Na całym świecie czekoladowy rynek i serca koneserów słodyczy podbijają marki produkujące czekolady od ziarna do tabliczki – w tym takie jak: Zotter, Amedei, Bonnat, Valhrona. Większość z nich oznaczona jest certyfikatem czekolady ekologicznej (lub bio).
Podobne artykuły
Słodycz na gorzkie czasyPasja, finezja, zaangażowanie - recepta na pyszną czekoladęNagroda World Food Innovation Award dla czekolady WholeFruit EvocaoNawet jeśli takiej informacji nie znajdziemy na etykiecie, możemy być pewni, że to czekolada wykonana z najlepszego surowca, ponieważ producent czuwał nad każdym etapem jej produkcji. W Polsce na razie tylko dwie marki podjęły się tego zadania.
Jedna z nich, Cocoa, wyróżnia się dodatkowo tym, że produkuje tzw. surową czekoladę. O to, czym różni się ona pod względem smaku i procesu produkcji, zapytałam jednego z właścicieli firmy, Marcina Rendaka.
Spotkałam się z nim w kameralnej fabryce COCOA, mieszczącej się na obrzeżach Warszawy, w dawnym zakładzie cukierniczym. Choć firma się rozrasta i coraz bardziej mechanizuje, nadal część pracy wykonywana jest ręcznie. Mnie zaciekawiło nie tylko to, jak powstają tabliczki, ale i skąd pomysł na wytwarzanie tak nietypowej czekolady w Polsce.
Aurora: Dlaczego zdecydowaliście się na robienie tabliczek z surowego ziarna? Chodzi o walory zdrowotne czy smakowe? A może chcieliście się jakoś wyróżnić na rynku słodyczy?
Marcin Rendak: Trudno powiedzieć cokolwiek o chwili, kiedy podjęliśmy decyzję o produkcji tabliczek czekolady. Początkowo firma miała zajmować się internetową sprzedażą surowego ziarna kakaowca, kakao w proszku, masła kakaowego oraz innych superfoods. Przeszukując strony w sieci, głównie amerykańskie, dowiedzieliśmy się, że istnieje coś takiego jak raw chocolate – czekolada z surowego ziarna kakaowca. Rozcieranie i konszowanie uzyskanej masy zachodzi w temperaturze poniżej 45°C. Bogactwo składników odżywczych, ale również walory smakowe zachowane są w dziewiczej, nienaruszonej wysoką temperaturą, formie.
Aurora: Co jest najtrudniejsze w pracy z tego typu ziarnem? Czy ta praca się w ogóle różni?
M.R.: Najtrudniejsze jest pozyskanie dobrego surowca oraz długi proces konszowania. Niewielu producentów oferuje wstępnie myte i hermetycznie zapakowanie ziarno kakaowe. Spośród tych, którzy się tym zajmują, czasami niełatwo jest pozyskać surowiec nadający się do produkcji czekolady. Długie konszowanie nie jest czymś skomplikowanym, jednak potrzeba kilkadziesiąt godzin (40-60), aby pozbyć się niechcianych substancji. Ominięcie procesu prażenia wydłuża czas odparowania garbników i kwasów.
Aurora: Czym jeszcze wyróżniają się Wasze produkty pod względem składu?
M.R.: Jako jedyni w Polsce i nieliczni w Europie tworzymy czekoladę słodzoną cukrem palmowym. Odmiana, której używamy, to odparowany nektar z kwiatów palmy kokosowej, tzw. Coconut Blossom Sugar. Oprócz niskiego indeksu glikemicznego (IG35) charakteryzuje się niepowtarzalnym karmelowym smakiem. Niestety, bezlitośnie zalepia urządzenia rozcierające. Jest utrapieniem dla wszystkich maszyn, w przypadku których podczas rozcierania wydziela się nawet niewielka ilość ciepła. Przekonaliśmy się o tym już przy pierwszym zasypie do nowiutkiego rafinera. Wydawało nam się, że demontaż i czyszczenie wszystkich łopat rozcierających nauczyły nas pokory, jednakże po tygodniu lekcja się powtórzyła.
Aurora: Czy w Polsce takie produkty jak Wasze czekolady i słodycze cieszą się popularnością, a może sprzedajecie je też do innych krajów?
M.R.: Mimo – wydawać by się mogło – niszowego charakteru naszej produkcji wyroby COCOA obecne są na półkach sieci: Alma, Piotr i Paweł, Organic Farma Zdrowia, a także w większości sklepów ekologicznych w całej Polsce. Pod własną marką sprzedajemy w Finlandii, Szwecji, Bułgarii, Słowacji a od września również w Estonii oraz Niemczech. Myślę, że jak na firmę zatrudniającą osiem osób, z których żadna nie miała doświadczenia w produkcji spożywczej, to nie jest najgorszy wynik.
Aurora: Czy macie zamiar wkrótce poszerzyć gamę produktów, czy raczej ciągle będziecie udoskonalać to, co już robicie?
M.R.: Chcemy się rozwijać, na pewno wydobyć się z niszy manufaktury i rozpocząć bardziej zautomatyzowaną produkcję. Jestem pewien, że będziemy wtedy w stanie zaoferować tej samej jakości produkty w bardziej przystępnych cenach. Właściwie nie widzę już innego kierunku rozwoju, jak systematyczne inwestowanie w linie produkcyjne. W końcu jak długo można formować tabliczki na temperówce do pralinek? Dzięki udziałowi w targach w Malmö, Londynie i Norymberdze pozyskaliśmy nowych odbiorców i nowe zamówienia. Powoli większość naszej produkcji eksportujemy poza granice Polski i – co ważniejsze – prawie całość pod naszą polską marką.
Aurora: Nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć dalszych czekoladowych sukcesów!
Aurora Czekoladowa