...

Szanowny Użytkowniku

25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Poniżej znajdują się informacje dotyczące przetwarzania danych osobowych w Portalu MistrzBranzy.pl

  1. Administratorem Danych jest „Grupa 69” s.c. z siedzibą w Katowicach, ul. Klimczoka 9, 40-857 Katowice
  2. W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Administratorem pod adresem e-mail: dane@mistrzbranzy.pl
  3. Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
  4. Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
  5. Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
  6. Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
  7. Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
  8. Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
  9. Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
  10. Administrator informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.

Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności.

dodano , Administrator

Ciastka dopieszczone pasją i miłością

Otwierając butikową cukiernię w Mikołowie jako zupełna amatorka, skoczyła na głęboka wodę, więc długo czekała na uznanie branży. W końcu odpuściła i zrozumiała, że najważniejsi są jej goście. I wtedy zaczęła dziać się magia!

Natalia Aurora Ignacek: Sylwia, ob­serwuję Cię od początku Twojej ka­riery, odnoszę jednak wrażenie, że ostatnio mamy do czynienia z pozy­tywnym boomem Pani Foremki!
Sylwia Grodzka-Haba: Rzeczywiście, w ostatnim czasie sporo się dzieje. I praw­dę powiedziawszy, sama nie potrafię w to wszystko uwierzyć! Zwłaszcza że niewiele osób wierzyło w to, że cukiernia butikowa ma szansę utrzymać się w moim dość oso­bliwym mieście. A jednak nie tylko się tu przyjęła, ale rozpuściła macki dosłownie na całą Polskę.

 

I nawet poza nią! Nie tak dawno Two­ja receptura na ciastko w kształcie klocka lego ukazała się w prestiżo­wym magazynie „Pastry Revolution”, w którym publikują międzynarodowe sławy cukiernictwa.
W tym samym numerze był też Diego Loza­no, u którego przecież tak niedawno byłam na szkoleniu… W mediach społecznościo­wych moje nazwisko pojawia się obok ta­kich mistrzów, jak Cedric Grolet, a ja patrzę i własnym oczom nie wierzę. Paradoksalnie od jakiegoś czasu zaczęliśmy być bardziej zauważani poza granicami kraju. Mam na myśli środowisko branżowe. Nie mam aspiracji, by być dla kogoś wzo­rem, a tym bardziej gwiazdą. Niemniej na początku działalności mojej cukierni czeka­łam na przyjazd osób z branży. Chciałam, by wsparły mnie dobrym słowem, powie­działy, że odwalam kawał dobrej roboty. To zwyczajnie dodałoby mi pewności sie­bie i skrzydeł. Tym bardziej, że przez dość długi czas walczyłam z kompleksem ama­tora, w końcu nie skończyłam szkoły ga­stronomicznej…

Udało Ci się to przepracować?
Tak, odpuściłam. Czas pandemii zweryfiko­wał wiele ważnych kwestii. Przede wszyst­kim uświadomiłam sobie, że największą wartością mojej cukierni wcale nie jest uznanie branży, ale lojalność i zachwyt moich gości. Zwyczajnych ludzi, którzy nierzadko odkładają drobne, by wpaść do mnie na wymarzone ciastko. Lockdown po­kazał, że mam najwspanialszych gości na świecie, naprawdę! Przetrwaliśmy ten trud­ny czas właśnie dzięki nim, choć – umówmy się – moje ciastka to nie produkt pierwszej potrzeby. Wyrzuciłam więc z głowy nie­ustanne myśli o zdobyciu uznania w szeroko pojętym „świecie cukierniczym” i jeszcze bardziej skupiłam się na dopieszczaniu cia­stek i zaskakiwaniu gości. To zaskakujące, że w momencie gdy nie potrzebowałam już poklepania po plecach, ono samo do mnie przyszło! W dodatku z zagranicy, gdzie no­woczesne cukiernictwo naprawdę weszło na salony. To ogromnie mnie podbudowało. Tak, takie wyróżnienia dodają skrzydeł. I mimo tego iż mówi się, że robiąc to, co się kocha, nigdy nie jest się w pracy, to w codziennej rutynie takie pozytywne wzmocnienia są na wagę złota.

 

Czy skoro Pani Foremka powędrowała tak daleko wirtualnie, jest opcja, by stało się to także w realu? Planujesz ekspansję marki na inne miasta Ślą­ska, Polski?
Wręcz przeciwnie. W Mysłowicach jest mi dobrze i dziś już wiem, że nie chcę się stąd ruszać. To kolejna decyzja, do której dojrzałam w czasie pandemii. Owszem, jeszcze 2 lata temu bardzo intensywnie myślałam o lokalu w którymś z większych miast śląskiej aglomeracji. Nie uwierzysz, ale nie raz urzędnicy z sąsiednich miast oferowali mi ogromną pomoc przy pro­jekcie. Co więcej, miałam już „zaklepa­ny” kolejny lokal w samych Mysłowicach. Czynsz, projekt wnętrza były już ustalo­ne. Jednak im dalej w las, tym trudniej­sze okazywało się podjęcie ostatecznej decyzji… W końcu zaczęłam pytać sama siebie, czy naprawdę potrzebuję dodatko­wych zer na koncie w zamian za kolejne, niezliczone godziny spędzone w pracy? Czy znów chcę wrócić do czasów, kiedy z mężem tylko mijałam się w progu, a syn, rozwścieczony moją ciągłą nieobecnością, krzyczał, że spali cukiernię…? I w końcu, czy będę w stanie utrzymać tak wysoką jakość ciastek, tak wyszukany i niespo­tykany nigdzie design, gdy ich produkcja będzie musiała być kilkukrotnie większa? Odpowiedź była prosta – nie. Choć to wcale nieprosta i mało popularna decyzja w dzisiejszych czasach…

Dlaczego?
Mam wrażenie, że dziś bardzo kibicuje się tym miejscom, które pędzą dalej, otwiera­ją się w coraz to nowych miastach, lokali­zacjach... Ja jednak uważam, że czasem trzeba mieć „większe jaja”, by powiedzieć sobie: stop – zostaję tutaj, w mojej jednej, małej cukierni; w miejscu, w którym czuję się jak w domu. I to co mam, to, co tutaj stworzyłam, w zupełności mi wystarczy. Gdy już podjęłam tę decyzję, poczułam, jakby spadł ze mnie jakiś ciężar. Poczułam, że nikomu nic nie muszę udowadniać. Bo przecież jedyną osobą, której miałam jesz­cze coś do udowodnienia, byłam ja sama.

FOT. BARBARA OGRODNICZAK

Fot. Jacek kRZyżowski

 

Kolejny lokal to też kolejna praca, a zatem i kolejna para rąk do tejże. A chyba trudno znaleźć kogoś do tak wyszukanych ciastek…
Oczywiście, zwłaszcza że mam już całkiem spore doświadczenie w temacie. Znalezienie odpowiedniej osoby zajęło mi naprawdę dużo czasu. Na szczęście udało się. Magda jest ze mną od roku. Pracuje jak mróweczka i nie słyszę od niej skarg, kiedy trzeba dorobić kolejne ciastka albo zostać po godzinach. To prawdziwy skarb! To dzięki niej mogłam pierwszy raz od długiego czasu urządzić w domu Wigilię. Wyspać się. Usiąść do lekcji z synem. A przecież taka równowaga między domem a pracą jest ogromnie ważna. Dopiero osiągnięcie tego pozwala, by te ciastka były też szczęśliwe.

Zbudowałaś markę, która oferuje coś więcej niż słodkości. To ogrom­ny sukces!
Tak, dziś mogę śmiało powiedzieć: mam to! Startując z poziomu kompletnego amatora (także w kontekście prowadzenia własnego biznesu), stworzyłam miejsce, do którego przyjeżdżają ludzie z całej Polski. I mówię to naprawdę z wielkim wzruszeniem. Chy­ba nawet o tym nie śniłam. A tymczasem mam to szczęście, że codziennie widzę, jak moi goście odnajdują w ladzie Pani Foremki autorskie propozycje deserów, kompletnie inne niż w każdej innej cukierni, wymu­skane do granic możliwości. Wiedzą, że za każdym ciastkiem stoją godziny pracy, podczas których ręcznie doklejam 42 listki do każdej z 200 świątecznych choinek albo setki czekoladowych nóżek do pająków na Halloween. Jestem z tego wszystkiego bardzo dumna. Bo niełatwo jest pozostać wiernym swoim decyzjom, ideałom, ofe­rowanym produktom. Bez skoków w bok w ciasta tradycyjne, śniadania, rogaliki… Gdy czasami stoję przed ladą i patrzę na te wszystkie detale, ogarnia mnie prze­wspaniałe poczucie spełnienia, wzrusze­nia i dumy.

Mimo tak ogromnego nakładu pracy, serca i pasji włożonych w ten suk­ces nie boisz się dzielić swoją wiedzą i doświadczeniem. Zaczęłaś prowa­dzić szkolenia. A co więcej, wydajesz książkę z własnymi recepturami.
Oczywiście boję się i mam pewne dy­lematy. Ale robię to dla siebie. Książka od dawna była jakimś mglistym marze­niem. Wiesz, czasami ktoś sobie mówi, że w przyszłości zostanie prezydentem i wtedy dopiero będzie się działo. Marzenia nic nie kosztują, więc i ja swoje miałam. Chęć jego spełnienia przyszła, gdy za-częłam zastanawiać się, czy coś zostanie po Pani Foremce za kilka, kilkanaście lat. Mam wrażenie, że była to potrzeba chwili, dobry moment… I niezłe wyzwanie, któ­remu na szczęście podołałam.

 

Będzie to zbiór receptur, wiedza tech­nologiczna czy może album?
Choć książka zawiera 80 receptur, które składają się na 10 różnych ciastek kon­ceptów, to w moim zamyśle jest pięknym albumem z dobrymi kilkoma setkami zdjęć. Na każdym z nich chciałam pokazać moją miłość do nowoczesnego cukiernictwa.
Chciałam zobrazować moje relacje z pro­duktem. I krok po kroku wtajemniczyć w nie każdego, kto tylko zechce zajrzeć do mojego słodkiego świata. Książka ma jedno zasadnicze zadanie – zainspirować i dać wyobrażenie o tym, co robię. Pozwo­lić poczuć relacje między poszczególnymi składnikami…

I znów wracamy do tego, że to relacje są najważniejsze.
Wychodzę z założenia, że każdy, kto kar­mi ludzi, dodaje do jedzenia jakiś tajem­niczy, niewidzialny i osobliwy pierwiastek. To trochę tak jak z lekarzem. Można stu­diować latami, mieć teorię w jednym palcu, a w praktyce okazać się fatalnym specjali­stą, który zgubił gdzieś po drodze umiejęt­ność budowania relacji z pacjentem. Można tworzyć cukiernictwo według najlep­szych, wyszukanych receptur, a w ciastkach nie „chować” nic oprócz idealnych proporcji masła, jajek i mąki… Jestem przekonana, że do ludzi zawsze bar­dziej przemawia to, co rzemieślnicze, robio­ne z sercem, z miłości i dla miłości, a nie dla pieniędzy. I tak samo jest z moją książką. Jest w niej sporo prostych, kolokwialnych porównań, historia każdego ciastka i bardzo osobisty wstęp. Bo we wszystkim, co ro­bię, oddaję innym najlepszą cząstkę siebie.

Z niecierpliwością czekam na książkę i kolejną wizytę w Twojej cukierni! Dziękuję za rozmowę.


Bieżące wydanie czasopisma

Za co Polacy pokochali jagodzianki? Czym ustabilizować krem na zimno? Jak projektować słodkie stoły? Skąd się biorą alergie pokarmowe? Do czego dodawać szafranu?

  • Wykup prenumeratę
  • Wspieraj twórczość

  • Zobacz więcej
    Bieżący numer

    Polecamy przeczytać

    Aktualny numer Mistrza Branży, zobacz online lub pobierz PDF >>

    Mistrz Branży

    Maszyny i urządzenia do produkcji