Dla Renaty Martyny – jak dla każdego sugarcraftera – styl angielski to sztuka. Z tą różnicą, że zamiast fantazyjnego tortu w kształcie sukni ślubnej, instalacji igrającej z grawitacją czy modnych figurek bajkowych ona woli rzeźbić ciemne postacie powstańców warszawskich z karabinami w dłoniach, wykrzywionymi z bólu twarzami.
Dlaczego z premedytacją wybiera takie tematy? Lubi budzić kontrowersję czy po prostu jest prawdziwa w tym, co robi?
Anna Kania: Wiesz, że większość dekoratorów twierdzi, że temat powstania warszawskiego w torcie jest nie do przyjęcia.
Renata Martyna: Absolutnie się z nimi zgadzam. Też bym nie zrobiła takiego tortu do zjedzenia. Ale w Warszawie nie zaprezentowałam tortu, tylko rzeźbę. Malarz maluje obraz, rzeźbiarz rzeźbi w drewnie czy kamieniu, a ja mam cukier i wyrażam swoją sztukę w masie cukrowej.
A.K.: Oficjalnie to wciąż jednak konkurs pt. „Wystawa Tortów Okolicznościowych”.
R.M.: Tak, ale dla mnie konkurs to przede wszystkim możliwość pokazania swoich umiejętności artystycznych i możliwości technicznych. W tym roku regulamin nie stawiał żadnych ograniczeń co do tematu, a to pozwoliło na dużą swobodę. Zanim zabrałam się do przygotowań, dzwoniłam do organizatora konkursu i upewniłam się, czy mogę użyć munduru jako stroju, do którego miała nawiązywać praca konkursowa. Temat powstania warszawskiego pozwolił mi zastosować bardzo dużo technik. W mojej rzeźbie jest i kamienica, i pomnik, i wiele twarzy.
Renata Martyna – była zawodniczka judo, z zawodu cukiernik. Od 11 lat pracuje w Piekarni Boguszewice Emilia Kristoff Firma Rodzinna w Żorach, a od 3 lat w tej samej firmie rozwija pracownię cukierniczą, w której m.in. tworzy torty w stylu angielskim. Po raz pierwszy wzięła udział w konkursie cukierniczym dla uczniów, organizowanym w ZSZ przy ul. Karłowicza w Rybniku. W lutym 2016 r. wystartowała w konkursie Wystawa Tortów Okolicznościowych Expo Sweet – za pracę „Powstanie warszawskie” jurorzy przyznali jej 2. miejsce, a publiczność – 1. miejsce. W kwietniu br. wzięła udział w londyńskim Cake International, gdzie jej praca – figurka żołnierzy – zdobyła srebrny medal. |
A.K.: Jest tyle neutralnych tematów, w których mogłaś pokazać swój kunszt, że trudno mi w to uwierzyć. Czy swoim wyborem nie zasygnalizowałaś, że masz przesyt typowych tortów w stylu angielskim?
R.M.: Pewien przesyt jest, ale to nie oznacza, że straciłam serce dla tortów w stylu angielskim. Oczywiście na początku brałam pod uwagę inne tematy, ale temat powstania warszawskiego „trafił” mnie i już wiedziałam, że nie ma odwrotu. Znam siebie i nawet gdybym starała się koncentrować na innym projekcie, to i tak prędzej czy później rzuciłabym wszystko właśnie dla rzeźby. Liczyłam się z tym, że moja praca będzie odbiegała od konkurencji, ale na miejscu okazało się, że nie byłam zupełnie sama. W podobnych duchu było dzieło Macieja Wiśniewskiego ze SweetFactory.
Chciałam zrobić coś sensownego, pokazać cukiernictwo z innej strony, połączyć je z historią. Miałam w planach oddać swoją rzeźbę do Muzeum Powstania Warszawskiego, ale, jak wiesz, po szumie medialnym muzeum nie przyjęło mojej pracy. Zrobiła się afera z tym tortem, ale ja wiem, że temat jest wart uwagi.
A.K.: Co powiedzieli Ci jurorzy podczas konkursu na Expo Sweet?
R.M.: Że wybrałam temat kontrowersyjny, ale bardzo dobrze wykonany technicznie.
A.K.: Jakie opinie mieli jurorzy podczas Cake International w Londynie, gdzie niecałe dwa miesiące po Expo Sweet zaprezentowałaś figurkę rannych żołnierzy?
R.M.: W Londynie moja praca nikogo nie szokowała – jurorzy docenili nie tyle technikę wykonania, artyzm, ale przede wszystkim zwrócili uwagę na inny temat.
A.K.: W tej figurce dałaś popis swoich ogromnych zdolności plastycznych! Poszłaś za ciosem i chciałaś udowodnić, że to, co robisz, ma sens, trochę na złość hejterom?
R.M.: Jako były zawodnik judo wiem, że każde zwycięstwo niesie też zawiść, ale nauczyłam się z tym żyć. I im więcej hejtu, tym większą mam mobilizację do działania. Przygotowując figurkę żołnierzy, dałam z siebie wszystko. Inspiracją było jedno zdjęcie z czasów II wojny światowej, które zadziałało jak impuls.
A.K.: Czy w swojej cukierniczej sztuce wzorujesz się na kimś?
R.M.: Nie lubię się wzorować na nikim, sama narzucam sobie styl.
A.K.: Patrząc na Twój styl, mam wrażenie, że jeszcze moment, a zaczniesz komentować nasze czasy: brutalne, krwawe i niepozbawione krzywdy. Czy w swoich rzeźbach chcesz poruszać aktualną problematykę?
R.M.: Rzeczywiście, są tematy, obok których trudno mi przejść obojętnie, jak cierpienie dzieci, głód czy ludzka krzywda. Na pewno chcę pokazywać problemy czy po prostu prawdę, taka jaka jest. Chciałabym, żeby moje rzeźby dawały do myślenia, a nie budziły kontrowersje tylko dlatego, że zrobiłam je w masie cukrowej. Chciałabym, żeby moje prace mogły komuś pomóc – może w przyszłości będę je mogła przekazać na akcje charytatywne, a pieniądze ze sprzedaży w całości zostaną przeznaczone dla najbiedniejszych czy najbardziej potrzebujących. Chcę robić to, co czuję, pokazać to, co umiem i przy okazji pomagać innym.
Roman Kristoff, właściciel Piekarni Boguszewice Emilia Kristoff Firma Rodzinna w Żorach |
A.K.: Wróćmy na chwilę do Warszawy i do zaskakującego werdyktu publiczności, która miażdżącą liczbą głosów wybrała „Powstanie warszawskie” na zwycięzcę. Może to sygnał, że ludziom „przejadły się” ładne, ale „puste” dekoracje?
R.M.: Trudno mi powiedzieć, co doceniła publiczność w mojej rzeźbie – temat, techniki czy wkład pracy? Na pewno nie przypuszczałam, że dostanę nagrodę publiczności. Podczas ogłoszenia wyników byłam w szoku. Kiedy ochłonęłam z emocji, ta nagroda dodatkowo przekonała mnie, że intuicja mnie nie myliła i to jest to, co powinnam w życiu robić. Najważniejsze jest widzieć sens w tym, co się robi.
A.K.: Chcesz zrezygnować z pracy w cukierni i poświęcić się sztuce?
R.M.: Nie, oczywiście, że nie (śmiech). Ale trzeba się rozwijać, a żeby się rozwijać, trzeba czasem iść pod prąd. Nie uważam się za artystkę, tym bardziej że dopiero się uczę. Jednak za kilka lat będę na takim poziomie, że nikt nie będzie miał wątpliwości – to jest prawdziwa sztuka.
A.K.: Dziękuję za rozmowę.