Odpowiedź na pytanie postawione w tytule jest bardzo trudna, a to z uwagi na znaczne zróżnicowanie piekarń pod względem liczby zatrudnienia, zdolności produkcyjnej, lokalizacji, stopnia zmechanizowania itp. Uogólnienia w tej materii nie mają sensu.
Podobne artykuły
Spadająca konsumpcja mocno zmienia branżę piekarnicząJemy mniej pieczywaŚwieże, chrupiące bułeczki z hipermarketu?Materiał z wydania drukowanego luty 2019
dr inż. Henryk Piesiewicz – właściciel firmy HEPI
– doradztwo i konsultacje na rzecz piekarzy; wykładowca akademicki w kraju i za granicą; e-mail rehepi@gmail.com
W poszczególnych regionach Polski występuje bardzo duża różnica pomiędzy ceną minimalną i maksymalną wyrobów piekarskich, np. w Warszawie 50-gramowe kajzerki kosztują od 15 gr do 1 zł! Konieczność wzrostu wynagrodzeń to główny czynnik (choć nie jedyny) zmuszający właścicieli piekarń do podnoszenia ceny pieczywa. Zazwyczaj robią to w sposób niedostrzegalny, np. obniżając gramaturę, co nie ma istotnego wpływu na wielkość sprzedaży. Firmy, które mają punkty sprzedaży na terenie zamieszkiwanym przez liczne gospodarstwa domowe wydające mniej niż minimum socjalne, nie mogą sobie pozwolić na gwałtowną podwyżkę ceny chleba. Wynika to ze zjawiska ubóstwa. W 2016 r. w polskich gospodarstwach domowych o wydatkach poniżej granicy sfery niedostatku, wyznaczanego w oparciu o minimum socjalne przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych, żyło ok. 15,2 mln osób*!
Z pewnością takie gospodarstwa będą ograniczać spożycie chleba, jeśli jego cena zbytnio wzrośnie. Innymi słowy, znacząca podwyżka cen pieczywa może spowodować duży spadek jego spożycia. Taka sytuacja zagraża istnieniu wielu małych piekarni! Rozpatrując zagadnienia związane ze spożyciem pieczywa i z jego ceną, warto przypomnieć, że GUS pod nazwą „pieczywo” rozumie wszystkie jego gatunki i rodzaje, z wyjątkiem pieczywa chrupkiego, tostowego i cukierniczego, a pod mianem „pozostałe wyroby piekarskie” – pieczywo chrupkie, chleb tostowy, macę, wafle ryżowe, pieczywo cukiernicze (np. rogale, bułeczki maślane), wyroby ciastkarskie (z ciasta drożdżowego, francuskiego, parzonego, kruchego, biszkoptowego, z masy orzechowej, migdałowej), pieczywo cukiernicze trwałe (wafle, pierniczki), drożdżowe (tarty ze słodkim nadzieniem). Co ciekawe, w 2017 r. w gospodarstwach domowych wydano na pieczywo mniej niż w 2016 r., natomiast więcej przeznaczono na „pozostałe wyroby piekarskie”. Ogółem miesięcznie wydatki kształtowały się w następujący sposób: w 2016 r. na pieczywo wydano 18,04 zł, podczas gdy w 2017 r. mniej, bo 17,71 zł; z kolei na „pozostałe wyroby piekarskie” w 2016 r. przeznaczono 14,17 zł, zaś w 2017 r. – 15,68 zł.
Łącznie niemalże tyle samo, odpowiednio: 32,21 zł w 2016 r. i 32,39 zł w 2017 r. Jednocześnie odnotowano spadek spożycia pieczywa miesięcznie na osobę: z 3,53 kg (w 2016 r.) do 3,31 kg (w 2017 r.) i wzrost spożycia „pozostałych wyrobów piekarskich”: z 0,90 kg do 0,93 kg. Łącznie odpowiednio 4,43 kg w 2016 r. i 4,24 kg w 2017 r. Mały spadek spożycia przy niewielkim wzroście wydatków na pieczywo i pozostałe wyroby piekarskie świadczy o niewielkim, ale istotnym dla biednych konsumentów wzroście cen tych wyrobów w 2017 r. W 2019 r. z powodu podwyżki cen surowców, energii i innych składników, których koszty wpływają na cenę pieczywa, wiele małych piekarń osiągnie tzw. punkt zwrotny. Przychody ze sprzedaży pokryją jedynie koszty stałe, w takiej sytuacji przedsiębiorstwo nie ma możliwości utrzymać się na rynku.
.*Więcej o minimum socjalnym: www.ipiss.com.pl/?zaklady=minimumsocjalne
Andrzej Piętka – Akademia Wypieków, Doradztwo biznesowe i marketing piekarniczy dla piekarni, tel. 786 818 273, e-mail: andrzej@pietkaodcheba.pl
W związku ze wzrostem cen surowców, kosztów pracy, paliwa, energii i innych opłat stałych piekarnie muszą znaleźć pomysł na przyszłość. Nie trzeba być Leszkiem Balcerowiczem, aby wiedzieć, że przy wzroście kosztów i spadku przychodów ze sprzedaży kołdra finansowa piekarni szybko okaże się za krótka. Zacznie gwałtownie brakować na wiele rzeczy. Bez podwyżek cen pieczywa, ale przeprowadzonych w przemyślany sposób, firma zbankrutuje. Zabraknie środków na podstawowe opłaty i pracowników. Większość piekarzy przez lata, zamiast rozsądnie inwestować i opierać się na dobrych doradcach, skupiała się na konsumpcji własnej. Prowadzili wojny z konkurentami, zamiast współpracować w takich obszarach, gdzie jest na to miejsce.
W branży wciąż pokutuje brak podstawowej wiedzy z zakresu ekonomii (nieraz słyszałem, że leasing dla właściciela piekarni to nie są jego pieniądze). Co może stać się w najbliższych miesiącach? Właściciele małych i średnich piekarni z obszarów o niższej sile nabywczej mieszkańców zapewne podejmą kilka decyzji biznesowych, które mogą negatywnie wpłynąć na szanse przetrwania ich firmy. Spodziewam się, że w takich piekarniach:
• wzrośnie zapotrzebowanie na surowce o niższej jakości, cenie i niejasnym miejscu pochodzenia, co obniży jakość pieczywa;
• nastąpi popyt na usługi technologów, którzy potrafią „chrzcić” receptury tańszymi surowcami, co wpłynie na pogorszenie jakości pieczywa i brak smaku;
• zaczną się problemy z płatnościami dla dostawców i pracowników, co spowoduje odpływ jednych i drugich;
• dojdzie do walki cenowej pomiędzy piekarniami (kto da niższą cenę, dłuższy termin płatności dla sklepu lub regały do ekspozycji pieczywa itd.), co zawsze jest na rękę odbiorcom;
• piekarnie będą otwierać nowe własne punkty sprzedaży bez oceny potencjału miejsca, co zaowocuje wzrostem problemów związanych z personelem i rentownością całej sieci własnych sklepów firmowych;
• będą sprzedawać majątek firmy, sklepy i wyposażenie piekarni, które nie są obciążone zobowiązaniami, a to wpłynie na brak szans rozwojowych w kolejnych miesiącach i latach;
• dojdzie do zamknięć wielu małych piekarni, które nie będą miały pracowników, sukcesora, pieniędzy na działalność, bo polityka firmy doprowadziła do takiej właśnie sytuacji.
Jest kilka rozwiązań tego problemu. Najprostszym wyjściem wydaje się podniesienie cen wyrobów. Na obszarach biedniejszych ludzie bez obaw kupują chleb w Biedronce czy Lidlu, bo mają produkt świeży (w ich odbiorze), smaczny, ciepły, chrupiący, o ciekawej nazwie i wyglądzie. I to jest chyba sedno sprawy. Bułka w lokalnej piekarni może kosztować 1,00 zł, a w markecie 0,25 zł o tej samej gramaturze. Wybór wydaje się więc prosty. Jak człowiek musi albo chce tanio wypełnić żołądek, nie liczy się ze zdrowiem, a jeśli ma jeszcze zwierzęta do wykarmienia, to będzie szukał taniego pieczywa. Jeżeli będzie szukał smacznego pieczywa, to weźmie mniej, ale droższego, dzisiaj takimi miejscami wydają się być punkty wypiekające pieczywo w miejscu sprzedaży, np. dyskonty.
Kolejnym sposobem, aby przetrwać na rynku przy podwyżce cen na pieczywo, może być silna marka i zachowanie dobrej jakości przy optymalizacji kosztów w skali całej firmy. Taki producent nie będzie miał problemu z klientami, nawet jak podniesie ceny o 20% i więcej. Widać to dobrze na przykładzie piekarni w dużych miastach. Silny brand, dobry marketing piekarniczy, czystość w sklepach, dobry serwis sprzedażowy, powtarzalność i jakość – to oferują piekarnie rozwijające sprzedaż. Warto zastanowić się nad jeszcze jedną dobrą drogą dla piekarni bojącej się podnoszenia cen na wyroby własne – nad specjalizacją produkcji. Warto produkować wyroby specjalistyczne, dopasowane do potrzeb odbiorców, w czym mogą pomóc firmy zajmujące się doradztwem dla piekarni. Czas to napisać – specjalistyczny consulting kosztuje, a samo podglądanie wzorów na zagranicznych targach nie jest dobre dla każdej piekarni. W Polsce można wskazać ze 100 piekarni, które mają coś w rodzaju firmowego DNA i silnej żywotności biznesowej nastawionej na rozwój. A samo zdiagnozowanie problemu jest tylko częścią rozwiązania. Potrzebne są działania i zmiana myślenia na bardziej konstruktywne, odważne. Trzeba iść do przodu lub zmienić branżę.
Materiał z wydania drukowanego luty 2019