Chleb w restauracji raczej nie wysuwa się na pierwszy plan. Występuje w charakterze przystawki albo dodatku do potraw. Mimo to jest szczegółem ważnym. Szanujący się restauratorzy z pieczołowitością dbają o jego jakość. Są nawet tacy, którzy na bazie pieczywa próbują budować siłę i markę swojego lokalu.
Podobne artykuły
O ochronie receptur cukierniczych, ciastkarskich i nie tylkoTajemnica wypieku pysznego chleba – cuda i cudeńka pracy biznesowej"W spirali zmian" - Jan Klimek, prezes Izby RzemieślniczejJak piekarze mogą współpracować z restauratorami? A może sami powinni nimi zostać?
Ikona polskiej kuchni na drugim planie…
– Chleb to ikona polskiego stołu i oczywiście podstawa naszej kuchni, ale w restauracjach nie pojawia się zbyt często. Szefując kuchni w Pałacu w Orli, przemycam pieczywo, jak tylko się da, ale niewiele dań przyjmuje ten dodatek. Rzecz ma się inaczej w restauracji z hotelem, gdzie pojawiają się śniadania – mówi Maciej Barton, szef kuchni w Pałacu Orli w Wielkopolsce, entuzjasta lokalnej żywności. – Niegdyś, np. we Francji, standardem było, że restauratorzy czy hotelarze zatrudniali piekarzy. Chleb odgrywał w restauracji taką samą rolę jak sery dobierane do deski serów. Musiał więc być najlepszej jakości – mówi Grzegorz Łapanowski, znany m.in. z Top Chef i Fundacji „Szkoła na Widelcu”. Z czasem jednak, w pogodni za optymalizacją i obniżaniem kosztów, restauracje zaczęły bazować na pieczywie pozyskiwanym z zewnątrz, a w ostatnich latach gastronomię podbijać zaczęło pieczywo głęboko mrożone.
Oczywiście istnieje (całkiem spora) grupa konsumentów, którym „wszystko jedno”, ale przybywa też osób, które chcą jak najwięcej wiedzieć o tym, skąd pochodzi i jak powstaje serwowana im żywność. Dotyczy to w takim samym stopniu warzyw, mięsa i właśnie pieczywa. – Jakość chleba w restauracji ma znaczenie, mimo iż zazwyczaj nie odgrywa on głównej roli w menu. Przecież to właśnie takie detale mają znaczenie przy całościowej ocenie lokalu czy dania – zauważa Grzegorz Łapanowski. – Świeżość to podstawa, ale goście pytają także o rodzaj mąki, z której jest chleb. O to, czy jest na naturalnym zakwasie, czy i jakie dodatki zawiera. Coraz częściej mają swoje preferencje. Obserwuję odwrót od białego, „papierowego” pieczywa. Dobry razowiec jest w cenie i na piedestale – podsumowuje Joanna Jakubiuk, szefowa kuchni, która na co dzień gotuje z polskich i lokalnych produktów. Jak restauratorzy starają się sprostać rosnącym wymaganiom gości?
Pieczywo własne czy od zaufanego dostawcy?
– Temat pieczywa rozwiązuję na dwa sposoby. Do karty restauracji pieczemy własny chleb na zakwasie. Rzecz prosta, niewymagająca jakiś specjalnych zabiegów. Potrzebne są: miejsce, trochę wiedzy i piec. Można poszaleć, dodać bakalie, zrobić na piwie, ziołach. Naprawdę można się pobawić. Pajda chleba z naszym masłem podana do zupy – bezcenna. A zupy kocham. Druga droga to znaleźć piekarnię godną zaufania, bo nie sposób napiec samemu chleba dla pełnego hotelu. Tu muszę się pochwalić – mamy w Koźminie piekarnię niebywałą. Dobra, stara GS-owska piekarnia, niezmanierowana, trzymająca poziom od kilkudziesięciu lat. Rano, jak szefowa przywiezie bułki, takie małe, zwykłe, a wybiera zawsze przypieczone, to po prostu nie można się nimi najeść. To jest drugi kierunek wart uwagi hotelowych restauracji – bo wyszukiwanie takich piekarni nie zajmuje dużo czasu, a zysk z doskonałej jakości przeogromny – mówi Maciej Barton.
Jego zdanie i obserwacje podziela Joanna Jakubiuk: – Współpracuję z kilkoma lokalami i w każdym sposób zaopatrywania się w pieczywo jest inny. W jednym korzystam z zasobów małej piekarni po sąsiedzku. Mają dość duży wybór chlebów na zakwasie, razowych i z ziarnami. W drugim, oddalonym trochę „od cywilizacji”, wypiekamy własny chleb. W zależności od potrzeb – tłumaczy.
Trudno faworyzować jedno czy drugie rozwiązanie – jest to raczej kwestia lokalnych warunków i potrzeb. Z pewnością wymagający klient większą uwagę przywiązuje do faktu jakości i wiarygodnego pochodzenia pieczywa niż do tego, czy piecze je kucharz, czy doświadczony rzemieślnik.
Piekarz doradcą restauratora?
To, że restaurator decyduje się na samodzielny wypiek pieczywa, nie musi oznaczać, że lokalna piekarnia traci potencjalnego klienta. Okazuje się bowiem, że restauratorzy coraz częściej zwracają się do doświadczonych rzemieślników z prośbą o pomoc i wsparcie merytoryczne. Lat praktyki nie da się przecież „przeskoczyć”, zwłaszcza jeżeli zależy nam na określonej recepturze, jakości i powtarzalności. Nieprzypadkowo świetny szef kuchni Adam Chrząstowski, zanim rozpoczął pracę w restauracji Ed Red (rekomendacje: Michelin, Gault&Millau i Slow Food) i codzienny wypiek pieczywa, skorzystał z merytorycznego wsparcia Piekarni Adama Ciszka z Dębicy. Przy wsparciu fachowca udało mu się wypracować recepturę bazującą na francuskim chlebie żytnim pain de seigle. Taka praktyka zdecydowanie nie jest odosobniona, choć nie zawsze zarówno piekarze, jak i szefowie kuchni czy właściciele restauracji chcą się do niej otwarcie przyznać.
Bezglutenowa nisza
Fachowe doradztwo i wsparcie przyda się zwłaszcza tym restauratorom, którzy chcieliby w swoim menu umieścić pieczywo bezglutenowe. Osób, które szukają właśnie takiej oferty, przybywa lawinowo, ale jak na razie sytuacja na rynku zdecydowanie nie jest dla nich satysfakcjonująca. – W większości lokali gastronomicznych nie dowiemy się, jaki jest skład pieczywa. Obsługa nie ma o tym pojęcia, a prośba o podanie źródła pieczywa czy etykiety do przeczytania nie spotyka się ze zrozumieniem. W restauracjach, które prowadzą wypiek na miejscu, jest szansa na chleb bez mleka czy jaj (np. ciabatta), ale pieczywa bezglutenowego nie spotkałam. Czytelniczki bloga piszą mi, że bywa gdzieniegdzie bezglutenowy chleb mrożony, który przygotowywany jest na życzenie. To jednak rzadkość – relacjonuje Katarzyna Jankowska, autorka bloga mamaalergikagotuje.pl.
Tyle słyszy się o modzie na życie bez glutenu – może to już czas, by restauracje i piekarze zareagowali?! Może to właśnie jest nisza, która pozwoli przetrwać w czasach, gdy więcej piekarni się zamyka, niż otwiera?
Piekarz restauratorem?
Kolejny kierunek, który warto rozważyć, to przebranżowienie. Skoro restauratorzy coraz śmielej zabierają się za wypiek pieczywa, dlaczego piekarze nie mieliby spróbować swoich sił w poszerzaniu działalności o gastronomię? Niemożliwe? Odsyłam do mojego wywiadu z Piotrem Madejem („Mistrz Branży”, październik 2015), w którym przedstawiamy „zakwasową rewolucję” rozgrywającą się w Sztokholmie, a to tylko jeden z wielu przykładów. Żadna z opisywanych tam piekarni nie ogranicza się do wypieku i rozwozu pieczywa do sklepów. Wręcz przeciwnie – bardziej przypominają restauracje niż zakłady piekarnicze. Ten trend dotarł zresztą do Polski. – Powstał cały segment rynku gastronomicznego, który stawia właśnie na chleb – mówi Grzegorz Łapanowski. Takie lokale przyjmują czasem postać kawiarni, bistro, restauracji czy lokalu „śniadaniowego”.
Zawsze jednak to dobre, rzetelnie wyprodukowane pieczywo jest w centrum uwagi. Dobrym i wcale nie jedynym przykładem jest tu SAM (Lipowa 7a,Warszawa), w którym za pieczywo odpowiada czterech piekarzy (zastanówmy się więc nad tym, czy to jeszcze restauracja, czy już piekarnia… a może odwrotnie?). Na stronie internetowej firmy czytamy: „Nasze chleby, bagietki i bajgle formujemy ręcznie według tradycyjnych receptur, pozwalając im długo dojrzewać na naturalnych zakwasach. Nie używamy konserwantów i spulchniaczy. Po mąkę jeździmy do małego młyna koło Wyszogrodu, który skupuje ziarno od okolicznych rolników. Wszystko po to, żeby cieszyć się najlepszą jakością”. Co ciekawe, niektóre brytyjskie i amerykańskie lokale, w pogoni za oryginalnością i jakością, idą krok dalej. Decydują się na zakup młynków i mielenie mąki na miejscu. Niektórzy eksperci w świeżym pieczywie ze świeżo zmielonej mąki (najlepiej ze starych odmian zbóż) upatrują kolejnego kulinarnego trendu.
Sposób na jakość
Niezależnie od tego, którą drogę wybierze piekarz: czy spróbuje swoich sił w gastronomii, doradztwie, czy też ograniczy się do zaopatrywania lokali w pieczywo, warto zapamiętać kilka wskazówek dotyczących jakości. Wymienia je Joanna Jakubiuk: – Dobry produkt powstaje z dobrych jakościowo składników. Nie może zawierać nieokreślonych dodatków, sztucznych spulchniaczy i wzmacniaczy, które podkręcają smak, wilgotność czy wydłużają „żywotność”. Chciałabym, żeby sprzedawca, od którego kupuję pieczywo, wiedział, z jakiej mąki powstaje, skąd ta mąka pochodzi. Albo żeby przynajmniej było to uczciwie etykietowane. Wysoka jakość to suma dobrych, uczciwie połączonych składników. Bez podkręcania. n
Karol Przybylak, Biokurier.pl