Jest mistrzynią pięknych koronkowych haftów, ale zamiast kordonka i szydełka używa lukru i kornetu. W ten sposób „wyhaftowała” tysiące pierników. Ma swój niepowtarzalny styl. Mimo że koronkowe wzory to najczęstszy motyw na pierniczkach, to jednak jej dekoracje wyróżniają się precyzją misternie wykonanych kresek i kropek.
Podobne artykuły
Chlebodawca. Ten, który daje chleb...Jak ukonstytuować rzemiosło na nowoLubię wzbudzać emocje poprzez smaki! Wywiad z Leonardo CeschinimMistrz Branży: Skąd wzięło się u Pani zamiłowanie do pierniczków? Z zawodu jest przecież Pani chemiczką.
Jarmila Buczyńska: Zgadza się – całe życie zawodowe spędziłam w laboratorium, ale w związku z tym, że pracowałam w warunkach szkodliwych, osiemnaście lat temu przeszłam na wcześniejszą emeryturę. Jeszcze zanim to nastąpiło, odbyłam profesjonalny kurs masażu, a dokładniej – bioterapii. Chciałam rozpocząć własną działalność – i szybko rozpoczęłam, jednak równie szybko ją zakończyłam, ponieważ bardzo męczyło mnie załatwianie tysiąca papierkowych spraw. Od tamtej chwili moim hobby stało się dekorowanie pierniczków. Zresztą w moim rodzinnym domu – na Słowacji – zawsze je pieczono i ozdabiano nimi choinkę. Można powiedzieć, że jest to swego rodzaju słowacka tradycja, podtrzymywana do dziś. Nie ozdabia się ich aż tak misternie i drobiazgowo jak ja to robię, ale i tak są bardzo ładne, z naklejonymi orzechami czy migdałami. Swoją drogą Słowacji zawdzięczam również sprawność we wszelkich technikach manualnych, których uczono nas w szkole, a która przydaje się w obecnych zajęciach.
MB: Czy na Słowacji pierniczki też są tak silnie związane ze świętami Bożego Narodzenia jak w Polsce?
J.B.: Oczywiście, że tak. Święta Bożego Narodzenia to najlepszy czas dla ręcznie robionych pierników. Słowaccy cukiernicy sprzedają je na przedświątecznych targach, zdarza się też, że ze swoimi rękodziełami wyjeżdżają na kiermasze do Austrii. Oprócz tego na Słowacji pierniczki zwykło się wręczać jako prezent i na pamiątkę dla gości weselnych; ten zwyczaj pojawia się również w Polsce. Co więcej, ciasteczka te wychodzą poza swoją tradycyjną formę i stanową ciekawy pomysł na wyjątkowy oraz tani prezent na wiele, wiele okazji. Świetnie sprawdzają się na Dzień Matki, Babci, Dziadka, chrzty i wspomniane wesela…
|
MB: Skąd czerpie Pani pomysły na dekorowanie pierniczków?
J.B.: Tak naprawdę pomysły przychodzą same. Jak już się pierniczki upiecze i trzyma się je na rękach, to wzory momentalnie wpadają do głowy. Gdy robię np. 150 serc, to nigdy nie dekoruję dwóch pierników w jednakowy sposób. Zawsze do każdego dodaję jakieś inne elementy – dzięki temu jest ciekawiej. Kiedy jedna połówka serca jest nieco odkształcona, to maluję ją inaczej. Dodam jeszcze, że również uczestnicy moich szkoleń robią piękne wzory – takie, na które ja w życiu bym nie wpadła.
MB: Jak długo trzeba ćwiczyć, żeby dojść do takiej wprawy w dekorowaniu, jaką Pani osiągnęła?
J.B.: Trudno powiedzieć: wprawy… To jest tylko kwestia pociągnięcia lukrem po pierniczku (śmiech). Osoby, które szkolę, w mig się uczą i potrafią malować równie dobrze jak ja.
MB: Ile czasu zajmuje misterne zdobienie jednego piernika? I co się składa na Pani warsztat?
J.B.: Powiedzmy szczerze, dekorowanie ciastek to nie jest praca na akord. Dużo zależy od wzoru, a także wielkości piernika. Bardzo lubię wzory pełne szczegółów, a to wymaga ode mnie skupienia. Takich dekoracji nie da się wykonywać w pośpiechu. Od rana do południa dekoruję 20 pierniczków, oczywiście z przerwami. Duże pierniki wymagają grubszej kreski – wtedy sięgam po worki cukiernicze z metalową tylką, tzw. jedynką. Do mniejszych pierniczków wystarczy tutka z pergaminu albo folii – tego uczę na moim szkoleniu: jak ją trzeba zrobić, jak uciąć koniuszek, napełnić lukrem…
MB: Właśnie jaki jest sekret dobrego lukru?
J.B.: W klasycznym rozwiązaniu liczą się przede wszystkim świeże białko i odpowiedni cukier puder – bardzo miałki i dobrze przesiany. Lukier trzeba utrzeć ręcznie, tak by był gęsty i nie rozpływał się podczas malowania. Oczywiście użycie gotowego lukru królewskiego w proszku (z pasteryzowanego białka) niweluje ryzyko salmonelli i problemy z konsystencją.
MB: Czy jest idealne ciasto na pierniczki?
J.B.: Są dziesiątki przepisów, ale – moim zdaniem – najlepszy jest ten, który obecnie stosuję (przy. red. przepis obok). Jest on o tyle dobry, że wykrojone figurki przy pieczeniu trzymają swój kształt, bo ciasto się nie rozpływa; przy tym odrobinę rośnie. To bardzo ważne, ponieważ pierniczki np. w kształcie Baby Jagi muszą być idealne. Natomiast jeśli chodzi o pierniki mniej ozdobne, przeznaczone przede wszystkim do zjedzenia, to można je grubiej wykrawać – gwiazdka czy serduszko nawet ładniej wyglądają, gdy są puchate. Co ciekawe, dorośli na ogół zachowują na pamiątkę otrzymane w prezencie pierniki, dlatego ja każdy pierniczek pakuję do torebki i obwiązuję wstążeczką. Na szczęście dzieci nie mają z tym problemu i od razu je zjadają (śmiech).
Idealne pierniczki
RECEPTURA: Puder, masło, jaja, miód i przyprawę do piernika wymieszać w kąpieli wodnej (tak by masa podgrzała się do ok. 50°C, ale jajka się nie ścięły). Pozostałe sypkie składniki wymieszać i 3 dodać do ciepłej masy. Ciasto zmiksować, a następnie dodawać resztę mąki z kakao i sodą i dokładnie wyrobić rękoma gładkie ciasto. Zawinąć w folię spożywczą i pozostawić na 24 godziny w chłodnym miejscu. Następnego dnia ciasto jeszcze raz dokładnie wyrobić, równo rozwałkować na grubość ok. 2-3 mm i wykrawać ciasteczka o dowolnych kształtach. Zapiec ok. 10 min w temperaturze 175°C. Po wystygnięciu pierniczki polakierować jajkiem rozmąconym z wodą lub mlekiem. Polakierowane pierniczki wysuszyć przez około 10 min w piekarniku nagrzanym do 70-80°C. Po wystudzeniu udekorować lukrem. |
MB: W Akademii tortownia.pl prowadzi Pani szkolenie „Lukier królewski – dekorowanie pierniczków”. Jak wyglądają takie warsztaty?
J.B.: Szkolenie odbywa się przed Bożym Narodzeniem – do niedawna pierwsze warsztaty ruszały w listopadzie, natomiast w tym roku – ze względu na bardzo dużą liczbę zainteresowanych – zaczęliśmy już we wrześniu. W pojedynczym szkoleniu może uczestniczyć maksymalnie 8 osób. Na zajęcia przynoszę już upieczone pierniki – tak, żeby jak najefektywniej wykorzystać czas – niemniej przekazuję uczestnikom oczywiście wiedzę również na temat pieczenia. Jest to wszak istotny etap – żeby te pierniki wyszły ładne, trzeba mieć odpowiednie ciasto, o którym opowiadam w pierwszej części szkolenia. Druga część dotyczy lukru – jego przygotowania i stworzenia tutek do lukrowania. Najpierw ćwiczymy dekorowanie na specjalnych tablicach, a później już każdy maluje swoje pierniczki. Po szkoleniu każdy jest przygotowany do samodzielnego dekorowania. Muszę powiedzieć, że zazwyczaj moi uczniowie są bardzo zdolni i przepięknie malują. Do tego potrzeba nie lada kreatywności, bo – tworząc kompozycje na pierniczkach – jesteśmy właściwie ograniczeni do wzorów będących kombinacjami kropek, kresek i zawijasów.
MB: Kto najczęściej przychodzi na Pani zajęcia?
J.B.: Przychodzi wielu cukierników oraz osób, które uczęszczały na inne szkolenia Akademii tortownia.pl. Co ciekawe, ludzie przyjeżdżają do nas z całej Polski. Zdarzyło się, że gościliśmy panie z Anglii, Norwegii, a nawet z Izraela.
MB: Chętnych jest coraz więcej?
J.B.: Powiem tak: coraz więcej osób w ogóle zaczyna interesować się pieczeniem jako takim i piernikami. To widać wszędzie, choćby w telewizji – każda stacja w programach „śniadaniowych” emituje materiały związane z wypiekami czy gotowaniem. Ja natomiast od samego początku, gdy zaczęłam się dzielić swoją wiedzą podczas szkoleń, miałam ambicję, by zaszczepić tę miłość do pierniczków całym rodzinom. Dekorowanie pierniczków to wspaniałe zajęcie zwłaszcza dla rodzin z małymi dziećmi. Mało że integruje rodzinę, to przy okazji tworzy się coś smacznego. Maluchy bardzo chętnie bawią się tymi pierniczkami – wykrawają, malują, dodają posypki… Zabawa przy tym jest niesamowita!
Co ciekawe, jest to dobre rozwiązanie dla osób niepełnosprawnych. Mogą przy tym bardzo miło spędzać czas, ponieważ lukrowanie to właściwie rodzaj medytacji – podczas pracy człowiek wyłącza się z otaczającego świata. Cisza, spokój i pierniczki. Jeśli szuka się zajęcia na jesień, podczas której ludzie często popadają w depresję, dekorowanie pierniczków wydaje się świetnym rozwiązaniem.
MB: Coraz częściej ręcznie robione i dekorowane pierniki to sposób na biznes. Czy obserwuje Pani jeden dominujący styl w ich dekorowaniu?
J.B.: Trudno powiedzieć, w dekorowaniu pierników raczej nie ma zmieniających się trendów. Wszystkim zazwyczaj podoba się krateczka w stylu haftu richelieu – można ją wykorzystać chociażby na dachach piernikowych domków. Poza tym można je malować tylko po obwódce, można też dekorować je bardzo gęsto, używać kolorowego lukru, za którym ja akurat nie przepadam… Każdy jednak postępuje na swój sposób, nie ma reguły.
MB: Czy w swoim „portfolio” ma Pani ulubione pierniki?
J.B.: Jest ich kilka. Kiedyś dla wnuków zrobiłam duży domek z piernika, byłam z niego bardzo zadowolona. Lubię też moje trójwymiarowe pisanki, pierniki weselne, piernikową girlandę, choinki z szablonu, świeczniki… Dekorowanie pierników to naprawdę świetna zabawa, która potrafi dać dużo satysfakcji!
MB: Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Jacek Baliński