...

Szanowny Użytkowniku

25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r (RODO). Poniżej znajdują się informacje dotyczące przetwarzania danych osobowych w Portalu MistrzBranzy.pl

  1. Administratorem Danych jest „Grupa 69” s.c. z siedzibą w Katowicach, ul. Klimczoka 9, 40-857 Katowice
  2. W sprawach związanych z Pani/a danymi należy kontaktować się z Administratorem pod adresem e-mail: dane@mistrzbranzy.pl
  3. Dane osobowe będą przetwarzane w celach marketingowych na podstawie zgody.
  4. Dane osobowe mogą być udostępniane wyłącznie w celu prawidłowej realizacji usług określonych w polityce prywatności.
  5. Dane osobowe nie będą przekazywane poza Europejski Obszar Gospodarczy lub do organizacji międzynarodowej.
  6. Dane osobowe będą przechowywane przez okres 5 lat od dezaktywacji konta, zgodnie z przepisami prawa.
  7. Ma Pan/i prawo dostępu do swoich danych osobowych, ich poprawiania, przeniesienia, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania.
  8. Ma Pan/i prawo do wniesienia sprzeciwu wobec dalszego przetwarzania, a w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych osobowych do jej wycofania. Skorzystanie z prawa do cofnięcia zgody nie ma wpływu na przetwarzanie, które miało miejsce do momentu wycofania zgody.
  9. Przysługuje Pani/u prawo wniesienia skargi do organu nadzorczego.
  10. Administrator informuje, że w trakcie przetwarzania danych osobowych nie są podejmowane zautomatyzowane decyzje oraz nie jest stosowane profilowanie.

Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronach dane osobowe oraz polityka prywatności.

dodano , Redakcja PS

Dekoratorka od wróżek, elfów i subtelności

Przeskoczyła Wielką Brytanię, przeskoczyła Włochy i zaskoczona, ale szczęśliwa przyjęła brązowy medal na podium Cake Designers World Championship 2017. Wysokie miejsce wypracowała wyjątkowo subtel­nie – tortem, który nie krzyczy kolorami, nie zaskakuje kształtami. Za to uwodzi delikatnością i porusza.

Po raz drugi w tym roku Jowita Woszczyńska, dekoratorka z Cukierni Sowa, zaczarowała jurorów swoimi wróżkami. Jak dla nas, może czarować dalej!

Anna Kania: Nasze gratulacje! Jakie to uczucie być w światowej czołówce de­koratorów tortów i zdetronizować na­wet Włochów?
Jowita Woszczyńska: Byłam zaskoczona. Nie sądziłam, że ktoś aż tak doceni moją pra­cę, że aż tak się spodoba. Kiedy zobaczyłam tort Zjednoczonych Emiratów Arabskich, wy­konany precyzyjnie i czysto, wiedziałam, że będzie na podium.

My stawialiśmy na Ciebie, kiedy zoba­czyliśmy Twoją pracę. Chyba najwyższa pora powiedzieć, że polskie dekorator­stwo nie tylko dogoniło europejską czo­łówkę, ale ją przeskoczyło. Zgadzasz się?
Myślę, że tak! Mam krótkie doświadczenie, w zawodzie pracuję dopiero od 3 lat, ale po tym, co widziałam na Mistrzostwach Polski w Dekorowaniu Tortów Expo Sweet 2017
i w Mediolanie, uważam, że nie mamy się czego wstydzić. W Polsce jest wielu utalen­towanych dekoratorów, a ja miałam zaszczyt reprezentować nasz kraj na międzynarodo­wym konkursie.

   
 

Jowita Woszczyńska – kiedy odbierała dyplom magistra filozofii w 2002 r., nawet nie przy­puszczała, że zostanie profesjonalną dekoratorką tortów. I że czeka ją praca w dziale deko­ratorni renomowanej Cukierni Sowa w Bydgoszczy, pod okiem takich mistrzów jak Paweł Małecki i Marcin Ignaszak. Tutaj rozwinęła swoje zdolności, zaczynając od tortów dla dzieci, szybko okazało się, że najlepiej odnajduje się w modelowaniu figurek. Po raz pierwszy o jej istnieniu i zdolnościach do modelowania delikatnych wróżek i elfów Polska dowiedziała się
w lutym tego roku. Zwycięstwo w Mistrzostwach Polski w Dekoracji Tortów Expo Sweet 2017 dało jej przepustkę do Mediolanu na Cake Designers World Championship. 24 października br. tort udekorowany kwiatowymi wróżkami przyniósł jej spektakularne 3. miejsce i brąz.

 

 

I jako pierwsza przetarłaś naszym de­koratorom szlak na Cake Designers World Championship. Jaką miałabyś radę dla osób, które w przyszłości we­zmą udział w konkursie w Mediolanie?
Żeby nabrali siły! To były dla mnie dwa bardzo męczące i emocjonujące dni, choć startowa­łam tylko jednego dnia. Musieliśmy wstawać o 4 rano, a o 5.30 wyjeżdżaliśmy z hotelu, by dotrzeć na targi. Naprawdę trzeba mieć siłę i panować nad stresem.

Jak radziłaś sobie ze stresem?
Miałam świetną ekipę kibiców na trybunach, z Paw­łem Małeckim na czele! Polacy zrobili niezłe show, takiego dopingu nie mieli nawet Włosi (śmiech). Prowadzący konkurs byli pozytywnie zaskocze­ni,, a ja czułam, że nie jestem sama. Pewnie wszystko przebiegałoby dla mnie nerwowo, gdy­by nie obecność mojej trenerki Ani Grochalskiej, która była również jurorem w konkursie.

 

Przejdźmy do zmagań konkursowych. Na po­czątku pojawił się Twój tort pokazowy, a na nim intrygująca historia. Co chciałaś pokazać i jak na­wiązałaś do tematu: „Odkrywanie świata kawy i czekolady”?
Moją główną inspiracją były kwiaty kakaowcai kawy, a sama dekoracja przenosiła w świat fantasy. Pokazałam dwa oddzielne świa­ty kwiatowych wróżek, które żyją obok siebie, nie wiedząc o swoim istnieniu.
W pewnym momencie te światy spo­tkały się, a ich elementem łączącym była miłość, co widać w figurkach na najwyższym piętrze tortu. To pokazuje, jak łączą się smaki kawy i czekolady w moim cieście.

Na jakich surowcach pra­cowałaś, jakie techniki sto­sowałaś i czy na potrzeby mistrzostw wymyśliłaś własne patenty dekora­torskie?
Zawsze pracuję na paście do modelowania Laped, któ­rą mieszam z masą Saracci­no – tak by uzyskać odpowied­nie proporcje i by masa dobrze się zachowywała. Używałam dużo czekolady plastycznej, z której powstało większość strojów dla figurek. Sama przygotowywałam silikonowe odlewy do odwzorowania faktury imitującej tkaniny. Musiałam rozgryźć też temat kwiatów. Kakaowiec ma bardzo delikatne i złożone pąki, które wymagają czasochłonnej i precyzyjnej pra­cy. W kwiatach kawy są z kolei malutkie pręciki, które musiałam sama przygotować, bo nie można ich było zamówić. Na torcie – zgodnie
z regulaminem – trzeba było zamieścić ziarenka kawy. Nie chcia­łam się ograniczyć do zwyczajnego ich przyklejenia, dlate­go wpadłam na pomysł, żeby ziarna zmieszać z białkiem i przesmarować czekoladę plastyczną, która pokrywała torty. Kiedy białko przeschło, czekoladę lekko nacią­gnęłam i uzyskałam fajny efekt spękania.

W oczy najbardziej rzucały się jednak fi­gurki. Podobnie jak w Warszawie dałaś się poznać jako mistrzyni wróżek czy elfów.
Postawiłam na figurki, bo przede wszystkim tym się zajmuję i to lubię najbardziej. Bar­dzo lubię styl fantasy, podobnie jak klimaty celtyckie. Tym razem moje wróżki ubrałam w stroje inspirowane filmem „Gra o tron”, które zrobiły nam mnie ogromne wrażenie.

Kwiatowe wróżki połączyłaś fan­tastycznie. A jak poszło ze sma­kami?
Mój tort był delikatny i w po­równaniu z innymi pracami dość prosty w smaku. Mia­łam dwumilimetrowe, deli­katne biszkopty kawowo­-czekoladowe, wariegato orzechowo-kawowe, mus czekoladowy na bazie 73-proc. czekolady, żółtek
i śmietany aromatyzowa­nej infuzją kawową, bez cukru. Całość dopełniał mus owocowy z malin
i jeżyn z dodatkiem róży. Trochę stresu mia­łam, bo na co dzień nie piekę ciast, ale na szczę­ście wszystko się udało.

 

Na miejscu musiałaś też przygotować de­koracje na tort. Czy w tym zadaniu czułaś się komfortowo?
Tu dopiero był stres (śmiech)! Największym wyzwaniem było modelowanie figurek pod pre­sją czasu. Jeszcze gorzej było z malowaniem. Ręce trzęsły mi się tak, że cięż­ko było pracować, ale robiłam, co mogłam.

Jak mówiła nam Anna Grochalska, juro­rzy byli pod dużym wrażeniem Twoich figurek. Z jakimi reakcjami i słowami spotkałaś się osobiście podczas kon­kursu?
To było niesamowite, u niektórych jurorek widziałam łzy wzruszenia. Jeszcze milej mi się zrobiło, gdy podeszła do mnie Kri­stina Rado, przewodnicząca jury, i powiedziała, że moje torty jako jedy­ne wzbudzają w niej emocje, że jak je widzi, to dostaje gęsiej skórki. Zawsze zależało mi, żeby moje prace wzbudzały uczucia, i chyba się udało.

Za sukcesem jednej osoby stoi cza­sem sztab ludzi. Kto zaangażował się w Twoje przygotowania do kon­kursu, począwszy od projektu tortu, a kończąc na jego smaku?
Projekt dekoracji był mój, ale dział deko­ratorni Cukierni Sowa, w której pracuję, bardzo mi pomagał, podsuwając pomysły. Nie brakowało motywów z plantacją kawy, kakao i worków z ziarnami (śmiech). Chętnie słuchałam i jak coś mi się spodobało, to wy­korzystałam. O projekcie dużo rozmawiałam z moją trenerką. Ponieważ dzieli nas spora odległość, cały czas byłyśmy w kontakcie ma­ilowym i konsultowałam z nią postępy pracy. Ania ze swoją znajomością włoskiego była nieoceniona w wyjaśnianiu z organizatorami konkursu wszelkich pytań dotyczących re­gulaminu, a to też miało duży wpływ na przygotowania.

Natomiast na miejscu dekoracje kon­sultowałam z Pawłem Małeckim. Kie­rownik dekoratorni Cukierni Sowa to dla mnie kopalnia pomysłów, czło­wiek o ogromnym doświadcze­niu konkursowym; podobnie jak Marcin Ignaszak, mój brygadzi­sta, który miał swój duży wkład w torciki degustacyjne. Wspólnie z Pawłem i Marcinem mieliśmy burzę mózgów, żeby znaleźć smak, który nawiązywałby do tematu konkursu, odzwier­ciedlał koncepcję dekoracji i ładnie się z nią komponował. Moje dekoracje miały stono­wane barwy, ograniczyłam się do kilku kolorów: brązu, bieli, fioletu, stłumionego różu. Po­dobnego efektu szukałam w cieście – dlatego zdecydowali­śmy się na użycie malin i jeżyn, żeby róż był uzupełniony kolorem fioletowym.

Wsparcie ze strony firmy miałam cały czas. Cukiernia zadbała o spon­sorów, a także o sprawy organiza­cyjne, jak przygotowanie folderu na konkurs czy podstawy pod torty. Dlatego przez dwa miesiące mo­głam skupić się wyłącznie na najważniejszym – na przygo­towaniach.

 

To jest już Twój dru­gi sukces w tym roku, a dopiero zaczęłaś star­tować w konkursach. Czy równie przebojo­wo potoczyła się Two­ja kariera w cukierni i np. zostałaś dekora­torką do zadań spe­cjalnych?
To chyba za dużo powie­dziane. Trafiają do mnie różne zlecenia, choć na szczęście etap tortów na wieczory kawalerskie
i panieńskie mam już za sobą (śmiech). Co­raz częściej zdarzają się fajniejsze projekty, do których jestem przydzielana. W wakacje przygotowywałam figurki na tort weselny pol­skiej tenisistki Agnieszki Radwańskiej. Były one dla mnie dużym wyzwaniem, bo miały ponad 50 cm wysokości każda. Przygotowania do takich tortów wyglądają zupełnie inaczej niż przy normalnych codziennych zleceniach.

Jak wygląda Twój zwykły tydzień pracy w cukierni?
Pracuję trzy razy w tygodniu, łącznie 20 go­dzin. Przy standardowych zamówieniach liczy się czas – nie mogę sobie pozwolić, żeby de­korować tort wiele godzin. Jednak zawsze się staram, żeby był jak najładniejszy.

Pracując w dekoratorni, nie masz bez­pośredniego kontaktu z klientem. Do­stajesz zlecenie i…?
I czasem jestem w rozterce, czy poprawiać dany projekt, czy zrobić tak jak jest na zdję­ciu. Zazwyczaj klienci przynoszą zdjęcia zna­lezione w internecie, pokazujące torty robione w domu. Wówczas staram się dopracować projekt, ale tak, żeby nie przesadzić, bo klient może różnie zareagować.

Minęły 3 lata, od kiedy zaczęłaś pra­cować jako dekoratorka w Cukierni Sowa. Gdzie uczyłaś się sugarcraftin­gu i czym przekonałaś Pawła Małec­kiego, że od razu przyjął Cię do pracy?
W tamtym czasie lubiłam dekorować pier­niczki lukrem królewskim. Na gwiazdkę przygotowałam domki z piernika deko­rowane koronkowo – to było dla mojej kuzynki, która pracuje w szkole gastrono­micznej w Bydgoszczy. Te domki zobaczył jej znajomy, a obecnie mój brygadzista Marcin Ignaszak i stwierdził, żebym szybko złożyła CV i pokazała, co jeszcze potrafię. Przesłałam wtedy zdjęcia tortów, które ro­biłam dla dzieci i rodziny. Jak przyszłam do cukierni, potrafiłam zrobić proste figurki
i kwiatuszki. Może o tym, że zostałam przy­jęta do Cukierni Sowa, przeważył fakt, że te prace były czysto wykonane.

Twój pierwszy tort w stylu angiel­skim?
Powstał kiedy urodziłam moje drugie dziecko – Amelkę. Miałam wówczas dużo czasu, przeglądałam internet i zrobiłam pierwszy tort z kwiatuszkami. Wiedzia­łam, że jest masa cukrowa, którą po raz pierwszy zobaczyłam w Anglii, i że można
z niej robić cuda. Drugi był dla mojego syna –  to był tort 3D w kształcie ciuchci z bajki „Tomek i przyjaciele”.

 

Twój pierwszy tort przygotowany dla Cukierni Sowa?
Hm, pierwszego nie pamiętam, ale na pewno to było coś strasznego (śmiech). Za to do­skonale pamiętam trzypiętrowy tort dla mo­jej mamy! Zrobiłam go, jak byłam w szkole podstawowej. Wtedy nie było masy cukrowej, były za to książeczki z przepisami, a w jed­nej z nich receptura na masę marcepanową. Zmieliłam migdały, dodałam syrop cukrowy, jako barwniki użyłam soku z buraków. Masa była dość gruboziarnista, więc moje różyczki wyszły grube i śmieszne. Taki trzypiętrowy tort po byku, ale mama była wzruszona.

Dzisiaj – po latach doświadczeń – jak byś opisała swoją koncepcję idealne­go tortu?
Tortu? (chwila zastanowienia) Nie przepadam za tortami masłowymi, ciężkimi. Wolę delikat­ne ciasta na bazie musu, np. owocowego. Je­żeli chodzi o dekoracje, to muszą być przede wszystkim zrównoważone – nie za dużo ko­lorów, tym bardziej tych krzykliwych. W Me­diolanie większość zawodników wybrała po­marańczowy, zielony – takie ostre kolory, a ja wolę bazować na kilku stonowanych barwach.

Czy w świecie dekoratorów masz swo­ich mistrzów wyważonej sztuki deko­racji? Są dla Ciebie wzorem do naśla­dowania?
Nie odwzorowuję czyjegoś stylu, tworzę go sama – to znaczy wciąż staram się stworzyć własny styl, ale lubię podpatrywać techni­ki pracy, jak coś wykonać. Jeszcze kilka lat temu tych pomysłów od strony technicznej szukałam w książkach Lindy Smith i Peggy Porschen. To był czas modelowania kwiatów. Teraz modeluję przede wszystkim figurki i sku­piam się na mimice twarzy.

Wiele ciekawych inspiracji znalazłam podczas warsztatów Barbary Regini, która prowadziła szkolenie w Cukierni Sowa. To było fajne do­świadczenie – z samej ciekawości zobaczyć, jak ona robi figurki, jak je od podstaw budu­je, jakie techniki stosuje. Zawsze można do­wiedzieć się kilku ciekawostek, które ułatwią życie, np. taka prosta rzecz, jak użycie białej cienkiej skarpetki jako woreczka napełnione­go mąką ziemniaczaną do oprószania, żeby masa cukrowa nie przyklejała się do blatu.
W poszukiwaniu pomysłów i technik nie ogra­niczam się do branży dekoratorów. Przykła­dem jest rosyjska artystka Marina Bychkova, która maluje porcelanowe lalki i tworzy bardzo piękne twarze. U niej chętnie podpatrzyłam malowanie oczu.

W figurkach osiągnęłaś mistrzowski poziom. Masz w planach wskoczyć na kolejny poziom zaawansowania?
Teraz chętnie zajęłabym się odtworze­niem znanych obrazów w wersji 3D. Ma­rzy mi się tort w stylu „Gry o tron” czy obrazów Jacka Malczewskiego i Moneta. Na razie to sfera marzeń. Mam nadzieję, że uda mi się rozwinąć jeszcze w kilku dziedzinach. Ostatnio podziwiałam deko­racje Kristiny Rado, które wyglądają jak „haftowane” lukrem, a ja kiedyś bardzo lubiłam haftować. Pod wpływem jej prac stwierdziłam, że muszę spróbować deko­rowania royal icingiem.

 

Tymczasem zobaczyliśmy Cię ostat­nio na szkoleniu, które sama poprowa­dziłaś dla pasjonatów sugarcraftingu
w Kuchni Agaty. Znalazłaś nową pasję – nauczanie?
Dopiero raz miałam okazję poprowadzić takie szkolenie dla pasjonatów cukiernictwa z mo­delowania figurek z masy cukrowej, ale bardzo mi się spodobało. To było miłe doświadcze­nie, lubię dzielić się swoją wiedzą. Czasem chciałabym przekazać ludziom wszystko za jednym razem, ale już wiem, że tak się nie da (śmiech). Z Agatą będziemy przygotowywać kolejne szkolenia przed świętami Bożego Na­rodzenia i już myślę nad tematem.

A propos, planujesz już, jakie wypieki pojawią się na Twoim rodzinnym stole podczas świąt? Czy wspólnie z dziećmi usiądziesz do lepienia figurek z masy cukrowej?
Z tortami nie będę szalała. Mam nadzieję, że uda mi się z dziećmi upiec i udekorować pier­niczki na choinkę. To jedyna rzecz, którą aktu­alnie mogę zdążyć zrobić w domu. Jeżeli chodzi o wypieki, myślę, że będzie tradycyjnie. Niewy­kluczone, że przygotuję ciasto, którego nauczy­łam się z przepisu Nigelli Lawson, kiedy 10 lat temu mieszkaliśmy w Anglii. Nieskomplikowane ciasto na bazie kruchego, z żurawinowym dże­mem, masą migdałowo-jajeczną i masłem, któ­ra smakuje jak marcepanowa. Takie jak lubię.Pozostaje mi życzyć udanych świąt w rodzinnym gronie, spełnienia marzeń i nowych pasjonujących realizacji. A od czasu do czasu zaczaruj nas nowymi figurkami elfów i wróżek.

Dziękuję za rozmowę.

FOT. ŁUKASZ TOPOLEWSKI

Bieżące wydanie czasopisma

Dlaczego i jak warto fotografować jedzenie? Czy istnieje idealny roślinny zamiennik jaja kurzego? Jaka kawa sprzedaje się najlepiej w cukierni?

  • Wykup prenumeratę
  • Wspieraj twórczość

  • Zobacz więcej
    Bieżący numer

    Polecamy przeczytać

    Aktualny numer Mistrza Branży, zobacz online lub pobierz PDF >>

    Mistrz Branży

    Maszyny i urządzenia do produkcji