Kilka lat temu zafascynował go proces fermentacji, potem zakochał się w pieczeniu chleba. Spod jego rąk wychodzą piękne bochenki, które ozdabia osobistym, ważnym przesłaniem i sprzedaje lokalnie, w systemie abonamentowym, znanym jako BaeKer KraeKer. W swojej mikropiekarni działa tak, by niczego nie marnować.
Ewa Siuda-Szymanowska: Czy kiedykolwiek przeszło Ci przez myśl, że będziesz piekarzem?
Joel Kroeker: Zawsze chciałem być gwiazdą rocka. Kocham muzykę, nadal ją piszę i gram, ale obecnie raczej dla własnej przyjemności. Nie sądzę, bym kiedykolwiek w dzieciństwie marzył o byciu piekarzem, chociaż mam wiele miłych wspomnień związanych z pieczeniem. Piekłem bułki z mamą, przygotowywaliśmy też z rodziną świąteczne ciasteczka na Boże Narodzenie.
Jak pomysł na to, by piec chleb, pojawił się w Twojej głowie?
Zaczęło się jakieś sześć lat temu. Na po-czątku zainteresowałem się fermentacją. Próbowałem robić różne rzeczy – kombuchę, kapustę kiszoną, kefir wodny – i wtedy przypomniałem sobie o kimś, kto robił chleb na zakwasie. Pokochałem ten smak. Zacząłem eksperymentować z różnymi przepisami znalezionymi w internecie czy w książkach z biblioteki.
Wiedziałeś, że uda Ci się zostać dobrym piekarzem? Ile czasu zajęła Ci nauka pieczenia chleba, jak przebiegał ten proces?
Nadal jestem wobec siebie bardzo krytyczny i trochę walczę z myśleniem o sobie jako o dobrym piekarzu. Wiele się nauczyłem przez te kilka lat i nadal uczę się nowych rzeczy, niemal codziennie. Moje pierwsze bochenki nie były zachwycające, ale i tak nam smakowały. Znajomy miał książkę „Tartine Bread” Chada Robertsona. Zauroczyły mnie piękne zdjęcia idealnie napowietrzonych wiejskich bochenków. Zdobyłem swój egzemplarz i zacząłem postępować zgodnie z instrukcjami Robertsona, począwszy od zakwasu. Przyszedł wreszcie ten dzień, gdy zakwas był gotowy do użycia, a ja, podekscytowany, przechodziłem kolejne etapy składania, formowania, próbowania i czekania. Kiedy wyjąłem pierwsze bochenki z piekarnika, to było prawdziwe szczęście. Wyglądały dokładnie tak jak te na zdjęciach! Ukroiłem kawałek, ugryzłem pierwszy kęs – to był najpyszniejszy chleb, jaki jadłem w życiu. I wtedy stałem się piewcą, apostołem zakwasu.
Czy trudno zrobić naprawdę dobry chleb? O czym trzeba pamiętać, zwłaszcza gdy dopiero zaczynamy tę przygodę?
Myślę, że pieczenie chleba nie musi być trudne. Jest wiele ścieżek, które mogą zaprowadzić nas głębiej, dodając do naszego repertuaru kolejne techniki. Dla mnie bardzo ważne stało się używanie wagi podczas przygotowywania ciasta. Właściwe odważenie składników ma wpływ na konsystencję chleba, pozwala też piekarzowi na doskonalenie receptury. Pierwszy krok to po prostu zrobienie jakiegokolwiek chleba, niekoniecznie od razu bochenka na zakwasie pieczonego na kamieniu, w żeliwnym garnku czy w piecu chlebowym. Można wybrać przepis na prosty pszenny chleb. Bonnie Ohara (@alchemybread) na przykład napisała świetną książkę dla początkujących – „Bread Baking for Beginners” (w tłum. „Pieczenie chleba dla początkujących”). Jeśli jesteś zainteresowany pieczeniem chleba na zakwasie, znajdź książki na ten temat czy znajomego piekarza, który już to robi. Zakwasy są fascynujące, dbanie o nie, dokarmianie ich również. Nie zniechęcisz się, jeśli będziesz mieć dobrych przewodników.
Kiedy zdecydowałeś się na własny biznes? Czy decyzja o tym, by wprowadzić system abonamentowy, była powodowana chęcią zminimalizowania strat chleba, a może składników użytych do pieczenia?
Pierwszymi klientami byli moi sąsiedzi. Kiedy uczyłem się piec chleb, często dostawali bochenki, których upiekłem za dużo. Chleb tak im smakował, że pewnego dnia zapytali, czy mogą zapłacić mi za to, żebym piekł dla co tydzień. Ta grupa przyjaciół i sąsiadów powoli się powiększała. Zależało mi na tym, żeby nie marnować ani chleba, ani składników – system abonamentowy pozwolił mi zminimalizować tę nieprzewidywalność, która zazwyczaj łączy się z każdą działalnością spożywczą. Obecnie wiem, ile mam chlebów do upieczenia w danym tygodniu czy miesiącu, ile mąki będę potrzebował.
Ilu stałych klientów masz obecnie?
Mamy teraz prawie 60 subskrybentów i kilku klientów zamawiających większe ilości. Piekę około 80 bochenków tygodniowo.
Jakiego pieca używasz? Przygotowujesz wszystko sam czy ktoś Ci pomaga?
Piekę w zwykłym piekarniku, używając granitowego kamienia do pieczenia, który bardzo dobrze trzyma ciepło. Wszystko robię sam, ale moja żona, Heather, bardzo mnie wspiera, nadzorując listę subskrybentów i zamówienia. Bez jej pomocy nie dałbym rady.
Z jakiej mąki powstaje Twój chleb? Mielisz ją sam czy kupujesz od sprawdzonego dostawcy?
Chleb, który piekę, składa się w 70% z chlebowej mąki pszennej, 25% pszennej razowej i 5% żytniej pełnoziarnistej. Od niedawna mam młynek KoMo Mio, używam go do mielenia różnych rodzajów mąki pełnoziarnistej. Ziarno kupuję lokalnie, z małej ekofarmy. Dla mnie bardzo ważne jest, by mieć sprawdzonych dostawców ziarna czy młynarzy, zwłaszcza w przypadku mąki pełnoziarnistej, która szybko się psuje, jeśli leży na półce zbyt długo. Kubki smakowe na pewno poczują różnicę.
Czym dla Ciebie jest chleb? Dlaczego ozdabiasz go przesłaniami, rysunkami?
Chleb tworzy więź między ludźmi – łączy mnie z klientami, z farmerami, których wspieram, z innymi piekarzami, z ludźmi, z którymi mam kontakt online, którzy piszą o moim chlebie w mediach społecznościowych. Chleb to sposób, by karmić, odżywiać społeczność – ale może mieć to także wymiar polityczny czy etyczny. Szablony, jakich używam do „malowania”, „pisania” na chlebie, to mój pomysł na dodanie takiego politycznego aspektu. Wierzę, że nasze wybory żywieniowe są także polityczne, mają wpływ na ekonomię, na środowisko właśnie poprzez produkty, które kupujemy czy wytwarzamy. Te hasła, które wraz z chlebem trafiają do ludzi, mają pobudzać do myślenia o naszej wspólnej rzeczywistości. Inspiracje przychodzą zewsząd: z rozmów z żoną czy przyjaciółmi, z książek i artykułów, jakie czytam, z mediów społecznościowych. Przesłania często dotyczą pokoju, pojednania, poszanowania inności, ekologii – to tematy aktualnie istotne również dla Kanady. Klienci, którzy kupują chleb, mogą o nich porozmawiać w domu, przy stole.
Ewa Siuda-Szymanowska