...

Szanowny Użytkowniku

25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Poniżej znajdują się informacje dotyczące przetwarzania danych osobowych w Portalu MistrzBranzy.pl

  1. Administratorem Danych jest „Grupa 69” s.c. z siedzibą w Katowicach, ul. Klimczoka 9, 40-857 Katowice
  2. W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Administratorem pod adresem e-mail: dane@mistrzbranzy.pl
  3. Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
  4. Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
  5. Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
  6. Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
  7. Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
  8. Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
  9. Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
  10. Administrator informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.

Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności.

dodano , Administrator

Szef kuchni pisze: Magia świąt…

Przychodzi taki czas w roku, kiedy wszyscy się radują, siadając do kolacji, i spędzają razem czas, kosztując dwunastu powtarzanych co roku potraw. Uśmiechają się, dzielą opłatkiem i życzą sobie zdrówka, bo jak będzie zdrowie, to na resztę marzeń zarobimy. Piękny czas… tak, ale z miesięcznym wyprzedzeniem?!

Wchodzę na kuchnię ze spokojem, bo wiem (mam pewność, a to znaczy, że nie wracałem sprawdzić z parkingu), że wieczorem wyłączyłem podgrzewacz, gaz i światło. Towar zamówiony, produkcja zrobiona, imprez brak... będzie spokój. Nie przewidziałem jednego. Nastał grudzień. Tak, tak to ten najdziwniejszy miesiąc w życiu rodziny gastro. Otwieram drzwi i kątem oka patrzę na tablicę, I tu lekkie zaskoczenie… 22 firmowe spotkania wigilijne (dwadzieścia dwa, żeby była jasność). Może nic w tym dziwnego, gdyby nie fakt, że to dopiero pierwszy tydzień grudnia.

Początek dobry. Każdy zaczyna czuć magię świąt. Pierwszy barszczyk, pierogi, uszka, ryba – ta, co ją Grecy nie znają. Aaa i nie zapomnij o sianku, bo przecież to tradycja. Kilka lat już jestem na kuchni i wiem, że uśmiech kucharzy, wspólne zaglądanie do buraków parujących nad garnkiem niczym poranna mgła w mroźny poranek to tylko zwiastun komediodramatu granego w jednym akcie.

Zaczynamy bal. Szybki rekonesans magazynów. Gonitwa myśli, domówić kapusty. Grzyby mamy, bo chłopaki urządzili sobie spotkanie integracyjne w lesie, ale o dziwo wrócili z tarczą, a nie na tarczy, tzn. z grzybami, a nie z obitą… nieważne. Grzyby są. Karp! No jasne! Tak, tak na dzisiaj 80 kilogramów, a jutro 120. Dostawca się śmieje. Telefon gorący, a ty jeszcze kawy nie wypiłeś. Zimna też dobra.

Zadania podzielone, więc staję do karpia. Miał być patroszony, ale ktoś dał ciała i wyszło jak zwykle. No nic, taki los. Ostry nóż, dwa bemary, śmietnik bliżej lewej nogi i jedziemy. Oczyma wyobraźni widzę, że wieczorem bardziej będę się bał wygłodniałych, bezdomnych kotów niż bandyty z nabitą bronią czy tam innym nożem, który pewnie jeszcze z dobroci serca bym mu podostrzył. Jeden, drugi trzeci i bach 80 kilogramów zrobione. Lekka marynata i do chłodni. Przejmuję kapustę. Dobra, naprawdę dobra. Mam to szczęście, że chłopaki znają się na swojej robocie. Pierogi lepię osobiście, bo wiem, że będą jak u babci. Ciasto kręci się leniwie. Kawa i lepimy. Na szybko kilkaset sztuk i kręcę uszka (też dla równowagi około tysiąca). Nagle na rozgrzanym telefonie żona… Głęboki wdech, bo jak dzwoni, to znaczy, że trzeba do szpitala lub wzywać koronera. Na kuchni nie ma czasu na długie pytania i kwieciste odpowiedzi. Szybkie pytania? Któremuś urwało głowę? Złamanie otwarte? Aaa, wargę przeciął. Fajnie, fajnie, widzimy się wieczorem. Dziękuję ci, żono, za wyrozumiałość. A tak dla podkreślenia, podziwiam kobiety, które wytrzymują z kucharzami, piekarzami i cukiernikami, ale to temat na kolejny felieton...

Tak mija kilka dni. Czasami mam wrażenie, że te imprezy same się składają. Menago jest tego pewien, więc czasem trzeba go postawić do pionu i… To chyba też na kolejny felieton. Idzie płynnie, goście zadowoleni, śpiewają kolędy, a czasami po prostu chleją, aż żal patrzeć. Zawsze zapominam wspomnieć, że karta cały czas działa. Idziemy na rekord, bo goście w gonitwie między skarpetkami dla zięcia a kolczykami z aniołkiem dla kochanki muszą zjeść, by dotrwać do upragnionej wigilii. Nie oceniam. Wszystkich traktuję i karmię tak samo. Nieważne, czy masz miliony w banku, czy ostatnie grosze w kieszeni. Szacunek do gościa na wejściu, zobaczymy, czy na końcu. Do tego jeszcze wrócę, ale teraz robimy swoje. Kolejna lunch, kolacja wigilijna. Korporacje, małe rodzinne firmy, księża, szkoły, urzędy... wszystkie grupy społeczne już podzieliły się opłatkiem, a to dopiero połowa grudnia. Miejsce na tablicy skończyło się, doklejamy taśmą na korytarzu. Chłopaki zmęczeni. Czują w nogach kilometry i w palcach tysiące zaplecionych uszek. Dostawcy cieszą się, właściciel zaciera ręce, czekając na następny wpływ. Kolejni zadowoleni goście. Jakieś tipy wpadają na kuchnię. Dwóch zmęczonych kucharzy dobiło grzane wino. Braki kadrowe w ostatnich dniach tego cyrku doskwierają. Mam dość, kawy nie liczę, nie ma sensu informować mózgu, by straszył serce zawałem. Widzimy światełko w tunelu. Jest już... 2, 22, 23 grudnia. I cisza… Następuje moment znienawidzenia najbliższych trzech dni, które za chwilę nastąpią. Mam ochotę zamknąć się w schowku na szczotki i przeczekać, wyspać się i zjeść jeden cały posiłek… ciepły.

Siadam przy wigilijnym stole, przy potrawach, które w większości sam przygotowałem, wśród najbliższych. Patrzę, jak choinka mieni się bezszelestnie, a pod jej gałązkami, w ukryciu czekają prezenty dla najmłodszych. Patrzę na syna, któremu pięknie goi się warga i nawet nos już nie jest siny, a bardziej taki jak renifera Rudolfa, więc stał się dodatkową dekoracją przy świątecznym stole. Siedzę i wiem, że nie zjem ani jednego pieroga, że karp stanie mi w gardle, a barszcz (to pewne) ubrudzi koszulę, która i tak już śmierdzi smażoną rybą, bo wszyscy lubią, jak jest gorąca i chrupiąca, więc dopiero co zdjąłem ją z patelni. Wracam do kuchni i stojąc przy blacie, popijając kolejny łyk gorącej, gorącej (!) kawy, uśmiecham się do swojego odbicia w szybie i jestem dumny ze swojej gastronomicznej rodziny. Jestem szczęśliwy, że mimo nerwów, ogromu pracy i stresu każdy dał z siebie wszystko. A zrobili to, bo wiedzą, że nie pracują na moje nazwisko, tylko na nasze! Ja wspieram ich, oni wspierają mnie.
Patrzę, jak świat za oknem zwalnia. Ludzie siadają przy stole. Po świątecznych kłótniach o obrus i groźbach rozwodu za nieumyte okna są znów razem. Zięć udaje, że skarpetki są boskie, a mąż pyta żony, skąd ma takie śliczne kolczyki z aniołkiem. Ta z uśmiechem pełnym gorących wspomnień podaje ukochanemu półmisek z pierogami z zaprzyjaźnionej restauracji. Po kilku latach na kuchni wiem, że każde święta to dzień świstaka, ale też nowa przygoda, nowa historia, która zostanie z nami do końca.

Życzę Wam, by te święta były spokojne. I nieważne, czy w domu, bo restauracja zamknięta, czy w pracy, bo w hotelu jest pełne obłożenie. Życzę Wam, by zawsze był ktoś ważny. Choćby teraz czekał przy nakrytym stole, aż wrócisz z pracy. Szefowie, kucharze, pomocnicy, kelnerzy, kierownicy sali właściciele obiektów gastronomicznych – życzę Wam zdrowia, bo jak będzie zdrowie, to na resztę marzeń zarobimy.

Łukasz Dobrowolski, Kitchen dreamer

 


Bieżące wydanie czasopisma

Poznaj sezonowe trendy tortowe oraz receptury lodziarskie finalistów Gelato Poland, przekonaj się jak ważne jest śniadanie w piekarni...

  • Wykup prenumeratę
  • Wspieraj twórczość

  • Zobacz więcej
    Bieżący numer

    Polecamy przeczytać

    Aktualny numer Mistrza Branży, zobacz online lub pobierz PDF >>

    Mistrz Branży

    Maszyny i urządzenia do produkcji