Pączek inspirowany twórczością artysty, Jacksona Pollocka? Takie propozycje serwuje szefowa cukierni w Śląskiej Prohibicji. Deser ma swoją cenę, ale nie brakuje chętnych do uczczenia nim tegorocznego Tłustego Czwartku.
Śląska Prohibicja to szczególne miejsce na gastronomicznej mapie Śląska. To restauracja z stylowymi wnętrzami i muzyką na żywo umiejscowiona w kultowej dzielnicy Katowic, Nikiszowcu. W menu, w którym tradycja traktowana jest z nowoczesnym sznytem, ważnymi pozycjami są desery, za które odpowiada Martyna Widera. Dlatego w Śląskiej Prohibicji słodkości to coś więcej, niż po prostu smaczne ciastko. W tym roku Tłusty Czwartek stał się pretekstem do zaprezentowania pączka w niecodziennej odsłonie. - Każdego roku staram się sobie podnosić poprzeczkę, zaskakiwać klientów ofertą i pomysłami. Już w zeszłym roku nasze podejście do pączków było kreatywne, teraz nie mogło być inaczej. Staram się zawsze zrównoważyć ofertę. Zaproponować coś eleganckiego, ale również coś szalonego. Zwykle to właśnie te szalone propozycje cieszą się największym uznaniem i zainteresowaniem.
Tak właśnie narodziły się trzy tłustoczwartkowe propozycje:
-
Dama - w środku likier kawowo-kajmakowy i czarna porzeczka. Glacage czekoladowy, krem jaśminowy, makaronik.

-
Pollock - w środku krem marakuja. Zanurzony w ganache z białej czekolady. Ozdobiony kolorowymi bezikam.

-
Manifik - w środku konfitura wiśniowo-różana. Mus z czekolady deserowej, prażone orzechy, wisienka wypełniona musem chałwowy.

Po opublikowaniu oferty, największe emocje wzbudził pączek Pollock, inspirowany twórczością Jacksona Pollocka - amerykańskiego malarza, który utorował drogę współczesnemu malarstwu ekspresyjnemu i abstrakcyjnemu. - Jestem ogromną fanką abstrakcjonizmu w sztuce. Łamanie konwencji i brak schematycznego myślenia jest bardzo bliskie mojej wizji artystycznej - a uważam, że cukiernictwo również jest rodzajem sztuki, w której wyrażam siebie - dodaje Martyna Widera.
Nad artystyczną wizją szefowej cukierni pracuje cały team, a pączki można było wyłącznie zamówić z wyprzedzeniem i odbiorem w Tłusty Czwartek . - Starałam się tak zaprojektować nasze pączki, żeby dużą część pracy można było wykonać wcześniej. Co oczywiście nie zmienia faktu, że do samego wykańczania przychodzi rano w Tłusty Czwartek połowa pracowników Śląskiej Prohibicji, żeby wszystko poszło szybko i sprawnie - wyjaśnia. Jak zdradza szefowa cukierni, najbardziej wymagającym technicznie pączkiem jest Dama, ponieważ trzeba do niej wykonać idealne makaroniki, pierścienie z temperowanej czekolady oraz błyszczący glaze. Natomiast - jak podkreśla cukierniczka - najwięcej pracy jest przy kolorowych bezikach do Pollocka, których ekipa musi wykonać aż 4600 sztuk! Receptura używana do usmażenia samych pączków pochodzi z książki kucharskiej z początku XX w. Zawiera ogromną ilość żółtek, masła, a pączki zgodnie z tradycją, której hołduje Martyna Widera, smażone są na smalcu. Z racji ograniczeń technicznych - Śląska Prohibicja to przede wszystkim restauracja, nie cukiernia - ilość możliwych do zamówienia pączków była ograniczona. Mimo ceny (23-26 zł), pączki znalazły chętnych, a zakładana ilość została wyprzedana. - Osobiście, nie zgadzam się z tym, że cena jest wysoka. Nie sprzedajemy zwykłego pączka, tylko kompleksowy deser, którego sercem jest pączek. I w tych kategoriach należy go oceniać i wyceniać - wyjaśnia autorka słodkich dzieł.
NAI