością. Dlatego przedstawiam kilka warunków, jakie według mnie powinny być przestrzegane.
Zachowanie zasad technologii piekarskiej
Technologia produkcji pieczywa, głównie przygotowania ciasta, jest oparta o dwa zasadnicze procesy biologiczne: fermentację alkoholową przeprowadzaną przez drożdże oraz fermentację kwasu mlekowego przeprowadzaną przez bakterie kwasu mlekowego. Przebiegają one przy zachowaniu określonych parametrów czasu i temperatury. Jakiekolwiek działania zmierzające do skracania lub wydłużania czasu oraz obniżania i podwyższania temperatury prowadzą wyłącznie do pogorszenia jakości produktu finalnego, czyli pieczywa. Wobec czego stosowanie jednofazowych metod produkcji chleba i bułek skraca co prawda czas ich produkcji, ale smakowo nie mogą one konkurować z analogicznymi wyrobami otrzymanymi metodami wielofazowymi, np. pieczywo pszenne na podmłodzie a pieczywo żytnie i mieszane otrzymywane w wyniku trój-, cztero- oraz pięciofazowej metody kwasu żytniego. Prowadzenie podmłody, poszczególnych faz kwasu oraz ciasta w zbyt niskiej lub zbyt wysokiej temperaturze to gwarancja zmarnowanego wysiłku oraz cennego surowca.
Żaden producent pieczywa nie może sobie pozwolić na oszczędności wynikające z zakupu surowca z nieznanego źródła lub o niższej jakości. Główny surowiec – mąka – to nie piasek ani cement, tylko żywy organizm, którego jakość zależy od wielu czynników: gatunku zboża, warunków wzrostu i zbioru, sposobu przemiału oraz przechowywania i transportu. Jeśli nie będziemy zwracać uwagi na wysoką i stabilną jakości mąki, czekają nas niezbyt miłe niespodzianki w procesie produkcji pieczywa. To samo dotyczy drożdży i innych surowców. Chyba wszyscy pamiętają burzę, jaka rozpętała się na wieść o podejrzanej soli, i nie był to miły czas dla producentów, którzy zastosowali ten surowiec, goniąc za wątpliwym zyskiem.
Wysoka i stała jakość pieczywa bezwzględnie zależy od fachowości i rzetelności zawodowej personelu. Jednak dla uniknięcia subiektywnej oceny jakości pożądane jest zorganizowanie w piekarni niewielkim nakładem kosztów tzw. minilaboratorium, gdzie będzie można szybko ocenić jakość kupowanych surowców, głównie mąki, a przede wszystkim pieczywa kierowanego do sprzedaży.
Trudno dyskutować i spierać się na temat prawidłowości procesów technologicznych w piekarstwie, skoro do tej pory nie ma obowiązującego dokumentu, który definiowałby nazewnictwo gatunków i asortymentów pieczywa oraz poszczególnych faz jego produkcji. Nasi zachodni sąsiedzi zrobili to już dawno temu, a Wytyczne Niemieckiej Komisji ds. Księgi Artykułów Spożywczych (Leitsätze für Brot und Kleingebäck) obowiązują w produkcji chleba i drobnego pieczywa, stanowią też podstawę oceny pieczywa w przypadku sporów sądowych. Niemieckie wytyczne są wynikiem dyskusji między konsumentami, urzędem ds. nadzoru nad artykułami żywnościowymi, jednostkami naukowymi, producentami i handlem.
Dzięki uzgodnionym w ten sposób zasadom spełnione są zarówno oczekiwania konsumentów w stosunku do pieczywa, jak i wymogi Dobrej praktyki produkcyjnej (DPP) oraz uczciwego zwyczaju kupieckiego. Czy w Polsce nie ma możliwości opracowania i prawnego usankcjonowania podobnego dokumentu? Czy nikomu nie zależy, aby również w naszym kraju w branży piekarskiej zapanował porządek?
Urozmaicanie i uatrakcyjnianie oferty asortymentowej
Atrakcyjny asortyment pieczywa o wysokiej i stałej jakości to obecnie podstawowy argument marketingowy dla piekarni rzemieślniczej. Tak zwany chleb codzienny pomału traci swoją atrakcyjność. Zastępowany jest innymi produktami mącznymi, jak kasze, makarony, płatki, pizza, a także różnego typu przekąskami o minimalnej zawartości skrobi i węglowodanów. Zatem pieczywo musi być atrakcyjne zarówno jeśli chodzi o smak, jak i skład, wygląd czy opakowanie. Pole do popisu jest tu spore – pieczywo regionalne, pieczywo zdrowotne z dodatkiem różnych atrakcyjnych oraz egzotycznych nasion, pieczywo dla diabetyków, pieczywo z małą ilością glutenu lub bezglutenowe, wreszcie pieczywo ekologiczne. Zakład powinien wypracować asortyment, który będzie dla niego charakterystyczny i kojarzony wyłącznie z nim.
Aby zainteresować pieczywem najmłodszych konsumentów, zakład powinien wytwarzać także pieczywo ozdobne w postaci rozmaitych plecionek, figurek itp. Może to być także atrakcja dla turystów, którzy będą kojarzyć daną piekarnię w odwiedzanej miejscowości z pieczywem o swoistym kształcie. Jako przykład można tu podać słynne koguty kazimierskie z Piekarni Sarzyński w Kazimierzu Dolnym.
Jako uzupełnienie asortymentu pieczywa zwykłego zakład powinien wytwarzać również atrakcyjne pieczywo półcukiernicze i cukiernicze. To teraz niezbędne produkty w ofercie wielu zakładów. Piszę o tym, chociaż wiem, że wiele piekarni już od dłuższego czasu to stosuje, z kolei zakłady ciastkarskie wzbogacają swoją produkcję o pieczywo zwykłe.
Wprowadzanie techniki zapewniającej stałą i wysoką jakość
Utarło się przekonanie, że rzemiosło – inaczej zwane rękodziełem – powinno opierać się głównie na pracy rąk. Gdyby tak było, to do dziś w piekarniach ciasto miesiono by w drewnianych korytach ręcznie lub (o zgrozo!) nogami Na szczęście to już przeszłość. Obecnie praca ręczna jest w cenie, bo brakuje chętnych do wykonywania męczących, słabo opłacanych czynności.
Oferta wyposażenia dla zakładów piekarskich daje możliwość osiągnięcia wysokiej jakości pieczywa. Rozpoczynając od silosów do magazynowania mąki, automatyzacji dozowania mąki i wody, szeregu maszyn do przygotowania i obróbki mechanicznej ciasta, w tym wytwarzaczy do kwasu żytniego i pszennego, poprzez komory chłodnicze i rozrostowe z automatyczną regulacją czasu i temperatury, aparaty do załadunku komór pieca, piece z programami do ustawiania parametrów wypieku dla różnych asortymentów pieczywa – wszystkie te urządzenia gwarantują lżejszą pracę oraz eliminację do minimum pomyłek ludzkich, a także ograniczenie bardzo kosztownego zatrudnienia.
Warto też rozpatrzyć problem zastosowania techniki zamrażania w piekarskim rzemiośle. Niewątpliwie pieczywo pochodzące z tzw. „mrożonek” i wypiekane w marketach na oczach klientów jest poważnym problemem dla małych i średnich piekarni rzemieślniczych. Przy spadającej z roku na rok konsumpcji pieczywa w Polsce dodatkowy odpływ klientów do supermarketów stwarza zagrożenie dla istnienia tych zakładów. Aby skutecznie walczyć z „przeciwnikiem”, trzeba dobrze go poznać – zarówno jego wady, jak i zalety, jego metody działania oraz instrumenty techniczne i finansowe, dzięki którym zdobywa rynek. Gołosłowne oskarżenia, jakie padają pod adresem pieczywa wytwarzanego z mrożonych półproduktów, mają krótki żywot i po skonfrontowaniu z rzeczywistością działają na niekorzyść strony, która się nimi posługuje. Zamrażanie od lat jest popularną i efektywną metodą utrwalania żywności w wielu gałęziach przetwórstwa spożywczego. Może przyszła kolej także na piekarstwo? Może warto rozpatrzyć możliwość zastosowania tej metody w piekarniach rzemieślniczych, biorąc pod uwagę płynące z niej korzyści?
Zamrażanie pozwala produkować w piekarni półprodukty lub pieczywo na zapas, czyli w czasie, gdy są w niej tzw. wolne moce przerobowe. Taki zapas może zostać w dowolnym czasie odpieczony lub wyekspediowany do odbiorcy. Zapobiega to powstawaniu zatorów produkcyjnych, a także eliminuje uciążliwy i obniżający zyski piekarni problem przyjmowania zwrotów. Technologia ta pozwala również na ograniczenie kosztownej i pracochłonnej produkcji nocnej. Istniejący zapas może być wykorzystany w dowolnym czasie i w niezbędnej ilości.
Jedyną istotną wadą metody odroczonego wypieku pieczywa jest konieczność zakupu kosztownych urządzeń chłodniczych. Niezbędne minimum, w które musi zaopatrzyć się piekarnia, to między innymi urządzenie do szybkiego schładzania, komory chłodnicze do przechowywania zamrożonego pieczywa, a w przypadku dostarczania zamrożonych półproduktów na zewnątrz – transport izotermiczny lub samochody chłodnie. Jednak bez inwestowania w nowoczesne wyposażenie, nie tylko do zamrażania, nie osiągnie się postępu w żadnej dziedzinie – piekarstwo nie jest tu wyjątkiem.
Wykwalifikowana kadra
W branży piekarskiej brakuje wykwalifikowanych pracowników. Czy nie powoduje to pogorszenia walorów pieczywa? Przy spadającym popycie obniżenie jego jakości, mające źródło w niewystarczającym doświadczeniu zawodowym oraz brakach w znajomości technologii przez pracowników, może stanowić przyczynek do upadku wielu zakładów. Zawód piekarza, niestety, nie zmienił się wiele na przestrzeni lat, chociaż trzeba przyznać, że od początku swego powstania piekarstwo było motorem postępu technicznego i cywilizacyjnego, ciesząc się wielkim i niekwestionowanym prestiżem. Jednak w naszym kraju obserwuje się niepokojące zjawisko – z roku na rok spada zainteresowanie tym zawodem wśród młodzieży. W Polsce nie cieszy się on należnym mu poważaniem i dla młodzieży poszukującej fachu nie jest atrakcyjny. Na kierunek piekarski w szkołach zawodowych i technikach o profilu spożywczym zgłasza się coraz mniej kandydatów, a w niektórych placówkach eliminuje się nawet naukę piekarstwa z powodu ich braku.
Piekarz to zawód plasujący się niezbyt wysoko, jeśli chodzi o uznanie społeczne. Co więcej, można odnieść wrażenie, że powszechnie nie uznaje się go za prestiżowy. Fach ten zaliczany jest bowiem do ciężkich prac fizycznych, a odstrasza przede wszystkim praca w nocy oraz w niedzielę i święta. Przy tym zarobki piekarzy plasują się poniżej średniej krajowej, co zarówno dla młodzieży rozpoczynającej pracę, jak i dla pracowników starszych, mających na utrzymaniu rodzinę, nie jest szczytem marzeń. Przy ustawicznym braku wykwalifikowanej kadry zakłady piekarskie powinny wprowadzić zmiany w organizacji produkcji zmierzające do eliminacji uciążliwości pracy w piekarni. Głównym celem powinno być ograniczenie, a nawet zaniechanie pracy nocnej, a także zastąpienie uciążliwej pracy fizycznej przez zakup maszyn.
Podniesienie rangi zawodu piekarza wiąże się także ze stworzeniem atrakcyjnej oferty finansowej dla pracowników. Nie musi to być automatyczna podwyżka wynagrodzenia, ale jego wysokość powinna zależeć od jakości produkcji, od innowacyjności w tworzeniu nowych i udoskonalaniu istniejących wyrobów oraz technologii ich wytwarzania, od sumienności i staranności w wykonywaniu obowiązków służbowych (w tym realizacji procedur HACCP), od przestrzegania regulaminu pracy. Pracownik, który odczuwa, że jego wiedza i zaangażowanie są doceniane przez przełożonego, i to nie tylko werbalnie, z dużym prawdopodobieństwem będzie pracownikiem lojalnym.
Przywiązanie do zakładu można też uzyskać przez stworzenie atrakcyjnej oferty socjalnej oraz umożliwiając podnoszenie kwalifikacji zawodowych przez uczestnictwo w szkoleniach, pokazach, konkursach, konferencjach oraz wyjazdach na targi i wystawy branżowe.
Polityka cenowa
Należy również przedyskutować i podjąć decyzję w sprawie urealnienia cen pieczywa. Jeśli z wielu źródeł dowiadujemy się, ile w Polsce marnuje się pieczywa, to wniosek nasuwa się sam: pieczywo jest za tanie. Jego cena winna być taka, aby zyski z tytułu jej podwyższenia umożliwiały utrzymanie wysokiej jakości produkcji, wymianę parku maszynowego oraz podniesienie płac pracowników, co ograniczy ucieczkę wykwalifikowanej kadry za granicę. Przy podnoszeniu cen pieczywa należy jednak kierować się strategią ograniczającą szeroki napływ pieczywa zagranicznej konkurencji, przynajmniej do czasu umocnienia na rynku krajowym pozycji rodzimych firm.
Jak wiadomo, cena pieczywa nie jest już regulowana odgórnie przez czynniki państwowe. Do ustalenia tej minimalnej potrzebne są zgoda i współdziałanie producentów sprzedających swoje wyroby na wspólnym obszarze rynkowym. Jeśli polscy piekarze rzemieślnicy nie będą w stanie „dogadać” się w tej materii, to są skazani na samotną walkę z supermarketami oraz wzajemne „wyrzynanie” cenowe.
Dystrybucja pieczywa
Sposobem na uniezależnienie się piekarni od dyktatu sieci handlowych, w tym także supermarketów, jest posiadanie jednego lub kilku własnych punktów sprzedaży. Musiałyby to jednak być nie zwykłe „domy chleba”, gdzie można kupić tylko pieczywo, w miarę możliwości punkty te powinny oferować również niezbędne dodatki do chleba, jak masło, dżemy, konserwy warzywne itp. Atrakcyjność oferty mogłyby podnieść gotowe lub przygotowywane na miejscu kanapki z wykorzystaniem własnego pieczywa oraz gorące i zimne napoje. To szeroko stosowany chwyt w krajach europejskich, mający na celu przyciągnięcie klientów.
Akcja informacyjno-reklamowa
Notowany od lat w Polsce spadek spożycia pieczywa jest niewątpliwie związany ze wzrostem stopy życiowej konsumentów, ale także z pojawieniem się bogatej i atrakcyjnej oferty asortymentowej konkurencyjnych artykułów spożywczych, które pragną ugruntować swoją pozycję na naszym rynku. W związku z tym pojawiają się opinie, że jasne pieczywo jest wysokokaloryczne i tuczy, że jedzenie pełnoziarnowego skutkuje blokadą przyswajania substancji mineralnych, że chleb jest naszpikowany chemią. Stąd konsumentom łatwo wysnuć wniosek, że należy unikać lub co najmniej ograniczyć jego konsumpcję.
Nie łudźmy się, samo pieczywo, nawet to o bardzo dobrej jakości, nie obroni się. Aby przeciwstawić się tej propagandzie, opartej na fałszywych „paranaukowych” przesłankach, należy jak najszybciej rozpocząć i kontynuować długofalową, kosztowną kampanię reklamową, głównie w telewizji i prasie codziennej, odkłamującą plotki na temat pieczywa. Jest to rola zarówno stowarzyszeń i cechów piekarskich, jak i Krajowej Rady Piekarstwa i Cukiernictwa, Fundacji na Rzecz Wspierania i Promocji Piekarstwa i Cukiernictwa oraz jednostek naukowo-badawczych działających na rzecz piekarstwa i cukiernictwa. Potrzebna jest też intensywna akcja informacyjna, promująca konsumpcję pieczywa wśród dzieci i młodzieży, gdyż ten segment konsumentów pomału zapomina i to dzięki rodzicom, że drugie śniadanie to bułka lub chleb zamiast chipsów, popcornu, batoników itp. atrakcji. Działania te powinny po pewnym czasie spowodować wzrost spożycia pieczywa i poprawić sytuację ekonomiczną zakładów piekarskich. Nie należy odkładać tego na potem, nie należy oglądać się na unijne dofinansowania, bo suma 2,5 mln zł, o jakiej mówił w swym wystąpieniu Maciej Mielczarski, może starczyć tylko na krótkie zaistnienie w telewizji, którego nikt nie zauważy.
* * *
Jestem optymistą, więc mam nadzieję, że polskie rzemiosło piekarskie ma szanse na przetrwanie. Jest tylko jeden warunek – trzeba dostosować się do panujących wymogów rynku i bezlitosnej konkurencji. Jeśli ktokolwiek sądzi, że będzie działał po staremu, tak, jakby nic się nie zmieniło, musi liczyć się z przegraną. Rzemiosło piekarskie jest nam potrzebne, żebyśmy nie zapomnieli, jak smakuje dobry chleb i bułki, żeby nie wypchnęły ich z rynku tosty, pizza, kebab lub tzw. „następca drożdżówki”. Przecież polscy piekarze produkujący za granicą dają sobie radę i znajdują zbyt na polskie pieczywo nie tylko wśród mieszkającej tam Polonii. Dlaczego nie mieliby dać rady u siebie, w Polsce?
mgr inż. Adam Melkowski, członek ICC Polska, Bydgoszcz