Od blisko 80 lat w pierwszy piątek czerwca w Stanach Zjednoczonych obchodzony jest Narodowy Dzień Donuta. Ten charakterystyczny wypiek zdobył nie tylko Północną Amerykę, od lat podbija cały świat. Warto więc poznać go bliżej.
Podobne artykuły
Najsmaczniejsze chruściki świataRogale świętomarcińskie czy listopadowe? - wyjaśniamy!Cynamonki – comfort food na jesieńLiczy sobie grubo ponad 200 lat, choć historycy żywienia jego pierwowzorów doszukują się w starożytności (to wtedy zaczęło się smażenie ciast w gorącym oleju). Krótka definicja podaje, że jest wyrobem cukierniczym powstałym na bazie ciasta drożdżowego, smażonym w głębokim tłuszczu. Do Ameryki kuzyn polskiego pączka trafił prawdopodobnie za pośrednictwem imigrantów z Holandii i nazywany był wówczas olykoeks (ciastkiem smażonym w tłuszczu). Wtedy nie miał jeszcze charakterystycznej dziurki w środku. A ta wzięła się najprawdopodobniej z łakomstwa Amerykanów i ich zamiłowania do dużych rozmiarów.
Na pomysł pączka z dziurką wpadł ponoć w 1847 roku Hanson Gregory, wówczas 16-letni chłopak, który pływał jako pomocnik na żaglowcach. Niezadowolony z jakości serwowanych pączków, które często, ze względu na duży rozmiar były niedosmażone i zakalcowate w środku, wymyślił inny ich kształt. Pomysł miała podchwycić jego matka Elisabeth, która przygotowała takie ciastka, dodając do nich cynamon, skórkę pomarańczową i orzechy. To oczywiście jedna z opowieści, bo kilkadziesiąt lat później wniosek o opatentowanie takiego produktu wniósł do stosowanych władz niejaki John Blondel.
Nie wdając się w historyczne zawiłości, warto podkreślić, że trudne w pisowni słowo doughnut pojawiło się w Stanach Zjednoczonych już na początku XIX wieku. Prawdziwą karierę zaczęło robić jednak dopiero w drugiej połowie następnego stulecia. Wtedy też zostało uproszczone i skrócone. Dziś słowo donut jest popularne i rozpoznawalne na całym świecie.
Amerykański sen
Donut to nie tylko smakowita przekąska, która towarzyszy Amerykanom od świtu do zmierzchu, czyli od śniadania do kolacji. To także symbol amerykańskiego snu, mitu o karierze od pucybuta do milionera. W tym przypadku milionerem był William Rosenberg.
Rodzice Billa przybyli do Ameryki z Europy Wschodniej. Jego ojciec Nathan prowadził niewielką cukiernię w Bostonie. W czasach wielkiego kryzysu rodzinę dopadły problemy finansowe, a młody William musiał zakończyć edukację na ośmiu klasach i ruszyć do pracy, by pomóc w utrzymaniu najbliższych. Mając 17 lat, trafił do firmy, która prowadziła objazdową sprzedaż lodów. Zaczynał od zwykłego sprzedawcy, by po czterech latach awansować na jednego z kluczowych menedżerów. Nadzorował produkcję i sprzedaż, zarządzał flotą kilkudziesięciu samochodów-chłodni. To wtedy zdobył bezcenne doświadczenie w handlu żywnością, które spożytkował tuż po wojnie.
W 1948 roku ruszył z własnym biznesem. Do posiadanego 1,5 tysiąca dolarów dołożył pożyczony tysiąc i otworzył firmę, która dostarczała kawę i przekąski robotnikom w fabrykach na obrzeżach miasta. Młody przedsiębiorca szybko dorobił się 200 wózków cateringowych i 25 punktów sprzedaży. Analizując dane, zauważył, że ponad 40% jego przychodów pochodzi ze sprzedaży kawy i popularnych donutów. Tak powstał pierwszy lokal serwujący świeżo parzoną kawę i pączki. W 1950 roku pojawiła się nazwa Dunkin' Donuts. Lokal oferował aż 55 różnych donutów (konkurencja serwowała wtedy tylko pięć podstawowych), jeden pączek kosztował 5 centów, a kubek kawy 10 centów.
Pomysł Rosenberga okazał się strzałem w dziesiątkę. Po 5 latach powstała pierwsza franczyza, a po kolejnych 10 w Stanach Zjednoczonych pod szyldem „Dunkin' Donuts” działało już 100 lokali. Dziś w 45 krajach świata jest ich ponad 12 tysięcy. Długookresowe plany firmy zakładają osiągnięcie liczby 17 tysięcy lokali.
• Pierwszą maszynę do produkcji donutów stworzył w 1920 roku Adolf Levitt. W latach 30. XX wieku sprzedaż tysięcy egzemplarzy tego urządzenia przynosiła mu 25 milionów dolarów rocznie. |
Nie tylko miliardowy interes
Donuty to nie tylko domena sieci cukierni założonej przez Rosenberga. Amerykańskie pączki są cukierniczym symbolem USA, ikoną kraju. Według analityków rynku wartość sprzedaży donutów w tym kraju wynosi blisko 3 miliardy dolarów. Amerykanie co roku konsumują blisko 10 miliardów „pączków z dziurką”. Co ciekawe, statystyki podają, że najwięcej „na głowę” zjadają ich Kanadyjczycy.
Amerykańskie pączki obecne są w popkulturze, pojawiają się w filmach. W ten sposób trafiały na zagraniczne rynki. Ich obraz wyprzedzał realną obecność. Wizerunek charakterystycznego ciastka kreował popyt i rozbudzał apetyty, budował rynek.
Trudno dziś zliczyć donutowe wersje. Jest ich mnóstwo i co roku pojawiają się nowe. Producenci prześcigają się w innowacyjności, zaskakują oryginalnymi połączeniami dodatków. Donuty żyją, mają się świetnie i mimo swej kaloryczności nie tracą na atrakcyjności.
ORIGINAL AMERICAN SWEETS |
Nie dziwi więc, że mają swoje święto. W Stanach Zjednoczonych Narodowy Dzień Donuta obchodzony jest co roku, w pierwszy piątek czerwca. Nawiązuje do tradycji Dnia Doughnuta, który po raz pierwszy celebrowany był w 1938 roku. Wówczas miał upamiętnić zaangażowanie wolontariuszek Armii Zbawienia, które w latach pierwszej wojny światowej serwowały pączki amerykańskim żołnierzom walczącym w Europie. Słodkie ciastka miały przypominać im odległy dom, łagodzić trudy walk i gorycz rozłąki. Tak słodki przysmak nabrał patriotycznego wymiaru i wpisał się w historię amerykańskiej armii.